Czyż jej nie kochał?

Gdy zobaczył ją po raz pierwszy, nie mógł spuścić z niej wzroku. Raz po raz ginęła w tłumie koncertowiczów, by odnaleźć się po drugiej stronie pogo. Postanowił kręcić się blisko niej. Gdy pierwszy raz spojrzała na niego przelotnie, miała błyszczące oczy i uśmiech na twarzy. Odwzajemnił. Dziewczyna zniknęła mu z oczu, gdy czyjeś ręce porwały ją i poniosły falą w kierunku sceny. Starał się ją potem odszukać, ale nie było to łatwe. Dopiero po koncercie zobaczył jej brązowe, długie loki wśród wesołego towarzystwa stojącego przy szatni. Roześmiana, oddychała ciężko. Blask jej oczu dostrzegł nawet z takiej odległości. Uśmiechnął się pod nosem, zapalił papierosa i ruszył w kierunku wyjścia.

 

Nie spodziewał się, że tak szybko ujrzy ją ponownie. Bar w centrum miasta był zawsze zatłoczony, więc zdziwił się, kiedy pośród tłumu i gwaru wyłowił jej szczupłą twarz i roziskrzone oczy. Siedziała razem ze swoim wesołym towarzystwem. Momentalnie przestał słuchać opowieści swojego kumpla o tym, jak kiedyś na wakacjach utopił samochód ojca. Obserwowanie ciemnowłosej dziewczyny było ciekawszym zajęciem. Dużo się kręciła, dużo mówiła, dużo się śmiała. Jej oczy przez cały ten czas błyszczały.

 

Zaczął bywać częściej w tym barze. Przychodził raz sam, raz ze znajomymi. Miał nadzieję, że ponownie spotka dziewczynę, która doprowadzała go do obłędu. Widział ją tam kilka razy. Zawsze z tymi samymi ludźmi. Z ulgą przyjął fakt, że żaden z obecnych tam mężczyzn nie był jej chłopakiem. Przynajmniej z jego obserwacji to wynikało. Pociągnął łyk piwa. Spojrzał na dziewczynę. Na jej loki opadające na plecy, szczupłą, białą twarz, skórzaną kurtkę opinającą drobne, lecz sprężyste ciało, wysokie kozaki i zarys ładnych nóg. Nie mógł przez nią spać. Myślał o niej dzień w dzień, każdej nocy. Doprowadzała go do prawdziwego szaleństwa. Nie wiedział wówczas, że jego cierpienia skończą się tak prędko.

 

Tego dnia przyszedł sam. Siedział i obserwował dziewczynę oraz jej kompanię. Kłócili się o coś. Wysoki, rosły mężczyzna krzyczał na siedzącą przed nim blondynkę, która wymachiwała rękoma. Dziewczyna o błyszczących oczach próbowała go uspokoić. Chwyciła go za ramię, lecz ten wyrwał się jej. Wstał, położył pieniądze obok kufla z niedopitym złocistym trunkiem i wyszedł. Kompania ciemnowłosej dziewczyny z miejsca zrobiła się mniej wesoła. Sączyli piwo nie odzywając się do siebie. Po pewnym czasie jednak dziewczyna o brązowych lokach wstała, założyła kurtkę, pocałowała w policzek blondynkę i udała się do wyjścia. W ostatniej jednak chwili zatrzymała się, rzuciła okiem na swych towarzyszy i podeszła prosto do nieznajomego, obserwującego ją znad kufla.

- Cześć -? rzuciła przysiadając się.

Chłopak spojrzał na nią zdziwiony.

- Nie znasz mnie - kontynuowała - Ale ja widziałam cię tutaj parę razy. I na ostatnim koncercie, 14 października.

- Pamiętam cię - odpowiedział i pociągnął łyk piwa. Sprawy zaczynały przybierać coraz lepszy obrót.

- Naprawdę? - Dziewczyna uśmiechnęła się - Rany, myślałam, że tylko ja mam taką pamięć do twarzy.

- Widocznie nie tylko - Jej rozmówca odwzajemnił uśmiech.

- Właściwie to się nie przedstawiłam - Powiedziała wyciągając rękę ponad stołem - Jestem Gabriela.

- Wiktor - chłopak ujął jej dłoń, ale zamiast uścisnąć, zbliżył do ust i lekko ucałował. Dziewczyna zaśmiała się głośno.

- Widzę, żeś szarmancki, kawalerze Wiktorze - powiedziała udając wyniosły ton - Musisz jednak pamiętać, by zwać mnie Gabrielą. Nie żadną Gabrysią, Gabą czy takie tam. Gabi jeszcze przejdzie, ale najlepiej Gabriela

- Oczywiście. Zapamiętam to, panno Gabrielo - Odpowiedział siląc się na identyczny ton jak ona wcześniej.

Gabriela rozejrzała się, po czym powachlowała dłonią.

- Duszno tu - rzekła - może wyjdziemy?

Wiktor spojrzał w jej błyszczące, czekoladowe oczy. Nie sposób było im odmówić. Jednym haustem dopił piwo, założył kurtkę, po czym udał się za nową znajomą do drzwi.

 

Nocą Warszawa nawet w centrum jest wyludniona. W przeciwieństwie do innych polskich miast, niewiele osób decyduje się na spacer nocą. Nikt nie wie dlaczego. Tak jest i tyle.

Kocie łby Krakowskiego Przedmieścia lśniły po deszczu. Nikt nie zakłócał ich spokoju. Nikt z wyjątkiem wysokiego chłopaka w ciężkiej, skórzanej kurtce i drobnej dziewczyny o ciemnych włosach.

Wiktor nie mógł się spodziewać, że wszystko potoczy się aż tak gładko. Gabriela rozmawiała z nim jakby byli starymi znajomymi. Dyskutowali o wszystkim. Łatwo znaleźli wspólny język. Nie wiedzieli ile czasu minęło odkąd opuścili bar. Kto by się tym teraz przejmował. Teraz, kiedy marzenia Wiktora wydawały się tak bliskie do spełnienia. Otarł się niby przypadkowo o jej ramię. Zadrżała. A więc ona też tego chciała.

- Powiedz mi - rzekł do swej towarzyszki - O co pokłócili się twoi przyjaciele? Ten wysoki i blondynka.

Dziewczyna spojrzała na niego i westchnęła.

- Więc widziałeś - Objęła się ramionami.

- Może nie powinienem...

- Nie, to żadna tajemnica. Ten wysoki, jak go nazwałeś, to mój brat. Bondynka to jego dziewczyna. Ostatnio ciągle się kłócą o straszne pierdoły. Ciężko im wytrzymać razem. Dziś ona powiedziała, że się od niego wyprowadza, to dlatego był taki wściekły. - Urwała na moment - Szkoda. Byli dobrą parą.

- To smutne - odpowiedział Wiktor -? Ale widocznie tak musi być. Może jeszcze się zejdą, jeśli to prawdziwa miłość, to na pewno.

Gabi spojrzała na niego rozbawiona.

- Strasznie pierdolisz, wiesz? - roześmiała się - Ale to dobrze, potrzebowałam tego. Potrzebowałam takiej rozmowy.

- Spójrz na gwiazdy - chłopak uniósł głowę - Czyż nie są piękne? Zwłaszcza tu, w takim miejscu.

Gabriela uniosła głowę. W tej samej chwili Wiktor gwałtownie wepchnął ją w boczną uliczkę i popchnął na ścianę.

- Co ty... - Zaczęła Dziewczyna, ale nie dokończyła. Podobało jej się to.

Wiktor wyjął z kieszeni małą piersiówkę, odkręcił i pociągnął solidny łyk. Gdy odstawił buteleczkę od ust, poczuł drobną dłoń, która wyjmuje mu ją z ręki.

- Uważaj - ostrzegł dziewczynę - bardzo mocne. Sam doprawiałem.

Gabriela uśmiechnęła się tylko figlarnie i nie spuszczając oczu z kompana, pociągnęła z butelki. Nie skrzywiła się przy tym ani nie wypluła. Wiktor pokręcił głową z uśmiechem. Zabrał jej buteleczkę, po czym naparł na nią tak, że plecami dotykała ściany. Schylił się i wpił się ustami w jej. Smakowała wiśniami i dobrym alkoholem. I czymś jeszcze. Pożądaniem. Poczuł, jak jej ręce oplatają się wokół jego szyi. Odwzajemniła pocałunek niemalże gryząc go. Wiktor poczuł, że kręci mu się w głowie. Chyba ją kocha. Owinął ją ciaśniej ramionami. Przesunął ręką wzdłuż pleców. Ich pocałunek stawał się coraz bardziej brutalny. Zdjął jedną dłoń z jej pleców i wsunął pod bluzkę. Jęknęła cicho, przejechała kolanem wzdłuż jego nogi. Przeszył go dreszcz. Chyba ją kocha. Zjechał ustami na szyję Gabrieli. Przeczesała palcami jego włosy. Jedną ręką wciąż przyciskając jej plecy, drugą sięgnął do swojej kieszeni. Oderwał usta od szyi dziewczyny.

- Nie przestawaj - poprosiła, dysząc. Jej czekoladowe oczy błyszczały niezdrowo. - Nie przesta...

Nie dokończyła. Jej ciałem wstrząsnął spazm, kiedy poczuła nóż wbijający się pod jej żebro. Spojrzała na Wiktora pytająco. Osunął się na kolana nie wypuszczając jej z ramion. Jej ciało wyprężyło się w konwulsji. Głowa opadła, a czekoladowe oczy zgasły. Wiktor poczuł żal. Bo chyba ją kochał. Ale nie mógł inaczej. Po prostu nie mógł. Ostatni raz złożył pocałunek na jej wiśniowych ustach, przejechał dłonią po krzywiźnie jej ciała.

Śpij, Gabrielo - szepnął układając ją na ziemi - Jesteś piękna. Wiesz, że chyba cię kocham?

Zamknął jej powieki ukrywając oczy, w których nie było już blasku. Przeczesał palcami brązowe loki. Dotknął pliczka. Powoli wstał z kolan, schował nóż i odszedł. Idąc przez ciche miasto, rozmyślał. Mogli razem tyle dokonać. Tyle zobaczyć. Tyle przeżyć. Być szczęśliwi. Wiktor uśmiechnął się gorzko. Ale czyż teraz nie był szczęśliwy? Przecież nie umiał inaczej. Czyż jej nie kochał?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Nutria 30.07.2014
    Fantastyczne! Twój styl pisania mi imponuje.
  • Malinka ;D 19.08.2014
    Jest świetne:) Tylko nie rozumiem czemu jej to zrobił...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania