Człowiek

Kiedy wstaję,

Ranną szosą

Chadzam boso.

Ciepłą od słońca,

Chłodną od wieczoru.

Kałuże roztrącam palcami.

Napotykam, mijam

Ludzi wszelakich.

Omijam, przechodzę,

Butów nie nakładam,

Lecz rosą poranną

Stopy ochładzam.

I dobro, i zło

W ludziach się mieszają.

Wysoko głowy

Ludzie swe trzymają.

Ja chadzam z rana,

Z wieczora patrzę jeno.

Taka sama jestem,

Nie lepsza, nie gorsza,

Nie z Wenus, nie z Marsa,

Żywy człowiek tylko,

Co lubi czasami

Chodzić krętymi ścieżkami.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Mona Demona 3 miesiące temu
    Nie wiem skąd ta jedynka. Proste, ładne, w punkt. Podbijam ocenę i pozdrawiam.
  • JagVetInte 3 miesiące temu
    Lekko i przyjemnie się czyta, całość zbita i sensowna 👌
  • Grafomanka 3 miesiące temu
    To jest słaby wiersz... chadzam, ochładzam, jeno, i reszta w bardzo w starym stylu. No i paragonowy zapis... to wszystko czyni ten wiersz dalekim od dobrego. Trzeba współczesne wiersze czytać, a nie te z minionych epok...

    Nie oceniam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania