Człowiek i buty
Nie czekam na ruch. To ja jestem ruchem, jestem potęgą. Mierzę się z każdą z twoich genialnych myśli, naśmiewam się z twoich cnót. Nie mogę na ciebie patrzeć. Nie znoszę zapachu twojego ciała. Śmierdzisz zgnilizną. Powinieneś gnić. Doprowadzę do tego jeszcze dzisiaj, przed północą.
Jem płatki z mlekiem. Wiele się zmieniło. Przy bloku stoi blok. Ludzie mi przeszkadzają, ale ich lubię. Znalezione buty wkładam do siatki i znoszę do swojego mieszkania. Tu trafia się ich sporo. Niektórzy zostawiają je przed swoimi drzwiami. Po śniadaniu idę na obchód. Zabieram siatkę, nieraz dwie. But. Dzisiaj pantofle, wczoraj kozaki. Klapki, mokasyny znacznie rzadziej. Buty zajmują dwie szafy i cztery kosze na bieliznę. Niektóre ustawiam wzdłuż ściany. But.
Ten smród. Trzymałem w dłoniach setki butów. Niektóre pachną naprawdę intensywnie. Zapach twoich wpędza mnie w irytację.
Zalewam płatki mlekiem. Zbliża się dwunasta. Brudne naczynia wkładam do zmywarki. Wychodzę. Dzisiaj się z tobą policzę.
- Czy pan zgłupiał? - słyszę głos. - Czy pan jest pijany?
- Pijak albo co. A niech go szlag.
Otwieram oczy. Przytykam dłoń do ust. Pachnie. Widzę swoje nagie stopy. Stoi przy mnie mężczyzna, wspiera się na widłach.
- Chłopie - powiedział. - Może tobie dobrze w tym kompostowniku, ale nam się śpieszy do roboty.
Komentarze (14)
W miarę intrygujące
A tak? Psychotyk?
Postać: Sprzątaczka
Zdarzenie: Areszt domowy
Gatunek (do wyboru): Komedia/Groteska/Makabreska lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
Czas na pisanie: 1 września (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania