Człowiek zza Ziemi
Patrzę na ten świat i widzę jak płonie
Odwracam wzrok w niebo, wyciągam me dłonie
I widzę człowieka, przybysza zza Ziemi
Jak schodzi w to piekło bez skazy, bez cieni
Widzi co ogląda, co widzi, notuje
Patrzy prawdzie w paszczę – ta ryczy, go kłuje
Inni podziwiają: dziwią jego chęci
Do czego nie widzą sensu. Bez pamięci
do niego samego – widzą jego czyny
Tylko tyle, bo człek ten z obcej z krainy
Zrzucony zza Ziemi i siedzi na płocie
Bezstronność chce utrzymać – nawet za krocie
„Po co ci, przybyszu, po co ci bezstronność
Nie przestajesz z nami: tracisz swoją godność”
Tak mówią, choć usta nie wydają głosu
Trzymają zaś w rękach ostry obuch trzosu
Więc siedzi człowiek, notuje, nie przestaje
Nie wróci gdyby mógł. Jest, a więc zostaje.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania