Czy mamy prawo zabijać?
Utwór zawiera moje własne przemyślenia na tytułowe rozważania.
W wielu cywilizowanych państwach zabicie drugiego człowieka jest surowo karane. Karą może być egzekucja mordercy czy długoletni pobyt w izolacji np. w Polsce to dożywocie. Zabicie człowieka nazwiemy zabójstwem albo zbrodnią. I tutaj poruszę ważną kwestię - kto a nie co jest ofiarą. Na świecie są seryjni mordercy zabijający innych ludzi z powodu zaburzeń psychicznych czy skłonności sadystycznych. Takie jednostki są antyspołeczne, czyli są szkodnikami. Celem wspomnianych zabójstw jest człowiek. Co się stanie gdy ofiarą będzie zwierzę?
Zabijajmy inne zwierzęta dla pożywienia. Dla nas konsumpcja np. kurczaka to nie zbrodnia. Podobnie jak farmy np. drobiu, trzody chlewnej czy krów nie są dla ludzi, których teraz będę nazywał „konsumentami”, miejscami masowych mordów. Następuje proces konsumpcji. Konsumenci mają swoje potrzeby związane z odżywianiem się. W większości jesteśmy mięsożerni. Akt zaspokajania potrzeb nazwę konsumpcją. Potrzeby to stany silnego niedoboru.
Konsumenci nie wiedzą, że dla np. kury jesteśmy mordercami i zabijamy dla pożywienia miliardy tych stworzeń. Zabrzmi to pewnie kontrowersyjnie, ale podobnie było w obozach koncentracyjnych. Jednak różnicą polegała na tym, że w obozach zagłady, to ludzie mordowali ludzi, a nie ludzcy oprawcy zwierzęta. Ludzie (np. naziści) mordowali innych z powodów chorych ideologii czy poglądów.
Wojna! Konflikty zbrojne! To zło, z którym trzeba walczyć. Ale jak walczyć bez zabijania innych konsumentów? Odpowiadam, że przez ograniczanie konfliktów zbrojnych. Tutaj postawię dwa pytania. Po pierwsze - jak ograniczyć te konflikty? Po drugie – dlaczego ludzi w konflikcie znowu nazwałem konsumentami?
Najpierw omówię pierwsze pytanie. Prowadzenie polityki nakładającej na agresora (np. Rosję) sankcje społeczne, polityczne czy gospodarcze. Przestrzeganie obecnych praw międzynarodowych zakazujących zabijania cywili czy zakazu używania przez agresora broni uśmiercających niewinne jednostki zadając im cierpienie. Zakaz zabijania jeńców wojennych, zwykłych, nieuzbrojonych mieszkańców czy np. poddających się żołnierzy. Ważne są również mediacje pomiędzy stronami konfliktu oraz międzynarodowa pomoc gospodarcza i humanitarna.
Teraz czas na drugie pytanie. Ludzie podczas wojny nazwałem konsumentami. Mają oni niedobór ich wolności, która jest ograniczana agresywnie i zaspokojenie (konsumpcja) przez czynną walkę z wrogiem za pomocą broni. Zaspokajamy się podczas wojny z okupantem przez zabijanie wrogich naszej niepodległości agresorom.
Czy mamy prawo zabić człowieka w obronie własnej? Myślę, że tak, bo nie widzę różnicy z pozbawieniem kogoś życia w obronie swego zdrowia i egzystencji, a zastrzeleniem wrogo nastawionego napastnika podczas wojny. Walka to wojna. Nie tylko między państwami, a pomiędzy obywatelami w formie takiego zagrożenia jak bezprawny napad czy rozbój. Konflikty mogą wystąpić w skali mikro (np. bandyta napadnie na nas z nożem na ulicy) oraz makro (np. wojna na Ukrainie).
Czas na ważne kwestie religijne. Są w Polsce bardzo kontrowersyjne. Nie chodzi mi o przestrzeganie zasady zawartej w Dekalogu, by „nie zabijać”. Bardziej interesuje mnie kwestia aborcji i eutanazji.
Na koniec omówię aborcję i eutanazję, ale w kilku zdaniach. Zacznę od aborcji. Aborcja jest zabiegiem medycznym, który kończy ciążę. Według mnie rodzina (rodzice wraz z ich potomstwem) to podstawa społeczeństwa. To kobiety rodzą, a nie mężczyźni i to one mogą zajść w ciążę, gdy była wynikiem gwałtu. Aborcja to sprawiedliwe prawo każdej kobiety, by np. z powodów zagrażających życiu i zdrowiu rodzicielki ją zastosować. Kwestie religijne w tym przypadku można sobie darować. Kościół nie powinien wtrącać się do polityki i w walkę o zdrowie każdej kobiety w ciąży.
Czas na eutanazję. Jestem za eutanazją. Dlaczego tak śmiem twierdzić? Wyjaśnię na przykładzie – gdy koń łamie sobie nogę, to jego właściciel musi go uśmiercić. Chodzi o to, by dłużej nie cierpiał. Podobnie będzie z ciężko chorym człowiekiem (w tej sytuacji mogę znowu nazwać go konsumentem, bo jego podstawową potrzebą jest poprawa stanu zdrowia). Po prostu czasami rannych trzeba dobić. Nie ważne czy to np. koń czy mój nieżyjący dziadek, który leżał do końca swego życia sparaliżowany i cierpiał nie mogąc ruszyć nawet ręką na przywitanie ze mną. Kochałem go, ale chciałem, by przestał cierpieć.
Komentarze (20)
Pamiętam raz zobaczyłem w supermarkecie opakowanie parówek - gdzie radosna, kreskówkowa świnka zachęcała do zjedzenia. Taki obraz lepiej trafia do konsumenta a przecież jest zupełnie oddzielony od rzeczywistości, w której wielokrotnie zmielone mięso z substancjami ulepszającymi smak musiało zostać przecież zrobione z zabitych świnek, które gdyby mogły mówić to pewnie błagałyby o litość a nie kładły się na talerzu.
Co do paraliżu i innych chorób, które całkowicie usuwają kogoś z życia - to powinna być osobista decyzja dotkniętego takim nieszczęściem, by zakończyć życie na życzenie. Eutanazji ludzie się obawiają bo mogłaby wprowadzić precedens i zmienić myślenie ludzi o (świętości?) życia. Też osoba która chce się zabić zazwyczaj nie znajduje się w pełni władz umysłowych, jak weryfikowano by takich ludzi?
Kto by za to odpowiadał z instytucji? Starych i nieuleczalnie chorych można jeszcze zrozumieć ale gdy np chce tego dokonać młodsza osoba? Zbyt duża ilość możliwych komplikacji.
Druga kwestia dotyczy tego co napisałeś na początku swojej wypowiedzi. Według Ciebie „Obecna kultura, zwłaszcza ta w Stanach - boi się rozmów o śmierci. Wypiera fakt jej istnienia z życia a nawet z języka gdzie widzi się nieraz słowo śmierć”.
I tutaj się częściowo z Tobą nie zgadzam. Pisząc swoje rozważania nie opieram swoich wiadomości na podstawie różnych źródeł np. artykułów prasowych, Internecie czy książkach. Na początku tekstu zaznaczam Czytelnikowi, że „Utwór zawiera moje własne przemyślenia na tytułowe rozważania”. Nie opieram swoich przemyśleń na podstawie źródeł. Nie wiem skąd wziąłeś informacje, że „Obecna kultura, zwłaszcza ta w Stanach - boi się rozmów o śmierci”. Napiszę co o tym myślę. Będzie to moja subiektywna opinia.
W mediach np. amerykańskich występuje kult przemocy. Powstają drastyczne filmy publikowane błyskawicznie w Internecie. Amerykanie cenzurują media, ale mają swoją tzw. pietę achillesową. Polega na tym, że w USA mają miejsce strzelaniny np. na kampusach. W Stanach kwitnie handel bronią i szerzy się przestępczość, która dotyka nie tylko policjantów, ale zwykłych obywateli.
Media nie są w stanie wyprzeć zła i przemocy z życia. Jak zwykły Amerykanin ma być spokojny, że żaden zbir nie zabije go za kilka dolarów skoro szaleniec o mały włos nie zastrzeliłby Trumpa. Jak służby mają ochronić przed cenzurowaną śmiercią zwykłych obywateli? Cenzurować media i twierdzić, że nic złego się nie dzieje. Wątpię.
Nie reprezentuje prawdziwego cierpienia jakie powoduje - ma robić szokujący efekt przede wszystkim na widzu, jest skrojona do pewnej wizji/konwencji np horroru. Prawdziwa przemoc, gdzie np terroryści odcinają komuś kończyny, wyciągają flaki czy poddają wielokrotnym torturom - to zupełnie inny wymiar, dlatego właśnie że prawdziwy.
Jednym z efektów takiego myślenia jest mniejsze przykładanie wagi co do swojego życia, tego co można z nim zrobić by go nie "zmarnować" - cokolwiek ktoś przez to rozumie.
To trochę tak jak granie w grę komputerową gdzie możesz po zgonie postaci wczytać wcześniejszy zapis i przywołać stracony progres, próbując jeszcze raz a grając "hardcorem" gdzie postać ginie ci finalnie i tracisz cały progres.
Zauważ że będziesz grał zupełnie inaczej w zależności od wybranej opcji.
Zawsze mi się to wydawało bardzo wygodne, jak niepotwierdzalny scam. Wyobraź sobie że musisz wierzyć że dostaniesz tę nagrodę, podporządkowujesz religijnej wizji całe swoje życie.
I może ta nagroda jest, może jej nie ma... Tego nie moge powiedzieć, jednak zauważ koszt jaki ponosi człowiek w kwestii możliwych wyborów życiowych.
Zamiast czekać na zbawcę, sąd ostateczny czy wyrównanie krzywd - stanowić prawo na bieżąco.
Prawo do obrony to jedna z podstawowych filarów wolności człowieka. Nie bez powodu mamy w polskim prawie art. 25 k.k..
Co do reszty artykułu. Wszystko co napisałeś można streścić tak: człowiek to największy hipokryta w dziejach kuli ziemnskiej. Jako jedyny rozczula się nad losem umierających i mordowanych, jednocześnie odpowiadając za 99,99% nieuzasadnionego odbierania życia na globie.
P.S. czy wiesz, że z kurzych ferm na stoły trafiają tylko kury ponieważ produkują mięso? Mięso koguta nie jest tak dobre dlatego zaraz po wykluciu wszystkie koguty trafiają do pieca, gdzie są spalane żywcem.
To są fakty, a twoja wypowiedź jedynie dowodzi tego, że jesteś jak typowy rusek, czyli łżesz jak tylko otwierasz buzię, nawet w tak błachym temacie jak kurze fermy.
I nie, nie obchodzi mnie, co żresz z rodziną w Jakucji.
Pozdrawiam serdecznie 😉
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania