Człowiek

Samochód podskakiwał na wybojach. Przed nim były jeszcze co najmniej 3 kilometry. Szarzało. Nie powinien wczoraj pić. Wyjechałby wówczas rano a tak musiał wytrzeźwieć. Wprawdzie zdarzyło mu się prowadzić po kieliszku, ale tylko w okolicy własnej wsi. Przecież trudno, żeby zimą do Stacha na pieszo chodził. W oddali dostrzegł wóz pełen jodeł. Pewnie na sprzedaż przed świętami. Stefan nie świętował. Ani baby ani dzieci się nie dorobił. Tylko siostrę w odległym o 30 kilometrów mieście miał. Jak zwykle zapraszała go na wigilię, on jak zwykle mówił, że będzie, a później ze Stachem flaszkę zrobili i mieli swoje święto. Stacha, baba zostawiła jak ją raz popchnął lekko. Siniaka se nabiła i już był krzyk, że się znęca. To i poszła. Stefanowi żal było chłopa, przecież krzywdy jej zrobić nie chciał. Ach, nie ma co o obcych myśleć. O sobie trzeba. Na swoje 55 lat Stefan nie wyglądał. Jeszcze parę lat temu czasem zaszła jakaś, zapytała, czy co uprać nie trzeba, ugotować. Ale Stefan sam o siebie zadbać potrafił. To i w końcu odpuściły. Każda wieś swojego starego kawalera ma. Skibki miały Stefana.

 

Nagle auto podskoczyło, coś zapiszczało, koła wpadły w poślizg. Choć niechętnie, musiał się zatrzymać. Wysiadł, obejrzał się na pustą drogę. Ale cóż to - nie była pusta. Kilka metrów od niego majaczył jakiś ciemny kształt. Jezusie, potrącił coś lub kogoś.

-A jeśli to jakiś dzieciak. Boże, co robić - gorączkował się.

Powoli jednak zaczął iść w kierunku leżącego. Jeszcze nie doszedł, ale już rozpoznał. Pies. Przejechał jakiegoś kundla. Nie, to nie pies - wilk.

-Boże, prawdziwy wilk i chyba jeszcze żyje.

Przemógł strach i dotknął jego klatki piersiowej. Pomiędzy gęstym futrem słabe uderzenia serca.

-Toć ścierwo, żyje - powiedział na głos. Nie po bożemu byłoby zostawić go tutaj.

Cofnął samochód i z całą siłą, na jaką było go stać wciągnął zwierzę na tylne siedzenie. Nie myślał o niebezpieczeństwie, jakie mu groziło, gdyby wilk nagle otrząsnął się z szoku. Pozostałą do domu odległość pokonał przekraczając prędkość.

 

Rozpalił w piecu, a ze starych kocy stworzył posłanie. Wilk zdawał się być nieżywy. Stefan jeszcze kilkukrotnie sprawdzał czy bije mu serce. Biło. Zabarykadował się w pokoju, na wypadek, gdyby zwierzę jednak oprzytomniało. Ale oka zmrużyć nie mógł.

-Toć ścierwo, trza było jednak zostawić tam na drodze. Jaki leśnik by znalazł albo inny kierowca i po kłopocie. A on to ścierwo do domu przytachał i jeszcze dobre koce na zmarnowanie dał. Stare, bo stare, ale nie dziurawe przecież.

I takie to myśli chodziły mu po głowie, aż zaczęło świtać. Z kuchni nie dochodził żaden dźwięk. Stefan powoli zbliżył się do drzwi, nasłuchiwał jeszcze dobrych kilka minut, zanim odważył się je uchylić. Ścierwo leżało, jak je zostawił.

-Może zdechł w nocy - pomyślał. Jednak kiedy otworzył drzwi, wilk spróbował unieść łeb.

-O Jezu, krzyknął Stefan i prędko na powrót je zatrzasnął.

Takich prób podejmował jeszcze kilka i wszystkie zakończyły się tak samo. W końcu zmęczony tym, ale i głodny, postanowił wypić nawarzone piwo. Zwierzę podniosło łeb i podjęło heroiczną próbę dźwignięcia reszty ciała, warcząc przy tym i nie spuszczając ślepi ze swego wybawcy i jednocześnie przyczyny takiego stanu rzeczy. Był jednak zbyt słaby. Stefan przysiadł na zydelku z pętem kiełbasy w ręku. I patrzyli sobie w oczy. Wilk, nie przestając warczeć, a Stefan, nie rozstając się z niewielkim ale ostrym nożem. Wilk wciągnął woń kiełbasy i widocznie po nocy również zgłodniał, bo zmiarkował. Warczenie stało się cichsze, spojrzenie zmiękło. Stefan odkroił kawałek i rzucił tuż obok zwierzęcego łba.

 

Wszystko boli. W oczach ciemność, nie ma siły wstać. Śmierdzi człowiekiem. Tak bardzo śmierdzi człowiekiem. Trzeba się dźwignąć. Zjeść, nabrać sił, a później zabić. Zanim on zabije. Człowiek. Ludzie niosą tylko śmierć. Śmierdzą śmiercią. Stary wilk to wie. Każdego dnia mówi mu o tym blizna na łapie. Chociaż ten przytargał starego wilka, położył pod piecem. Ciemność.

 

-To ścierwo, nie chce żreć kiełbasy - pomyślał Stefan. Trudno, niech zdycha z głodu. Wilk już nie warczał, zapadł w niespokojny sen. Stefan, ponieważ była niedziela poszedł do kościoła. Stach próbował go namówić na kilka głębszych, ale ten nie wiedzieć czemu odmówił. Wrócił do domu zaraz po błogosławieństwie. Kiełbasy nie było, ale zwierzę znowu spało.

-Jednak zjadłeś ścierwo. Dobrze, musisz jeść. Zaparzył kawy i nastawił telewizor.

 

Zapachy, nieznane zapachy. Pić. Wody. Suchy jęzor przyklejony do gardła. I choć wcale tego nie chciał, z gardła starego wilka wyrwał się skowyt. Rozpacz. On zdany na łaskę tego śmierdzącego człowieka.

 

Stefan aż podskoczył w fotelu. Woda, tak, nie dałem ci wody. Miskę przysunął kijem od szczotki i uciekł do pokoju. Do rana z niego nie wyszedł. Kiedy pojawił się w kuchni, zwierzę już nie warczało. Podobnie jak poprzedniego dnia, rzucił mu pęto kiełbasy i dolał wody. Trwało to jeszcze dwa, może trzy dni.

 

Siła. Odzyskuję siły. Panika. Wciąż ciemność przed oczami i ten nieznośny smród. Przyszedł jednak dzień, w którym stary wilk postanowił zaufać swoim łapom i podnieść się. Choć chwiał się trochę, łapa za łapą okrążył stół. Wydostać się. Musi się wydostać. Wracać do lasu, do swoich. Ale czy go przyjmą? Śmierdzi mordercą. Stado. Ukochane stado. Czy w ogóle o nim pamiętają, ile czasu minęło ?

 

-O, wstałeś ścierwo. Idź szczać na dwór. Stefan otworzył drzwi.

 

Stary wilk wciąż chwiejnie, powoli zbliżył się do wyjścia. Nie spuszczali z siebie wzroku. Poczuł woń świeżego powietrza. Wolność. Ale łapy nie pozwoliły się rozpędzić. Stefan, wciąż przy drzwiach, zastygł jak porażony. Powoli. Nie poderżnął ci gardła do tej pory. Powoli. Stefan wyciągnął rękę, żeby dotknąć wilczego łba. Ale krótkie warknięcie ostudziło jego zapał. Odsunął się. Zwierzę wyszło, nie oglądając się. Wolność. Las jest blisko. Dom. Nie trzeba się bać. Tam inne wilki. Przyjaciele. Była wigilia.

Średnia ocena: 2.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Constantine 17.12.2015
    "Stacha, baba zostawiła jak ją raz popchnął lekko. " - brak przecinka po "stacha", przecinek za to po "zostawiła"

    "Jeszcze parę lat temu czasem zaszła jakaś, zapytała czy co uprać nie trzeba, ugotować. " - przecinek po "zapytała"

    "Boże co robić - gorączkował się." - przecinek po "boże"

    "Nie po bożemu było by zostawić go tutaj." - "byłoby"

    "Cofnął samochód i z całą siłą na jaką było go stać wciągnął zwierzę na tylne siedzenie." - przecinek po "siłą", "stać"

    "Nie myślał o niebezpieczeństwie jakie mu groziło gdyby wilk nagle otrząsnął się z szoku. " - przecinek po "niebezpieczeństwie", "groziło"

    "Rozpalił w piecu a ze starych kocy stworzył posłanie. " - przecinek po "piecu"

    "Stefan jeszcze kilkukrotnie sprawdzał czy bije mu serce." - przecinek po "sprawdzał"

    "Zabarykadował się w pokoju, na wypadek gdyby zwierzę jednak oprzytomniało." - przecinek po "wypadek"

    "Stare bo stare, ale nie dziurawe przecież" - przecinek po pierwszym "stare"

    "nasłuchiwał jeszcze dobrych kilka minut zanim odważył się je uchylić." - przecinek po "minut"

    "Ścierwo leżało jak je zostawił." - przecinek po "leżało"

    "W końcu zmęczony tym, ale i głodny postanowił wypić nawarzone piwo." - przecinek po "głodny"

    " nie spuszczając ślepi ze swego wybawcy i jednocześnie przyczyny takiego stanu rzeczy. " - dopiero za drugim razem dotarło do mnie, co znaczy powyższe zdanie. jakoś dziwnie ułożone, według mnie.

    "Wilk nie przestając warczeć, a Stefan nie rozstając się z niewielkim ale ostrym nożem." - przecinek po "wilk", "stefan", "niewielkim". a przynajmniej tak mi się wydaje. nie mam pewności odnośnie dwóch pierwszych przecinków.

    " Trudno niech zdycha z głodu." - przecinek po "trudno"

    "Stefan, ponieważ była niedziela poszedł do kościoła. " - przecinek po "niedziela"

    "ale ten nie wiedzieć czemu odmówił." - przecinek po "ten", "czemu"

    "Woda, tak nie dałem ci wody." - przecinek po "tak"

    "Kiedy pojawił się w kuchni zwierzę już nie warczało." - przecinek po "kuchni"

    " Podobnie jak poprzedniego dnia rzucił mu pęto kiełbasy i dolał wody. " - przecinek po "dnia"

    "Stefan wciąż przy drzwiach, zastygł jak porażony. " - przecinek po "stefan"

    "Zwierzę wyszło nie oglądając się." - przecinek po "wyszło"


    MImo, że tekst w miarę krótki, czytało się bardzo ciężko i topornie. Brak akapitów jest chyba głównych mankamentem tego fragmentu. W jednym zdaniu opisujesz sytuację z perspektywy Stefana, a już w drugim zdaniu piszesz z perspektywy wilka, to dość chaotyczne. Ponadto rzuciło mi się w oczy, że używasz sporo krótkich zdań, które podczas czytania - a przynajmniej wg mnie - sprawiały wrażenie urwanych, niedokończonych. Jest jeszcze kwestia kwestii wypowiedzianych przez bohatera. Były nieliczne, ale jednak należałoby je zapisać we właściwy sposób.

    Przyznam, że tekst na początku już zaczął mnie nudzić. Zainteresował mnie dopiero w połowie, gdy przedstawiasz czytelnikowi przemyślenia wilka. Niestety, jak dla mnie, zostało to zaprezentowane w mało rozbudowany sposób, odczuwam pewien niedosyt. Taka inna perspektywa, "oczyma zwierzęcia", jest tutaj dość ciekawym pomysłem, to akurat przyznam. Zestawienie odczuć człowieka i zwierzęcia, znajdujących się w tej samej sytuacji, dość niecodziennej dla nich.


    Zostawiam 3/5, życzę powodzenia w dalszym pisaniu i pozdrawiam ;)
  • Constantine 17.12.2015
    * kwestia kwestii, no tak :F Ach, to ładne.
  • elenawest 17.12.2015
    Mnie tekst również się nie podobał. Ja nawet nie doczytałam do fragmentu z przemyśleniami wilka...
    W 100% zgadzam się z tym, co w swoim komentarzu napisał Constantine.
    Przykro mi to pisać, ale dla mnie tekst zasługuje na 1.
  • Marian 17.12.2015
    Constantine ma rację, jeśli chodzi o błedy interpunkcyjne. Ma też rację, że powinieneś jakoś oddzielić "mysli" wilka i człowieka. Sam pomysł jest niezły, ale nad warsztatem musisz jeszcze popracować
  • Kalina 17.12.2015
    Każda krytyka jest dla mnie cenna. Nadmienię, że jest to moja pierwsza publikacja. Czy opowiadanie zasługuje na 1 czy na 5 czy może na 0 to jest kwestia gustu i nie jest mi przykro z tego powodu, że ktoś mnie ocenia na 1. Marian - jestem kobietą ;)
    Myśli wilka są celowo krótkie. Jak szczeknięcie. Z interpunkcją mam pewne problemy. Przyznaję się bez bicia, że muszę nad nią popracować. Konfrontacja z "obcym" czytelnikiem jest dla mnie trochę jak kubeł zimnej wody, bo znajomi to wiadomo - głównie chwalą :) Także reasumując - dziękuję za pozostawienie komentarzy i rzucenie okiem na mój tekst.
  • Ant 17.12.2015
    Znajomi często nie chcą sprawić przykrości, chcą wspierać przemilczając to, co im się nie podoba
  • elenawest 17.12.2015
    Ant zgadzam się ;-)
  • Ant 17.12.2015
    Warto szlifować "pióro"
  • Kalina 17.12.2015
    Zdaję sobie z tego sprawę dlatego próbuję tutaj. Interesuje mnie reakcja obcych ludzi. Pozwala spojrzeć trochę z boku na swoją twórczość. Ja piszę spontanicznie. Pod wpływem chwili, wydarzenia. Dlatego moje teksty bywają chaotyczne. Ten poszedł bez korekty. Mnie się podoba. Choć z reguły jestem dość mocno krytyczna wobec siebie. I w sumie gdyby nie znajomi to pisałabym wyłącznie do szuflady :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania