Poprzednie częściDanderLok - Prolog - Zimna Północ
Pokaż listęUkryj listę

DanderLok - Prolog cz.2 - Zimna Północ

Po wielu trudach i kolejnym dniu głodnej i wyczerpującej wędrówki dotarli do podnóża szmaragdowej fortecy. Jej strzeliste wieże sięgały wysoko nad korony drzew rosnących w pobliskim lesie. Z dwudziestu tysięcy ludzi dotarło ich dziewięć tysięcy, ale najbardziej widoczny brak był jednej specjalnej osoby, mianowicie dowódcy ekspedycji, który, tak jak Kander przewidział cichcem opuścił ich podczas noclegu na zboczach górskiego lasu Tanredh.

 

- Mówiłem ci, że nas zostawi – Odezwał się podczas postoju Kander do Analira

 

- Może, to i lepiej? Nikt go nie lubił, a on sam w walce sprawdzał się raczej słabo.

- Racja możliwe, że w drodze powrotnej zaszczyci jakiegoś stwora dodatkowymi racjami mięsa

 

- Tęgimi racjami – dopowiedział Analir

 

Kander uśmiechnął się na wyobrażenie tęgiego dowódcy uciekającego przed jakąś bestią. O tak ,jego przyjaciel umiał wprawić go w dobry nastrój.

Jednak , to nie był czas na żarty. Przywódca zniknął i trzeba było ustalić taktykę, wszyscy wiedzieli, że większość nie wyjdzie z tego cało, jednak, gdyby wrócili bez próby ataku wszyscy zostali, by powieszeni jako dezerterzy.

 

Kander był jednym z najlepszych nowo przyjętych ludzi, toteż zabrano go na naradę wojenną.

 

- Nie możemy rzucić się na główną bramę. To byłoby samobójstwo. – Były, to pierwsze słowa, jakie usłyszał chłopak po wejściu do namiotu narad, a wypowiedział je jedyny weteran, jaki poszedł razem z oddziałem skazańców jak zwykli nazywać się żołnierze.

 

- Masz może lepszy pomysł? Każdy odcinek muru, od, którego nie jesteśmy odcięci górą lub morzem jest obsadzony najlepszymi żołdakami wroga. Możemy jeszcze wdrapać się na wieżyczki, jeżeli uważasz, że to lepszy pomysł.

 

W trakcie kłótni tych dwóch speców wojennych Kander zaczął oglądać mapy oraz planować własną taktykę. Spostrzegł jedną świetną opcje, która nie przyszła na myśl reszcie wielkich taktyków.

 

- Ktoś jeszcze ma jakiś pomysł, czy przystaniecie na tę samobójczą misje ataku na bramę przedstawionego przez tego idiotę?

- Naprawdę nikt z was nie zauważył jeszcze jednej opcji? – Zapytał z zażenowaniem Kander

- O czym ty mówisz? Czego niby nie zauważyliśmy?

 

- Na mapie widać płaskowyż, który wychodzi praktycznie na mury, a wejście na niego jest poza widokiem przeciwnika

 

- Hmm moglibyśmy zrzucić tam nasze oddziały, aby zdobyć zachodnią stronę muru –powiedział weteran wojenny

- Zrobimy coś więcej – Po tych słowach wszyscy już zamilkli i wsłuchiwali się w słowa tegoż młodzieńca – Zrzucimy tam dziesięciu może dwudziestu najlepszych i najcichszych żołnierzy i jak, gdyby nigdy nic otworzymy sobie bramę

 

- To szalone, ale jak na razie, to najlepsza opcja. Bez urazy, ale zrzut wszystkich naszych jednostek wywołałby zbyt dużo hałasu i przyciągnął ich uwagę – Powiedział kłócący się wcześniej taktyk, aby uspokoić kłótnie.

 

Więc zostało postanowione. Dwie godziny przed północą mały oddział miał być zrzucony na tyły obrońców. A tymi ludźmi miał dowodzić Kander. Był, to pierwszy promyk nadziei, jaki pojawił się, odkąd wyruszyli z baraków.

 

Nastała godzina zero. Grupa dywersyjna na czele, której stanął nasz bohater oraz jego najlepszy kompan podróży zbliżała się właśnie do płaskowyżu leżącego przy murach zamku. Po dotarciu Analir naliczył około dwudziestu łuczników i o połowę mniej halabardników.

 

- Na mój znak schodzimy pojedynczo na blanki, a z nich na mur. Byle cicho, inaczej będzie, to nasz koniec. Szepnął do kompanów dowódca.

 

A, więc schodzili powoli i bezszelestnie jak letni powiew wiatru. Przemykali się pomiędzy spokojnymi i uśpionymi strażnikami. Dotarli do mechanizmu bramy niezauważeni nieusłyszani.

 

Niezwyciężeni.

 

A przynajmniej tak, im się wydawało, bo, gdy zaczęli powoli otwierać bramę usłyszeli dzwon alarmowy. Najgorsze było to, że dzwonił, nim jeden z ich kompanów, który okazał się być brudnym zdrajcą. Strażnicy obudzeni nagłym hałasem zaczęli przygotowywać się do odparcia wroga, nie minęło dużo czasu większa część oddziału ulokowana pod murami fortecy zrozumiała, o co chodzi i zaczęła biec do bramy, aby spróbować w szalejącym chaosie szturmować główną bramę.

 

Tymczasem w środku zamku oddział wyznaczony do otwarcia bramy został zauważony, lecz, to nie oznaczało, że się poddał. Walczyli aż nie zginęli. Kiedy jednym rozpadła się już stara zużywana broń rzucali się na przeciwników z gołymi rękoma.

Taka oto była wola przetrwania tych wojowniczych ludzi, których właśni bracia posłali na pohybel.

Kiedy kurz bitewny opadł z oddziału skazańców nie było co zbierać ci, którzy byli pod murami i zginęli od strzał byli szczęśliwi najgorzej mieli ci, których żywcem zalano rozgrzanym olejem.

 

A oddział wewnętrzny? Ocalały dwie osoby młody dowódca oraz jego przyjaciel.

Miał ich czekać los gorszy od tego, którego doznali ich kompani pod murami.

Trafili do lochów, z których mieli już nie ujrzeć światła dziennego

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Cała akcja jak dla mnie zbyt szybko galopuje. Fabuła w miarę. Z ortografią i interpunkcją jest lepiej. Widać, że się podszkoliłeś :) Choć i tak, gdzie nie gdzie wstawiłbym przecinek. (Taka drobna uszczypliwość)
    Ale mam jedno ale. Mianowicie ten cytat:
    „Kander był jednym z najlepszych nowo przyjętych ludzi, toteż zabrano go na naradę wojenną”. - No wybacz. Myślę jednak, że tamci starzy weterani nie wpuściliby byle kogo na ważną naradę wojenną, i od razu zainteresowali się planem pierwszego lepszego szeregowego, który tworzy własne strategie.
    Uważam, że to trochę przegięcie. Może gdzieś czegoś nie doczytałem, albo źle zrozumiałem, ale ten zabieg fabularny wydaje mi się mało prawdopodobny.
    Ode mnie mocna 3 :D
  • Vezoj 12.05.2015
    Dziękuję bardzo co do "galopującej fabuły" bardzo chciałem zmieścić to w 2 częściach zamiast tworzyć dodatkową 3 bo trochę długi taki prolog :D a cytat skwituję tym iż musiałem go tam wcisnąć żeby stał się jakiegoś typu dowódcą ataku. Ale dopiero teraz wpadłem na pomysł aby żołnierze ustanowili go swoim jakimś tam pełnomocnikiem.Ale tak jak zawsze strzałeczka za dobrą krytykę :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania