Dary losu (zainspirowany tekstem Margherity pt. "Marta na randce")
Thanks to Abbie Faria
Filomena obudziła się z pięćdziesiątką na karku. Dzień zaczęła myślą: "od dziś obojętnie, którą nogą wstanę, zawsze będzie lewostronnie krzywo". Biedna Filomena od małego miała pod górkę, a tu jeszcze pięćdziesiątka. "Wokół pełno kłamstw o pięknym życiu. O sensie. Gdzie to piękno, gdzie sens?" Szybko wytarła łzy i podniosła się z wyrka. Zaczął się codzienny rytuał poranny: lewotyroksyna, wypróżnienie, mycie, kremowanie, czesanie. Parzenie ziół na żołądek, szykowanie kanapek, dzwonek do drzwi. Dzwonek do drzwi? Listonosz? O tej porze? Filomena łypnęła przez wizjer. W perspektywie rybiego oka zobaczyła uśmiechniętą od ucha do ucha twarz.
- Kto tam? - zagaiła, nie wiedząc, co począć z tak niespodziewanym wydarzeniem.
- To ja, sąsiad! Z naprzeciwka! Pani Filomeno, cukru potrzebuję! Bardzo proszę!
- "O tej porze? Ależ ja nie mam czasu! Niech pan idzie gdzie indziej" - wyrecytowała w myślach, po czym z rezygnacją otworzyła drzwi.
Od tej chwili wszystko potoczyło się błyskawicznie. Filomena nie zdążyła nawet nabrać powietrza w płuca, by krzyknąć, a już leżała na stole z wypiętym zadkiem i szlafrokiem zadartym na głowę.
- Aaaaa! - jęknęła oburzona, zanim w pełni zdała sobie sprawę, co właściwie ma się właśnie wydarzyć.
- Uch, ach, ech... Dawaj, szybko, już, dalej, uch, ech, ach, jeeee....
Akt skończył się równie szybko, jak się zaczął, tajemniczy gość zniknął, zatrzasnąwszy drzwi na zasuwkę.
Filomena powoli dochodziła do siebie. "Co się właściwie stało?" - nie bardzo rozumiała. Między nogami czuła coś lepkiego, a w dole brzucha pulsowało. "To nawet całkiem przyjemne, choć nieoczekiwane" - pomyślała Filomena. - "Ciekawe, czy jeszcze kiedyś mi się to przydarzy?".
Czy czasy mam dobrze?
Komentarze (21)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania