CZYJA WINA
To stało się właśnie dzisiaj.
Nikt nic nie widział, nie słyszał.
Nikt nie przypuszczał, że ONA,
Mogłaby zostać skradziona.
Nie była piękna, ni zgrabna,
Nawet nie była zbyt sławna.
Lecz taka zwykła, przeciętna,
Rzec można by – beznamiętna.
Nikt nie podziwiał jej wcale,
Nikt nie zapraszał na bale,
Nie pragnął, nie wzdychał w poduszkę,
Nie wieszał jej zdjęcia nad łóżkiem.
I dziś w okolicach obiadu
Zniknęła tak nagle bez śladu.
Na miejsce przybyła policja
I prasa – to rzecz oczywista,
Bo najważniejsza jest teraz
Sława i szybka kariera,
Na pierwszych stronach dzienników
Zdjęć z miejsca zbrodni bez liku...
Policja prowadzi czynności,
Przesłuchać chce wszystkich gości
Przeszukać piwnicę i stryszek,
Gdzie schował się ten opryszek?!
Pani w czerwonych lakierkach,
Co chwilę w stronę drzwi zerka.
Była tu dzisiaj od rana,
Ta pani jest podejrzana!
Mężczyzna w niebieskiej koszuli
Do pani w lakierkach się tuli,
Coś szepcze do ucha z czułością...
Są w zmowie ze sobą z pewnością!
Za dużo jest podejrzanych.
Każdy już lekko pijany,
Każdy ma coś na sumieniu.
Zamknijmy wszystkich w więzieniu!
Już dochodzenie skończone,
Panie zostały zwolnione,
Panowie siedzą w areszcie.
Złapano łotra! Nareszcie!
Komisarz prowadzi winnego.
Czy złodziej powiedział dlaczego?
Czy przyznał się on bez uników?
Czy wydał już swoich wspólników?
Czy zbrodnia ta była konieczna?
Czy ONA jest już bezpieczna?
Cała i nienaruszona?
Spotkamy ją na salonach?
Gdzie ONA jest? Kto ją trzyma?
Butelkę mszalnego wina...
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania