Człowiek przyszłości
pewien rzeźbiarz
wziął kłodę mojego drzewa
zaczął mnie formować
z początku nie bolało ostrze dłuta
miłe było poklepywanie
nie wiedziałem kim będę.
najwięcej kłopotu czyniłem
z uchwyceniem wyrazu twarzy
na siłę wciskał manipulował
żywcem wyjęta z grupy Laokoona.
Z kręgosłupem też miał problem
zmieniał kształty znaczenia
w końcu uformował tak
nie mogę kłaniać się
i klękać...
Wreszcie skończył
postawił na półce
obok innych szpargałów
goście podziwiali moją rzeźbę
kiwali głowami
uśmiechali się w rękaw.
Któregoś dnia przyszła dziewczyna
piękniejsza od wszystkich
wschodów i zachodów słońca
nawet od dziewczyny o perłowych włosach.
Wzięła moją twarz w dłonie
jak cierpki owoc świata: Co mistrzu wielebny stworzyłeś?
jak mam pokazać się na światowych wystawach
i w galeriach
z kimś takim.
- Ależ moja droga
on tak bardzo wiercił się i mędrkował.
-Trzeba było zakręcić go w imadło!
- Stanowczo stwierdziła!
Odstawiła mnie na dolna półkę
tanecznym krokiem odeszła.
Wszystko ma szerszy plan
czułostkowości.
Komentarze (6)
inspiracja, a jakże. Lecz po swojemu.
Tytuł o wszystkim mówi:
Nie dajmy się rzeźbić komukolwiek.
Ja jeszcze nie posiłkuję się takimi specyfikami.
To ty raczej mieszasz wątki ze sobą, wtrącając głupawą metaforę.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania