Czerwony Kapturek

Pewnego dnia mama zawołała swoją córkę.

-Czerwony Kapturku, choć tutaj szybko.

Czerwony Kapturek, niechętnie odłożył tablet i poszedł do kuchni, skąd dobiegał głos matki.

-Słucham mamusiu.

- Córeczko, jesteś już duża i umiesz już bardzo dużo. A niestety jestem w dużym kłopocie. Moja mama a twoja babcia zachorowała, a była umówiona u ortodonty, w celu odebrania sztucznej szczęki. Ja niestety nie mogę pójść, bo wizyta jest umówiona jutro na godzinę 15.00. Babcia ma grypę, więc i ona nie wyjdzie. Gdyby chociaż miała swoją starą szczękę, to przełożylibyśmy tę wizytę. Niestety dzwoniła wczoraj, iż jej stara szczęka pękła, a to zaś oznacza, iż oprócz kaszek nic innego nie jest w stanie jeść. I tutaj mam prośbę do ciebie. Jak jutro będziesz wracała ze szkoły, to po drodze wstąpisz do ortodonty, odbierzesz szczękę i zaniesiesz ją do babci.

Czerwonemu Kapturkowi prośba mamy nie podobała się zupełnie. Dlatego też spróbowała się jakoś wywinąć.

- Mamo, ale po drodze do ortodonty jest duży park, a ja boję się nim chodzić.

- Czerwony Kapturku, będzie jeszcze dzień, a po parku chodzi wiele ludzi. Nic ci się nie stanie.

- Mamo, ale od ortodonty do domu babci jest las. Ja się boję lasu.

- Oj córeczko kochana. Lasek ten jest krótki, a że będzie dzień, to nic złego nie może ci się przydarzyć.

Widząc, iż nic nie jest w stanie wskórać, przytaknęła tylko i wyszła do swojego pokoju.

Kolejny dzień przywitał wszystkich wyśmienitą pogodą. Rodzice Czerwonego Kapturka wyruszyli do pracy, podrzucając swoją córkę do szkoły. Po szkole Czerwony Kapturek poszedł w kierunku gabinetu ortodonty. Wchodząc do parku, poczuł, iż ktoś się jej przygląda. Niedługo potem na ścieżce, zobaczyła wilka. Już chciała uciekać, gdy usłyszała jego głos.

- Nie uciekaj Czerwony Kapturku, nic ci przecież złego nie zrobię. Zobacz, jestem już bardzo stary i nie mam żadnego zęba.

Dziewczynka z uwagą spojrzała na wilka. Rzeczywiście w jego paszczy nie było żadnego zęba. I uczucie strachu, momentalnie zostało zastąpione uczuciem współczucia.

- A co ci się stało, stary wilku?

Wilk spłoszony popatrzył na dziewczynkę. Głupio mu było mówić o swojej przygodzie. Jednocześnie nie chciał zniechęcić do siebie Czerwonego Kapturka.

- Słuchaj, jak się lepiej poznamy, to ci opowiem moją historię. A dokąd idziesz Czerwony Kapturku?

- Do ortodonty.

- A po co tam idziesz?

- Po nowe zęby dla Babci.

Taka odpowiedz, zdziwiła wilka i jednocześnie ucieszyła. Wyglądało na to, iż ludzie umieją odzyskać zęby. Może i jemy się uda?

- Mogę iść z tobą?

Czerwony Kapturek machnął ręką na wilka i razem poszli do ortodonty. Już mieli wejść do środka, gdy przez głowę dziewczynki przebiegła niepokojąca myśl. Przecież nie może wejść do ortodonty z wilkiem. Nie mogła go także zostawić na ulicy. Rozejrzała się i zauważyła, iż naprzeciwko gabinetu ortodonty otworzony został nowy ciucholand. W jej głowie pojawił się pomysł.

- Wilku, schowaj się tutaj za murkiem i czekaj na mnie. Wrócę za chwilkę.

Czerwony Kapturek pobiegł czym prędzej do ciucholandu, gdzie kupił ubranie, które powinno być najbardziej odpowiednie dla wilka.

- Widzisz wilku, już jestem. Ubieraj się w te ciuchy i idziemy do ortodonty.

Wilk ubrał się szybko i razem z Czerwonym Kapturkiem weszli do ortodonty.

- Dzień dobry. Przyszłam po szczękę mojej babci Hani.

Ortodonta spojrzał na dziewczynkę i uśmiechnął się. Lubił, jak dzieci pomagały swojej rodzinie.

- Dzień Dobry Czerwony Kapturku. Oto szczęka twojej babci.

Wilk łakomie patrzył na szczękę. Jemu też by się przydała. Jakież było jego zaskoczenie, gdy wkładając rękę do kieszeni spodni, poczuł pieniądze. A było ich całkiem sporo. Zdobył się na odwagę i także podszedł do ortodonty.

- Przepraszam, a czy i ma mógłbym dostać nową szczękę. Proszę, tyle pieniędzy mogę dać.

Ortodonta spojrzał na Klienta. Jego głowa była jakiegoś dziwnego kształtu. A tysiąc złotych, jakie położył na stole, nie były zbyt wysoką kwotą. Przypomniał sobie, iż ma jedną szczękę, która nie została odebrana przez klienta, przez jego przedwczesny zgon. Dlatego postanowił, iż spróbuje pomóc tej dziwnej osobie.

- Oczywiście, iż może Pan liczyć na nową szczękę. Proszę usiąść na fotelu.

Wilk grzecznie usiadł na fotelu i rozdziawił paszczę. Ortodonta wyciągnął szczękę z szafy i włożył ją do paszczy wilka. Niestety szczeka była zbyt mała. Nie zniechęcił się tym i zaczął przerabiać szczękę. Co prawda między zębami pojawiły się duże dziury, ale dla klienta było to i tak lepsze niż nic. Po godzinie szczeka była gotowa. Ortodonta zadowolony patrzył na swoją pracę. Nigdy wcześniej nie musiał dopasowywać sztucznych zębów, do tak dziwnej paszczy. Efekt był jednak zadowalający. W końcu odezwał się do wilka.

- Proszę teraz spojrzeć do lusterka, czy wszystko panu pasuje.

Wilk poruszył szczęką, spojrzał w lustro i jedna rzecz od razu rzuciła mu się w oczy.

- A czy nie mógłbym mieć większych kłów?

Zaskoczony ortodonta spojrzał na Klienta. Dotychczasowi Klienci, życzyli sobie, by kły były jak najmniejsze. Dlaczego on chce odwrotnie? Nie tracąc jednak rezonu, odpowiedział.

- Niestety proszę Pana, ale na duże kły trzeba wiele więcej pieniędzy. Jeżeli pan będzie je posiadał, to proszę przyjść i poprawimy uzębienie.

Wilk wiedział, iż więcej pieniędzy mieć nie będzie. Mimo wszystko był zadowolony z wizyty. Po raz pierwszy od ponad dwóch lat będzie mógł porządnie zjeść. Na razie grzecznie pożegnał się z ortodontą i wraz z Czerwonym Kapturkiem poszli w kierunku domu babci. Po drodze był jednak las, za którym wilk nie przepadał. To tam właśnie ponad dwa lata temu stracił swoje zęby.

- Czerwony Kapturku, czy słyszałeś może odgłos barana?

- Oj wilku, żarty sobie stroisz. W lesie nie mieszkają żadne barany. One się pasą na łące.

Wilka nie przekonały jednak słowa Czerwonego Kapturka. Wyraźnie słyszał odgłos barana. I teraz znowu.

- A teraz słyszałaś?

Czerwony kapturek faktycznie usłyszał głos barana, ale czy to jest coś złego, że baran chodzi sobie po lasku.

- Słyszałam no i co z tego?

Wilk chwilę milczał. A gdyby tak skradać się za drzewami?

- Czerwony Kapturku, jeżeli ci życie miłe, to zejdź ze mną ze ścieżki. Tam czeka na nas zły baran. Nie może nas widzieć. Ja znam skrót do babci, więc cię tam zaprowadzę.

W tym momencie Czerwony Kapturek przypomniał sobie bajkę o wilku. W tej bajce też była mowa o jakiś skrótach. A potem była tragedia. Wilk zjadł Babcię, a później dziewczynkę. Tylko dzięki dzielnemu myśliwemu babcia i dziewczynka zostały uratowane. Teraz historia powtarzała się. Ona szła z wilkiem przez las do chorej babci. Uzmysłowiwszy sobie grozę sytuacji, odsunęła się od wilka i stanowczo powiedziała.

- Wilku, jak chcesz, to sobie idź swoimi skrótami, ja wolę iść ścieżką, gdyż to jest najkrótsza droga.

Niestety w wilku wygrała jego tchórzliwa natura i momentalnie schował się w lesie, pozostawiając Czerwonego kapturka na ścieżce. Dziewczynka widząc, iż wilk czmychnął, zaczęła szybko biec w kierunku domu babci. Musiała ją ostrzec przed złym wilkiem. Biegła ile miała sił w nogach i z pewnością byłaby przed wilkiem, gdyby nie fakt, iż przed nią pojawił się ogromny, zły baran. Beknął przeraźliwie i ruszył w jej kierunku. Dziewczynkę zamurowało i stanęła jak wryta, patrząc na zbliżającego się barana. Baran natomiast biegł coraz szybciej, nisko trzymając swoją głowę, na której były ogromnych rozmiarów rogi. Chciał ją staranować. Lubił to robić. Pamiętał, jak kiedyś niespodziewanie staranował wilka, w wyniku czego stracił on wszystkie zęby. Teraz staranuje tę dziewczynkę ubraną na czerwono.

Nagle zza krzaków wyskoczył wilk, rzucając się na dziewczynkę. Tylko dzięki jego interwencji Czerwony Kapturek przeżył. Tymczasem baran wyhamował, obrócił się i ponownie ruszył. Tym razem jego celem był wilk. Wilk widząc szarżę barana, zaczął uciekać, jednak odstęp między baranem a wilkiem był coraz mniejszy. Wilk widząc, iż nie ma szans uciec, skręcił w kierunku wielkiego dębu, momentalnie się na niego wspinając. Baran zaś z całym impetem walnął w pień. Po chwili poczuł na sobie wilka, który wbił swoje nowe zęby w jego ciało. Czuł, że to jest jego koniec, ale dlaczego ten wilk miał zęby, przecież własnoręcznie mu je wybił. Nie dane mu było jednak rozwiązać tę zagadkę, gdyż wilk przegryzł mu tętnicę, co momentalnie spowodowało jego śmierć. Wilk natomiast zapomniał o Czerwonym kapturku, który biegł do domu babci. Dla wilka rozpoczęła się uczta, tym milsza, iż była to baranina, z barana, który tak bardzo zniszczył jego reputację. Teraz miał nadzieję na jej ponowne odzyskanie. Dlatego też, gdy skończył posiłek, poszedł w kierunku domu babci. Zatrzymał się przed drzwiami i zapukał.

- Kto tam? – odezwał się głos zza drzwi.

- To ja Czerwony kapturek. Otwórz mi Babciu.

Dalej nie będę już pisał, bo resztę bajki pewnie już znacie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania