Człowiek czy bestia?

Ludzie uważają, że są panami świata. Mylą się. Już wielokrotnie świat udowadniał nam, że nasza władza to iluzja, że jesteśmy, tak jak reszta organizmów na ziemi, trybikami, aby przeżyć musimy stosować się do warunków, jakie panują. Ludzie zostali obdarzeni cechami i myślą, że mogą zmienić zasady gry. Ale kiedyś zabawa się kończy. Ziemia mówi stop, a dzieje się to w momencie, gdy tracimy grunt pod nogami i rozpoczyna się piekło. Właśnie w nim , w owym piekle, żyjemy od ponad pięćdziesięciu lat, choć nie wiem czy ,, żyjemy’’ to właściwe słowo. Sytuacja, w której się znaleźliśmy jest wynikiem postępowania ludzi przeciwko ziemi i przeciwko samym sobie. Wojny, igranie z siłami natury oraz przekonanie o swej nieomylności to tylko wierzchołek góry lodowej przewinień, a jednocześnie powodów katastrofy.

Należę do tej niewielkiej grupy ludzi, którzy jeszcze żyją i choć nie urodziłam się dawno, nie jestem dzieckiem ,,zielonej epoki”, jak nazywamy świat zanim nastąpiła Apokalipsa. Dziś leżę na kocu w naszej dzisiejszej noclegowni. Większość z nas znów wróciła do koczowniczego trybu życia, ci którzy dalej myślą, że wszystko można pozostawić przeszłemu biegowi mieszkają w niewielkich grupach, w ruinach miast i próbują zrobić to, co my wszyscy- przeżyć.

Podobno moja matka należała do takiej grupy. Nie pamiętam jej, porzuciła mnie zaraz po urodzeniu. W naszym świecie dzieci są potrzebne, ale nie są wskazane, jeśli cenisz sobie swoje życie i chyba dlatego nie mam do niej żalu- rozumiem ją, wybrała przeżycie. Stąd moją rodziną jest Sokół, Hydra i Czarodziej. Sokół opiekuje się odkąd pamiętam, nie wiem, co się ze mną działo zanim mnie przygarnął. Swoje imię zawdzięcza, co chyba łatwo się domyśleć, sokolemu wzrokowi i instynktowi łowcy. W chwili obecnej to bezcenne cechy. Hydra jest drugą oprócz mnie dziewczyną w naszej kompani. Może nie ma zbyt uroczego imienia, ale pasuje do niej idealnie. To jedyny znany mi człowiek , który tak wiele razy był okaleczany, truty, chory i połamany, a wychodził z tego obronną ręką silniejszy psychicznie, fizycznie oraz mądrzejszy o nową wiedzę, dlatego pełni funkcję medyka nie tylko dla nas, ale i dla napotkanych ludzi. No i mamy czarodzieja, który choć z magii wcale nie korzysta to zawsze potrafi znaleźć to, czego potrzebujemy choć jest to niedostępne, a jeśli czegoś nie znajdzie, to potrafi to zbudować. Geniusz. Jaką ja funkcję pełnię w tej zgrai? Sama się zastanawiam, patrząc na nich. Na moją rodzinę.

- Nie bujaj w obłokach- młoda. Zbieramy się, trzeba ruszyć, żeby być w mieście przed zmierzchem.- Sokół wyrywa mnie z moich rozmyślań.

- Tak, już idę- mówię. Pakując się nie mam wiele. To podstawowa zasada koczowniczego przeżycia. Im mniej tobołków, tym szybsza jest ucieczka. Przed czym? Dziś chyba przed wszystkim.

Wychodzimy. Powietrze jest suche, gardło zamienia się momentalnie w pustynię. Idąc słyszę śmiechy Hydry i Czarodzieja, którzy jak zwykle opowiadają dowcipy – niestety, tylko ich śmieszą. Sokół kroczy przed nami wypatrując zagrożeń. Kiedyś spytałam się go, dlaczego mnie przygarnął odpowiedział mi jednym słowem- NADZIEJA. Wciąż mnie to nurtuje, ale nigdy mi tego nie wytłumaczył. Powiedział, że sama zrozumiem jak nadejdzie odpowiedni czas. Widocznie jeszcze nie nadszedł. Dolina, przez którą idziemy musiała być kiedyś piękna, ścieżka skryta pod tunelem koron potężnych drzew, a drogę wędrowcom wskazywały promienie słońca przebijające się przez prześwity w tej zielonej plątaninie. Teraz las nie jest tak okazały choć widać, że życie próbuje znów zapuścić tu swe korzenie. Niewielkie rośliny wypuszczają swe zielone pędy, a niektóre drzewa nieśmiało próbują wrócić do swej dawnej świetności. Nagle słychać szmer i łamane gałęzie. Dzikie zwierzę ? Zbójnicy? Nieważne co to by było- nasza czwórka staje w pełnej pozycji obronnej. Nasłuchujemy zbliżających się kroków. Z północnej części lasu wybiega grupa mężczyzn z ostrymi klingami, gotowi do ataku. Walka jest zaciekła, widać, że nie są to nowicjusze. Jestem przyzwyczajona do życia w ciągłej gotowości, ale tym co mnie szokuje jest agresja i brutalność tych ludzi. Zachowują się jak dzikie zwierzęta, których jedynym celem jest zdobycie pożywienia, są ślepi na ludzkie instynkty i zachowania. Czuję, jak ostrze przecina mi skórę, jak ciepła krew spływa mi po ręce. I wtedy zadaję mężczyźnie ostateczny cios. Widzę jak Hydra ostatkiem sił zaciekle walczy z dwoma rosłymi mężczyznami, ruszam więc jej na ratunek. Udaje nam się ich pokonać. Wygraliśmy. Przeżyliśmy. Bolą mnie mięśnie, a rana zaczęła okropnie piec, ale wiem, że musimy ruszać dalej i wydostać się z doliny zanim dopadnie nas reszta grupy. Nie idziemy długo, kiedy naszym oczom ukazuje się niezwykły twór- jakby legowisko, tylko że widać w nim ślady ludzkiego życia. Po sprawdzeniu okolicy Sokół pozwala nam się rozejrzeć. Na ziemi leżą skóry zwierząt, kilka noży i zaostrzonych kijów natomiast wśród kamieni walają się resztki pożywienia i kości. Nie jest to nic niezwykłego, my też wiele razy polowaliśmy na zwierzęta- teraz to jedyne źródło pożywienia. Naglę staję w bezruchu, słyszę jak Hydra wciąga głośno powietrze, a panowie rzucają kilkoma niecenzuralnymi słowami. Wśród stosu kości kilka wyróżnia się niesamowicie. Mężczyźni, którzy nas zaatakowali byli kanibalami. Dociera do mnie, że miałam rację, kiedy porównywałam ich do zwierząt na polowaniu- oni to robili- polowali na nas, na ich pokarm.

Nie chcemy dalej tu zostać, ruszamy biegiem, aby znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. W drodze zastanawiam się czy człowiek postawiony w sytuacji takiej, jak nasza, kiedy ma dwie opcje do wyboru: życie lub śmierć może uczynić wszystko, aby przeżyć. Czy można żyć po dokonaniu najbardziej nieludzkich czynów i można nadal nazywać się człowiekiem? I wtedy zrozumiałam słowo wypowiedziane przez Sokoła- zawsze jest nadzieja, że człowiek pohamuje dzikie instynkty i przeżyje nie oddając w zamian swego człowieczeństwa.

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Nefer 01.11.2019
    Tekst sprawnie napisany pod wzgledem językowym i warsztatowym. Widac odbycie ze slowem. Trudno jednak nazwac go opowiadaniem literackim. To bardziej oddany w prozie protest-song. Duzo tutaj ogolnych, zaangazowanych rozwazan, malo akcji. Fabula pelni role ograniczonego do minimum tla, nawet scena walki oddana zostala skrotowo, wyprana z emocji. Podobnie sucho i umownie prezentuja sie opisy postapokaliptycznego swiata. Podsumowywujac, rozumiem przeslanie, ale forma niezbyt literacka.
  • Canulas 01.11.2019
    Nie bardzo mogę się, co do tego obycia w słowie, zgodzić. Dużo błędów, maści w zasadzie wszelakiej. Przecinki poprzedzone spacjami, błędny zapis dialogów.
    Co do fabuły, nieco (oczywiście tylko według mnie) źle rozłożone akcenty. Z jednej strony dobrze, że próbujesz jakoś ożywić w szkicu głóną bohaterkę, ale szkoda zarazem, że inni zostali skonstruowani jedynie po to, by zapełnić tło.
    Pozdrox
  • Nefer 01.11.2019
    Dialogów to wielu tu nie ma, moze dwie wypowiedzi. Obydwie w zasadzie poprawnie zapisane (z wyjątkiem brakujących w obydwu przypadkach spacji). Ogolnie te błędy, o ktorych piszesz, to spacje glownie. Reszta w miare OK. A w kazdym razie znacznie lepsza niz przeciętny poziom. Co do innych uwag, w pelni sie zgadzam.
  • Witam,
    W zasadzie, podpinam się po uwagi kolegi wyżej.
    Zamysł tu jakiś jest, gorzej z wykonaniem.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania