Człowiek zagubiony w sobie

W głuchą i ciemną zapuściłem się dąbrowę,

Dobrze, że nie byłem sam - miałem woźnicę,

A przed woźnicą jeszcze dwa konie,

Dziwnie parskały - jak nie one,

 

Jeszcze przed tą ciemnią wszystko było dobrze,

Tu żaba, tu świerszczyk, tam puszczyk się ozwie,

Jak wjechaliśmy do lasu wszystko zamilkło,

Pomyślałem: "Dziwne to zjawisko"

 

A w tym lesie dziwna była aura,

Ciągły chłód czułem na plecach,

I uczucie, jakby kto na mnie patrzał,

Zza pleców zerknąłem na drogę - tylko piach,

 

Oboje żeśmy to czuli,

Oj, było to widać,

A jeszcze bardziej słychać,

Jak żeśmy jechali, tak cały czas gadali,

Co by przerwać ciszę monotonną

I jechać, tak jak w stronę tamtą,

 

I tak my podróżowali

Cały czas zestrachani,

Do tego konie machały łbami na lewo

i na prawo, zamiast ciągnąć wóź żwawo,

 

Wtem jak w ciemni coś mocno huknęło,

Tak woźnica lejcami machnął, co by się szybciej mknęło,

jak prędko konie ruszyły

Tak szybko wóz zgubiły,

 

Brak napędu - tośmy zeskoczyli

I w wyjeżdżonym piachu brodzili,

Biegliśmy co w nogach sił,

Aż przed nami przestał się kryć,

 

Przyglądamy się bliżej białej plamie

I widzimy, że to do nas człapie,

Już podeszła zjawa i widzim z bliska,

To była piękna, młoda dziewczyna,

 

Krzyknąłem: "Pokój tobie!"

Odpowiedziała: "Nie życzę sobie,

Jak żeście wczoraj tu gadali,

Nawet lasu nie podziwiali,

A tu, na krzyżu tabliczka ukazuje co się stało,

Choćby przeżegnać wam się nie chciało...

Pamiętajcie o tych co odeszli,

Oni stworzyli, co wyście zastali."

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania