Dama z chocholego tańca
Chwyć mnie za rękę. Obejmij mnie w talii. Nie obchodzi mnie, jak wyglądasz. Nie dbam też o to, jak masz na imię. To wszystko nie ma znaczenia. Teraz jestem niczym porcelanowa lalka. Może i piękna na zewnątrz, lecz zupełnie pusta w środku.
Byłam spowita mrokiem, lecz ktoś ukazał mi światło. Malutki punkcik majaczący na tle ciemnej otchłani. A jednak go dostrzegłam. Poczułam, jak me serce płonie, rozlewając przyjemne ciepło po całym moim ciele. W końcu zaczęłam myśleć inaczej o przyszłości. O tym, co mnie czeka lub może czekać, jeśli tylko znajdę w sobie siłę, by stanąć ramię w ramię wraz z innymi. Oni też dostrzegli światło. Lecz ktoś niestety wszystkich nas... zawiódł.
Jeden drobny błąd wystarczył, by ów punkcik zniknął z pola widzenia. Wcześniej żyłam wewnątrz pustki i tylko ją znałam. Lecz światło wszystko zmieniło. Chciałam wyjść mu na spotkanie. Skąpać się w jego blasku. A gdy przygasło, wryło mi się bezpowrotnie w pamięć. I chyba to najbardziej boli...
Dlatego nie zadawaj pytań i po prostu zatańcz ze mną. Dzielmy razem ów stan, w którym nic nie ma znaczenia. Oddajmy się mu bezgranicznie, gdyż chyba tylko to stanowi ostatnią niewidzialną barierę chroniącą nas od kompletnej rozpaczy i obłędu.
Trwajmy zatem w tańcu, jakby jutra miało nie być. Bo może rzeczywiście owo "jutro" nigdy dla nas...
Nie nadejdzie...
L. T.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania