Człowiek swoim wrogiem i sprzymierzeńcem.

Pomagasz sobie lub szkodzisz. Bądź oba naraz, na zmianę. Chyba najbliżej prawdy. Tylko na ile zdajesz sobie z tego sprawę?

 

Zazwyczaj szuka się winy na zewnątrz. Obciążając innych lub świat. Okoliczności znowu zdają się być nie takie, jakich byśmy sobie życzyli. Uważam, że warto dojść z tym do ładu. Bez wmawiania sobie jak to los kopie nas po tyłku. Wybór postawy ofiary nigdzie nie prowadzi. Poza frustracją. To jedna wielka iluzja. Rzucanie mięsem dookoła. Wielu by się zaskoczyło kierując lunetę do środka. Przyczyną twojego stanu psychicznego jesteś ty. Jak wolisz się oszukiwać to proszę bardzo. Zostań, gdzie ci źle. Istnieje jednak alternatywa. Bo możesz być swoim najlepszym kumplem lub wrogiem.

 

Problemy rozpływają się pod wpływem introspekcji. Jakże uwalniające jest znalezienie rozwiązania. Było ciągle blisko, na wyciągnięcie ręki. Nazwałbym to rozsądkiem. Zaczynać od siebie. Czy nie chcesz być wolny? Decydować o swoim życiu? Nie przerzucajmy odpowiedzialności na świat. Myśli, które akceptujemy prowadzą do działania. Każdy tworzy świat świadomie lub nieświadomie. To wybór. Do czego chcesz się przyczynić? Jaki świat tworzyć?

 

Magda z Selfmastery.pl mówi, że jesteśmy jednocześnie nieskończenie ważnymi i nieskończenie nieistotnymi ludźmi. To, co robimy w świecie ma znaczenie. Bez nas się nie wydarzy. Z drugiej strony nie jesteśmy pępkiem świata. Warto zastanowić się nad własnym wkładem. Takim, który bierze pod uwagę nie tylko siebie ale też innych. Jeśli chcesz być wartością dla świata daj temu wyraz swoim życiem. Wiesz już, gdzie zacząć..

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • zsrrknight rok temu
    takie trochę motywacyjne nico, ale parę punktów sensownych...
    Ogólnie uważam, że największym wrogiem człowieka jest on sam, tak przynajmniej dyktuje mi własne doświadczenie, lecz jest to pogląd równie sensowny, co autodestrukcyjny. Zaczynać zmiany od siebie to dobrze, ale obwiniać się o wszystko to też źle. Nie bez powodu podstawą jest tzw. miłość do samego siebie, "miłuj bliźniego swego jak siebie samego", bo jak możesz kochać, skoro sam się nienawidzisz. Jest też tak, że świat faktycznie jest okrutny i nawet jak ktoś jest praktycznie świętym to i tak będzie miał pod górkę, bo zło jest łatwiejsze, a dobro wymaga poświęceń...
    Tak czy owak chyba trochę nie o tym ten tekst, ale tak mi się skojarzyło...
  • Vincen DeGol rok temu
    Jeśli nie pozbędziemy się negatywnych czynników zewnętrznych, nad którymi nie mamy kontroli, cała nasza energia pójdzie na zmaganie się z nimi, aż zabraknie jej na introspekcję i próbę kontrolowania własnych reakcji. Potrzebujemy bezpiecznej przystani, aby się zatrzymać i wiedzy na temat stosowania autoterapii.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania