Darkstination
indolenckie społeczeństwo, cywilizacja błota
i wszechobecnej maligny
(typ minus piąty w skali Kardaszowa)
w kuźniach, po montowniach i szopach
klują się, skręcają technoplany, aerostatki
napędzane krzykiem
żaden nie wzbije się nawet na centymetr
nie oderwie od gleby na chwiluchnę
trzymają się, mocno osadzone w ciszy
wręcz przygrawitowane na amen!
poczciwe mroczysko odbiera energię
zniezgula każdego
wypełnia usta ten knebel, ta połatana
chusta z zatartym symbolem (nie wiedzą,
łamażeńcy, z czym go powiązać
może to logo klubu piłkarskiego
sprzed wojny, z miłości do którego
pradziadkowie-kibole rozłupywali sobie czaszki)
język? wosk udający żeliwo
eksponat na wystawie w Muzeum Bezeuropy
obrosły piętrowym kurzem rupieć
***
i zaczyna padać deszcz, zrywa się wietrzysko
ściekają, kropla w kroplę, różni
tonie dzika zwierzyna. mżyzność.
ktoś nabiera szklankę, płucze gardło
i - fuj! - rwące potoki tryskają spomiędzy warg
a mi jest do śmiechu, jak zawsze
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania