Czerwony parasol
Mężczyzna wyszedł z biura w Paryżu. Miał około pięćdziesięciu lat, był zmęczony i ponury. Nienawidził swojej pracy. Ponadto pokłócił się ze swoim szefem o raport. Kolejny ciężki dzień dobiegał końca. Był słoneczny ciepły wieczór. Na ulicy było mnóstwo pogodnych ludzi. Rozmawiali głośno i śmiali się obrzydliwie. Ludzie wkurzali mężczyznę. Spieszył się żeby wrócić do domu, mieszkanie było już niedaleko.
Mężczyzna otworzył swój czarny parasol. To czyniło go niewidzialnym dla innych ludzi, ale on widział ich i starał się uniknąć. Kupił ten parasol dawno w jakimś second handzie i bardzo go lubił. Zawsze otwierał parasol gdy szedł przez zatłoczone miejsca, niezależne od tego, czy pogoda była słoneczna, czy deszczowa.
Nagle obok mężczyzny zatrzymała się czarna taksówka. Samochodem kierowała bardzo piękna taksówkarka o śmiertelnie bladej twarzy.
– Czas jechać. Proszę wsiadać do samochodu.
– Ale nie potrzebuję taksówki, mieszkam niedaleko.
– Pan musi jechać ze mną. Ale nie potrzebuje już Pan parasola. Proszę zostawić go na drodze, – powiedziała taksówkarka, przeszywając mężczyznę nieruchomym spojrzeniem czerwonych oczu.
– Dokąd powinniśmy jechać?
– Tam, gdzie zawsze jest cisza i spokój…
Mężczyzna nie mógł się oprzeć. Kiedy oni pojechali, zrobiło się pochmurno i nagle zaczął padać mocny deszcz. Spojrzał przez okno samochodu. Straszni ludzie o bladych twarzach szli ulicą. Wydawało się, że oni krzyczeli, ale w samochodzie słychać było jedynie tylko szum deszczu. Deszcz zmywał ludzi z ulic miasta.
Taksówka odjechała i zniknęła w szarej mgle. Miasto stało się puste. Na końcu szarej ulicy widać było czarną wieżę Eiffla. Tylko deszcz padał dalej i jaskrawoczerwony parasol pozostał leżąc nieruchomo na środku drogi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania