Czy leci z nami pilot

Ostatnio nader często docierają do każdego z nas informacje, o kradzieżach za pomocą łączy Internetowych, włamaniach do systemów, przejmowaniu danych czy ich wyłudzeniu. Instytucje czy decydenci, których zadaniem jest ochrona nas, przeważnie ograniczają się do dobrych rad, jak powinniśmy postępować, by ochronić własne zasoby. Czasami przy zgłaszaniu przestępstwa możemy ujrzeć kiwanie głowy z politowania albo z czystego ludzkiego współczucia.

Nam, zwykłym użytkownikom sieci pozostaje przeważnie tylko, wznieś okrzyk – Uwaga nadchodzi era AL, ponieważ jako ludzkość zaczynamy przegrywać ze sztuczną inteligencją, a jako naród z praworządnością. Zwykli obywatele nie są w stanie przeciwstawić się, a tym bardziej wygrać z potężnymi i wpływowymi ludzikami ukrytymi w trybikach czegoś nieuchwytnego. Dlatego musimy chronić siebie, swoich najbliższych i przyjaciół od licznych niebezpiecznych dla nas pułapek. Jest to rodzaj zmagań porównywalnych z działaniami wojennymi, które przed uderzeniem w nas wydają się nam mało szkodliwe, lecz skutki już bywają tragiczne.

Kupowanie, a później upychanie w różne zakamarki starych przedmiotów prawdopodobnie jest dość powszechne i nikogo to nie dziwi. Jednak nadmiar nieużywanych klamotów i problem z ich wyrzuceniem, czasami klasyfikuje się pod jakąś jednostkę chorobową. Część osób zapamiętuję wartość, za jaką pomimo upływu lat sprawny rupieć został nabyty. Możemy go się pozbyć z zyskiem, ponieważ rozwój technologii umożliwił nam sprzedawanie i nabywanie całej masy przeróżnych rzeczy. Czasami musimy coś zmienić i pewnego dnia internetowy wieloletni nabywca, postanawia wystąpić w roli sprzedającego. Tym razem zachętą do pozbycia się mienia stały się stare rosnące koszty utrzymania, a zaległe rachunki zmusiły do sprzedania części gromadzonych przez lata w mieszkaniu skarbów. Zwłaszcza że niewiele w tej stercie było rzeczy wartościowych i ograniczających się do przeczytanych książek, starych gier komputerowych, sprawnych wnętrzności ze starych komputerów, konsole i wiekowe gry.

Początkowo na pierwszy strzał poszły przeczytane książki i gdy się sprzedały, a nie wyrzucone na śmietnik, w sercu poprzedniego właściciela zagościła radość. Zachęcony zaoferował przedmioty o łącznej wartości niespełna siedemset złotych. Niskie ceny zwabiły nabywców i używany towar rozszedł się jak przysłowiowe świeże bułeczki. Niestety szczęście trwało krótko, podobnie jak perspektywa opłacenia zaległego czynszu. Przelewy zostały powstrzymane i administrator portalu zażądał w imieniu PayU – uzupełnienia adresu konta bankowego, przesłanie zdjęcia dowodu osobistego lub paszportu, wykonanie przelewu o wartości 1 zł, który zostanie zwrócony. Dane należało uzupełnić w ciągu 72 godzin.

Dodano też drugą część ostrzeżenia, z której można się było dowiedzieć, dlaczego sprzedawca tak, a nie inaczej został potraktowany. PayU „z pistoletem u skroni” prosiło o dane osób, które sprzedają dużo przedmiotów lub które zarobiły znaczną kwotę z przesyłką OLX. Proces ten ponoć znany jest pod nazwą skrótową KYC.

Wszelkie próby wyjaśnienia nieporozumienia zastosowania wobec sprzedającego przepisów KYC nie przyniosły pozytywnego skutku i przystąpiono do ustalania wiarygodność klienta, jego profilu transakcyjnego oraz przeprowadzać weryfikację tożsamości. Administratorzy starali się osiągnąć główny cel KYC, czyli zapobieganie przekrętom finansowym, kradzieży tożsamości, praniu brudnych pieniędzy (AML) czy też finansowania terroryzmu. Ponieważ zgodnie z przepisami banki mają obowiązek informowania o przelewach, których wartość przekracza 15 000 euro.

Niestety wartość zaaresztowanej kwoty w stosunku do euro pomimo siedmioletniej intensywnej i wydajnej pracy prezesa NBP Glapińskiego, premiera Morawieckiego, rządu PiS oraz całej zjednoczonej prawicy nawet o garść groszy nie zbliżyła się do tej astronomicznej bariery. Dlatego wyjaśnienia należało poszukać gdzie indziej. Dzięki Internetowi sprzedający dowiedział się, kto przejął jego wrażliwe dane łącznie z numerem konta bankowego, a jest to właściciel OLX, Allegro i PayU, południowoafrykański koncern medialno-technologiczny Naspers. Międzynarodowy koncern mający siedzibę w Kapsztadzie w Republice Południowej Afryki. Główną działalność prowadzi w obszarze płatnej telewizji, usług internetowych oraz prasy. Jest notowany na giełdach w Johannesburgu oraz w Nowym Jorku. Naspers prowadzi działalność między innymi w Stanach Zjednoczonych, Afryce, Brazylii, Tajlandii, Indiach, Chinach i posiada przedsięwzięcia w Polsce, Rosji, Grecji oraz Holandii.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • DarekB.. rok temu
    Znów odbiegam od myśli Autora. Książki są NAJważniejszymi rzeczami. One świadczą o swoim jestestwie. Swoim ego. O ile można je oddać - choćby bibliotekom /niedoinwestowanym?/, jest OK. Lecz wrzucanie się na "dziadostwo" internetowe... Nie. Proszę mi uwierzyć - nie. Co do pozostałej myśli Autora ***** ***.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania