Das reicht ( aka Dosyć)

Mam 33 lata i potrafię powiedzieć sobie "dosyć". No dobra, bardzo nieprawda, ale trochę umiem. Na przykład byliśmy dzisiaj z córką i jej najlepszą kumpelą na lodach. Lulu na moście, całkiem fajne imie, lubię ten film Austera, chociaż jej matka nie oglądała. I one lubią się przekomarzać, a dzisiaj akurat posprzeczały się o to, czyim jestem tatą. Mein tata! Moja tata! No i z reguły cieszę się, kiedy moja wygrywa. Byłem więc zaskoczony, lecz nie zmartwiony, kiedy córuś, pół roku mniejsza, skoczyła przy innej okazji i rozdając po drodze ciosy przywarła do jej policzka. Mama też gryzie, Tyson gryzie, więc poradzi sobie, zwłaszcza z dżudo. De Niro w Przylądku Strachu też dawał radę, a gryzł jak pies. I z reguły cieszę się z jej zwycięstw i wtedy również poczułem satysfakcję, że to nie ona stoi na drugim końcu tej beznadziejnej polemiki. Że jestem. Że ta udręka ma sens. Nie polubiłem tego zadowolenia, ale na szczęście przestałem się już na siebie gniewać za takie rzeczy. Jest jak jest. Bardzo bym chciał być tatą każdego, kto sobie tego zażyczy, tylko po co się złościć, że nie potrafię. I jest luz, pełen luz, tyle tylko, że wieczorem siedzę i znowu coś za dokładnie wiem, co czuje 3-latka, kiedy desperackim tonem próbuje ukryć jakiś brak. I to spojrzenie, którego już nie zapomnę. Jak widzisz, to nie wiesz, że nie zapomnisz, starasz się nie patrzeć, nie myśleć, a potem siedzisz i czujesz, że jednak lipa. Bo jakoś kurwa nie zapominasz. Zatem najważniejsze jest umieć powiedzieć sobie "dosyć". Zostało wszystkiego na dwa jointy, są bletki, jest zręczność i kradziona zapalniczka. Daj spokój, przecież nieważne jak. Ważne, że umiem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania