Darmochód

potułać się, tak rozkosznie i w cieple.

przechadzać się we wspomnieniach, nawet tych,

co wywołują w sercu zimny dreszcz.

 

poddajmy się upcyklingowi: z kwiatami wykonanymi

za starych opon, z gumowymi frezjami we włosach

posłużmy za pojemniki na myśl, ideę, rzutkie kłamstwo.

 

ktoś schowa w nas przyrzeczenie, ukryje kłębuszek

wulgaryzmów, komplement przewiązany pstrokatą tasiemką.

 

chodź na spacer, z którego nie wrócimy

tacy sami. daj się odmienić. in plus. włóczmy się

przez pustkowia, pod mostami, przyswajajmy

nasprejowane motta, złote, czerwone,

albo całkiem szare myśli. niech uczy nas graffiti.

 

nie ma co siedzieć w domu. kosarze tkają po kątach

lepkie płachty, z radiowych głośników rozbrzmiewa

kretyńsko podniosłe, wymurowane z żelbetowych

nut, oratorium. religioza tak wielka,

że aż kot cofnął uszy, zjeżył się.

wie, co złe.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania