Czyj był Aleksander Wielki?

W lipcu 1963 roku media podały wiadomość o trzęsieniu ziemi w Jugosławii. Mówiono o licznych ofiarach i zniszczeniu ponad połowy miasta Skopje. Jugosławia w tamtym czasie była dostępna tylko niewielu Polakom i o Skopje w jakiejś tam Macedonii mało kto wcześniej słyszał. Po kilku dniach temat trzęsienia ziemi się oklepał i zniknął z prasy, radia i telewizji.

O tamtych terenach nie mówiło się też wiele w czasie jugosłowiańskiej wojny, bo najwięcej działo się w Serbii, Chorwacji i Bośni. Gdy na gruzach Jugosławii powstawały nowe państwa, w roku 1991 pojawiła się i Macedonia - małe państewko gdzieś hen na południu, powierzchnią i liczbą ludności zbliżone do naszego województwa lubelskiego. Pojawiła się i od razu podpadła Grekom, którzy powiedzieli:

– Hola! Hola! Macedonia to jest północna cześć Grecji. To kraj rodzinny naszego Aleksandra Macedońskiego, kraj u podnóża Olimpu - siedziby naszych starożytnych bogów. A wy nawet po grecku nie mówicie i dlatego wara wam od nazwy „Macedonia”.

Macedończycy w odwecie zaczęli budować pomniki Aleksandra Wielkiego oraz nazwali stołeczne lotnisko i najważniejszą autostradę jego imieniem. Nie wyszło im to na dobre, bo Grecja zablokowała wejście Macedonii do ONZ. Po długich przepychankach nowe państwo przyjęto w końcu do ONZ jako „Byłą Jugosłowiańską Republikę Macedonii” (w angielskim skrócie: FYROM). Ta dziwaczna nazwa niewiele pomogła, bo Grecja nadal blokowała wejście sąsiada do NATO i innych organizacji międzynarodowych. Słabiutka FYROM powoli miękła. Zmieniła nazwy lotniska i autostrady, co Grecja przyjęła jako dowód dobrej woli. W końcu w roku 2018 obydwie strony zgodziły się na nazwę „Republika Macedonii Północnej” - w skrócie „Macedonia Północna”. Spory o nazwę państwa trwały dwadzieścia siedem lat.

Czy było warto? Czy nie była to przysłowiowa „para w gwizdek”?

Spacerując po Skopje odnosiłem wrażenie, że większość macedońskich działań to „para w gwizdek”. Wystarczyło zatrzymać się w jego centrum, gdzie przez Kamienny Most na rzecze Vardar patrzą na siebie dwa wielkie pomniki. Jeden to trzynastometrowy zbrojny z uniesioną ręką, stojący na osiemnastometrowym, suto zdobionym cokole. Drugi to dwunastometrowa postać jeźdźca na wspiętym koniu, umieszczona na dziesięciometrowym cokole, otoczonym rzeźbami lwów i hoplitów. Pierwszy nazywa się „Wojownik”, drugi „Wojownik na koniu”, a kosztowały w sumie około dwadzieścia milionów euro. Nasuwa się pytanie: Jacyż to wojownicy zasłużyli sobie na tak wspaniałe pomniki i dlaczego są bezimienni? Otóż pierwszy przedstawia Filipa II Macedońskiego, a drugi Aleksandra Wielkiego, ale obydwaj muszą się ukrywać pod pseudonimami, żeby nie drażnić Grecji. Poza tymi pomnikami na niewielkim terenie w centrum miasta powstało jeszcze ponad sto rzeźb, dziesiątki innych - przeważnie nawiązujących do antyku - pomników, pseudobarokowe budynki, a nawet łuk triumfalny nazwany „Bramą Macedonii”. Zbudowano to w ramach programu „Skopje 2014”, który do tej pory kosztował ponad pół miliarda euro, podczas gdy roczny przychód do budżetu państwa wynosi około trzy miliardy. Nie dość, że projekt kosztował krocie, to jeszcze podzielił obywateli. Wielu z nich mówi, że w ten sposób politycy i ich kolesie nabili sobie kabzy państwowymi pieniędzmi, a miasto zmienili w karykaturę Disneylandu. Inni uważają, że zrobiono dobrze, bo takie „śliczne” centrum stolicy będzie atrakcją turystyczną. Pierwsi po nocach obrzucają nowiutkie budowle farbami, a drudzy organizują ich ochronę. Obywatele się kłócą, a tymczasem władze kontynuują program „Skopje 2014”, bo ma on krzepić serca obywateli i budować macedońską tożsamość narodową.

Kim są dzisiejsi północni Macedończycy, że ich tożsamość narodową trzeba budować za miliardy euro i czy mogą się uważać za spadkobierców Aleksandra Wielkiego?

Starożytna Macedonia zajmowała w przybliżeniu obszar dzisiejszej Macedonii Północnej, całą północ dzisiejszej Grecji i kawałek południowej Bułgarii. Macedończycy mieli doryckie* korzenie, mówili po grecku i mogli brać udział w igrzyskach olimpijskich. Grecy z południa uważali ich za nieokrzesanych, ale darzyli podziwem - słowo μακεδνός (makednos) oznaczało kogoś rosłego, silnego. Macedonia urosła w siłę w IV wieku p.n.e., gdy Filip II zjednoczył pod swoim berłem całą Grecję, a jego syn Aleksander Wielki podbił ziemie aż po Indie i Egipt. Następcy Aleksandra rządzili Macedonią do przybycia Rzymian. Nowi panowie dla umocnienia swej władzy zakładali tu miasta-kolonie; status takiego miasta nadali też Scupi, czyli dzisiejszemu Skopje. W szóstym wieku naszej ery na tereny dzisiejszej Macedonii Północnej przybyli Słowianie, wymieszali się z tubylcami, a język grecki wyparła słowiańszczyzna. Potem rządzili tu Bułgarzy, po nich Serbowie, a w końcu Turcy. Wszystko to spowodowało, że z dawnej greckiej tradycji i kultury nie pozostało prawie nic.

Gdy w XIX wieku w „bałkańskim kotle” zaczęło wrzeć, Grecy, Serbowie, Bułgarzy i Albańczycy starali się przekonać mieszkańców tych ziem, że są oni w istocie północnymi Grekami, zachodnimi Bułgarami, wschodnimi Albańczykami albo południowymi Serbami. W wyniku wojen bałkańskich z lat 1912 -1913 ziemie te rozdrapały między siebie: Serbia, Bułgaria i Grecja.

Po pierwszej wojnie światowej tereny te weszły w skład Królestwa Jugosławii, a po drugiej w skład Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii. Jakby to nie brzmiało, to właśnie socjalistyczna Jugosławia stworzyła ich mieszkańcom po raz pierwszy namiastkę własnego państwa. W roku 1944 powstała Socjalistyczna Republika Macedonii ze stolicą w Skopje. Na polityczne zamówienie stworzono wtedy sprzyjający klimat dla rozwoju słowiańskiej kultury macedońskiej, w tym także dla języka macedońskiego. W ciągu kilkunastu lat została skodyfikowana i wydana gramatyka tego języka, oraz pierwsze słowniki. Dzisiejszy język macedoński jest spokrewniony z bułgarskim i nie ma nic wspólnego z językiem używanym w starożytności. Język ten - podobnie jak nazwa państwa - stał się przedmiotem sporu z sąsiednim krajem. Wielu Bułgarów uważa bowiem, że jest to jedna z bułgarskich gwar, a nie oddzielny język.

Tak to na kawałku starożytnej Macedonii powstało państwo, którego mieszkańcy nie mają nic wspólnego ze spuścizną Filipa i Aleksandra, używają słowiańskiego języka oraz w większości są Słowianami.

Na czym więc mają budować swoją tożsamość narodową? Na jakich przodków się powoływać?

Mogliby się powoływać na Cyryla i Metodego, którzy jakiś czas przebywali w Skopje. Ci dwaj duchowni stworzyli głagolicę** i język staro-cerkiewno-słowiański. Po niedługim czasie i modyfikacjach stał się on językiem pisanym południowej Słowiańszczyzny, a głównym ośrodkiem wczesnego piśmiennictwa w tym języku był Ochryd, leżący w dzisiejszej Macedonii Północnej. Piękna to i warta utrwalania w pamięci narodu karta historii, ale niestety Cyryl i Metody byli Grekami z Salonik, a z Grekami dzisiejsi Macedończycy mają na pieńku.

Mogliby się też powoływać na Matkę Teresę z Kalkuty - najbardziej znaną na świecie skopijkę. Mogliby, ale przecież ta laureatka Pokojowej Nagrody Nobla była z pochodzenia Albanką, a Albańczycy w Macedonii Północnej nie są lubiani, bo sprawiają wiele kłopotów. W wioskach, gdzie mieszkają wywieszane są albańskie flagi, zamazywane macedońskie nazwy miejscowości i urzędów. Jakiś czas temu próbowali nawet zbrojnie opanować jedno z miasteczek. Doszło do bitwy z siłami rządowymi i po obu stronach byli zabici. W rewanżu w niektórych macedońskich wioskach pobudowano na drogach bramy, na których napisano, że Albańczykom wstęp wzbroniony pod karą śmierci. Tak więc albańskie korzenie Matki Teresy i to, że była katoliczką, nijak nie pasują do lansowanego dziś modelu Macedończyka.

Mogliby również budować dumę i tożsamość narodową pod hasłem: „Macedończyk to człek prawy, pracowity i wykształcony!” Mogliby, ale to hasło dobre dla jakichś Szwedów czy Holendrów. Dla Macedończyków nie, bo jest nieatrakcyjne, mało nośne i nie pasuje do południowosłowiańskiej mentalności.

Mając takie uprzedzenia i mentalność nie dziwota, że sięga się aż do Filipa i Aleksandra. Choć żyli oni ponad dwa tysiąclecia temu, byli Hellenami*** i prawdopodobnie nigdy nie odwiedzili tych stron, ale historia nadała im przydomki „Macedoński”, a to już jest coś.

Często jest tak, że rządzący manipulują obywatelami, grając na strunie tożsamości i dumy narodowej. Wtedy ogłupieni ludzie, zamiast pracować i patrzeć władzy na ręce, maszerują wymachując flagami, a rządzący w tym czasie kręcą swoje lody. Przeżyło to już wiele państw i skutki zawsze były opłakane.

Wydaje mi się, że Macedonia Północna właśnie tę lekcję przerabia. A szkoda, bo to piękny kraj.

 

Dorowie* - lud grecki mówiący dialektem doryckim, który pod koniec II tysiąclecia p.n.e. zajął

tereny dzisiejszej północnej Grecji.

 

głagolica** - najstarszy znany alfabet słowiański. Na jego bazie powstały wszystkie alfabety

słowiańskie z kręgu religii prawosławnej.

 

Hellenowie*** - nazwa, którą sami określają się Grecy, w języku polskim używana zwłaszcza

w odniesieniu do starożytności

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Jarema 01.10.2020
    Fajnie to opisałeś. Piszę z fona więc bez dłuższeko komentarza pochwalnego, który aż się prosi.
  • Marian 01.10.2020
    Dzięki Jaremo za odwiedziny i komentarz.
  • Tjeri 02.10.2020
    Świetny tekst.
    Ogromna wiedza, a sprzedana w sposób gładki, ciekawy, bez wymądrzania - to wielka umiejętność.
    Przeczytałam z ciekawością.
  • Marian 03.10.2020
    Serdeczne dzięki za wizytę. Miło mi, że ten kawałeczek Ci się spodobał.
  • Narrator 02.10.2020
    Lekcja historii na ciekawy temat, napisana w sposób zajmujący i nie tylko faktograficzny, ale również nawiązujący do współczesności. Sam ze wstydem muszę przyznać jak mało o Macedonii wiedziałem. No, ale teraz jest już trochę lepiej, dzięki autorowi, którego serdecznie pozdrawiam.

    Jeden drobiazg: „mogli brać w igrzyskach olimpijskich” - chyba miało być: „mogli brać udział w igrzyskach olimpijskich”.
  • Marian 03.10.2020
    Dzięki za przecytanie mojego tekstu. Cieszę się, że czegoś się z niego dowiedziałeś.
    Dzięki też za korektę. Już poprawione.
  • Fajny tekst. Gratuluję dużej wiedzy w temacie historii regionu. Natomiast sam problem debaty o tożsamości i dziedzictwo narodów to temat rzeka. Pozdrawiam!
  • Jarema 02.10.2020
    No właśnie, w przypadku takiego konglomeratu, jak tu opisuje Marian, wybór takiego wspólnego dziedzictwa, to niełatwa sprawa, albo niemożliwa, więc bohater z takiej odległej przeszłości, i w dodatku z takimi dokonaniami jak Aleksander, nie powinien nikomu negatywnie się kojarzyć. My mamy prościej, trzech wrogów, wspólne bitwy raz z jednym, raz z drugim, poczynając od Cedyni, Głogowa, Płowców, Grunwaldu na Bitwie Warszawskiej i Powstaniu Warszawskim kończąc.
  • Jarema Tak, aczkolwiek kłócimy się z Litwinami i Białorusinami o Mickiewicza.
  • Jarema 02.10.2020
    Marku, zależy co rozumiesz pod frazą "kłócimy się". W tym sporze, bo wolę to nazwać sporem każdy ma trochę racji, pomniki Mickiewicza stoją zarówno w Polsce, jak i na Białorusi, Litwie, czy Ukrainie, gdzie widziałem ich osobiście co najmniej kilka w różnych miastach. Sam pisał przecież "Litwo, Ojczyzno moja", czuł się więc Litwinem i nim był, bo wywodził się ze spolonizowanej rodziny litewskiej, był Polakiem bo pisał po polsku, i w swoich publikacjach troszczył się o całość ziem I RP, a nie tylko o Litwę. Białorusinem był choćby terytorialnie, bo urodził się na dzisiejszej Białorusi, więc oni też mają do niego prawo.
  • Jarema z stąd Ukrainą to mnie zaskoczyłeś.
  • Jarema 02.10.2020
    Marek Adam Grabowski tak, nie wiem jak na Zachodniej Ukrainie, ale we wschodniej, czyli na naszych dawnych ziemiach, pomniki Mickiewicza widziałem w centrum Lwowa, w Stanisławowie i jeszcze paru miastach. Tam jakby pierwszym po Bogu, jest Taras Szewczenko, ale Mickiewicz zaraz po nim, albo na równi. Pomników Tarasa jest jednak więcej.
  • Jarema 02.10.2020
    Err- te pomniki są w zachodniej Ukrainie oczywiście.
  • Marian 03.10.2020
    Dzięki za wizytę. Bałkany to cholernie ciekawy region. Troszkę ich liznąłem i bardzo je lubię.
    Tożsamość narodowa to śliski temat i trochę się go obawiam.
    Pozdrawiam.
  • Marian 03.10.2020
    Powyższy wpis powinien być pod pierwszym wpisem Jaremy. Przepraszam.

    Jeramo i Marku, gratuluję Wam utrzymania Waszej wymiany zdań na spokojnym poziomie. Jak widać, można dyskutować nie kłocąc się, a to - niestety - nie wszystkim forumowiczom jest dane.
    Serdecznie Was obu pozdrawiam.
  • MarkD 13.01.2021
    Spodziewałem się kolejnego domorosłego literata, a tu wchodzę i widzę naprawdę wciągający tekst. Jakie w sumie głupie to wojenki macedońsko-greckie. Na co liczą Grecy? I jedni i drudzy powinni się bardziej przyłożyć do poprawy własnej sytuacji ekonomicznej, a nie tworzyć tematy zastępcze. A to w sumie jak w Polsce, z aborcją i totalną opozycją, która nie ma żadnego programu.
  • Marian 14.01.2021
    Dziękuję Marku za wizytę i miły komentarz.
    Niestety, a może stety jestem domorosłym literatem, bo przecież nikt mnie pisania nie uczył.
    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania