Poprzednie częściCześć 1 Początek

Cześć 5 - Początek

Część 5 - Początek

 

Szczekanie psa wyrwało mnie ze świata przeszłości w którym przebywałem od dłuższego czasu. Powróciłem do tu i teraz. Papieros dawno zgasł. Stałem nieruchomo. Tak to leciało, tak to wyglądało pomyślałem. Tak to zapamiętałem. Westchnąłem głośno. Pomału zmierzchało. Czuć było przyjemnie ciepły, lekki wiaterek. Nie chciało mi się wracać do nagrzanego mieszkania. Usiadłem wygodnie na pobliskiej ławce. Zsunąłem się i prawie leżąc oparłem głowę o górną jej krawędź. Zmrużyłem oczy. Co było dalej pomiędzy mną a E, po tamtej nocy. Otóż nasze relacje ostygły. Raczej wystygły i skamieniały jak wulkaniczna lawa, po wybuchu wulkanu gdy trafi w otchłań zimnego oceanu. Istnieliśmy obok siebie. Mijaliśmy się. Unikaliśmy wzajemnych spojrzeń. Milczeliśmy. Udawaliśmy, że się nie znamy. Ot musimy się na wzajem znosić ze względu na sprawy służbowe. Po za tą płaszczyzną obcowania panowała całkowita ignorancja dla bytu drugiej strony. Zresztą nie trwało – to na szczęście – zbyt długo. Raczej dość krótko. E bowiem odeszła z biura. Chyba powodem było nieprzedłużenie umowy o pracę Moje życie toczyło się zgodnie ze schematem praca, żona, i co jakiś czas impreza. Z czasem w sferze zawodowej pojawiły się sukcesy i awanse. W sferze prywatnej natomiast coraz bardziej zjeżdżałem po równi pochyłej w dół. Po drodze zaliczyłem urodziny syna i rozwód. W mojej podróży bardzo ale to bardzo pomagał mi alkohol. Oj wspierał mnie. Był moim druhem. Picie stało się dla mnie obok pracy drugim sensem życia. A z czasem awansowało w tej hierarchii na zaszczytną pierwszą pozycje. Żyłem by pracować i pić. A potem by już pić. Praca dostarczała środków na moje hobby i usuwanie – może bardziej łagodzenie - jego skutków. Stała się narzędziem.

I tak to wyglądało przez ponad dwadzieścia lat. Może dwadzieścia trzy a może dwa. Jak napisałem wcześniej, kolejny raz spotkałem E około dwóch lat temu. Finałem czego było nie pójście razem na koncert. Oczywiście przeze mnie. Spotkaliśmy się przypadkowo. Ona była Panią mecenas. Skończyła w międzyczasie aplikacje. Pracowała w firmie, która miała siedzibę w tym samym budynku co moje biuro. Ja osiągnąłem szczyt w hierarchii służbowej. Miałem z tego pieniądze i warunki żeby chlać w weekendy bez umiaru. Po drugim pojawienia się E w moim egzystowaniu. Bo trudno ten okres nazwać życiem. Czułem, że czekałem na Nią przez ten cały czas. Jednak niestety znów dałem tak zwanego „ciała”.

Mój Boże. Powróciłem do dnia dzisiejszego . Ja przez cały czas o Niej myślę. Próbowałem nawiązać kontakt ale mnie ignoruje. Byłem na leczeniu . Zmieniłem pracę . Od kilku miesięcy nie pije. Trzy dni temu napisałem do niej list na email. Czekam na jakiś sygnał, na jakiś znak. Bardzo chciałbym, żeby nasza historia miała swój kolejny początek. Miała do tej pory dwa I dwa razy nie wyszło. Przysłowie mówi do trzech razy sztuka. Na to liczę.

Wstałem z ławki. Spojrzałem w niebo. Uśmiechnąłem się. Robię się sentymentalny, powiedziałem do siebie w myślach. Złapałem za klamkę od drzwi do klatki schodowej. Idę sprawdzić, może nadeszła odpowiedź, pomyślałem z nadzieją.

 

Czekam na dalszy ciąg.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania