dążenia rozwijające się
to jest próbny balon, na powyższy temat chcę coś sklecić
***
Wezbrałem się chęcią otwarcia na świat. Odchyliłem więc nieco poły czarnego płaszcza, zawsze zapiętego pod szyją, rozpiętego na dole. Nie byłem zbyt pewny siebie, więc tylko ukradkiem, pod drzewem, zamanifestowałem swoją otwartość. Zaskoczyłem jedynie dwie, opalające się na słonecznej plamie muchy.
Następnego dnia już byłem odważniejszy. Zaakceptowany przez muchy, postawiłem się przed dzięciołem na wysokiej sośnie. Postawiłem się wyniośle.
Koniec końców, po odkryciu kretowiska, odbyłem prawidłowy stosunek z Matką Ziemią.
To oczyściło mój umysł. Założyłem więc swój czarny płaszcz, zapiąłem wszystkie guziki i podśpiewując "hopsasa do lasa" udałem się na skraj tęczy.
Komentarze (23)
Bohater wezbrany chęcią otwarcia na świat, odchylił dolną część płaszcza, by pochwalić się tym, co skrywał dotychczas. Muchy doznały szoku lub słonko mocno im przygrzało i siedziały osłupiałe, ale pierwsze lody były przełamane. Nazajutrz nasz bohater, już odważniejszy pokazał swoje wdzięki dzięciołowi. Ten wiele robaczków w swoim życiu zjadł, ale takiego giganta jeszcze nie widział, co bohatera wprawiło w dumę. Stał wyniośle. Po czym, skoro był taki ,,wyniosły'', zrobił z tego użytek korzystając z kretowiny. Ten czyn tak go uszczęśliwił, że zaczął podśpiewywać. Koniec.
Nie bierz sobie tej interpretacji do serduszka, bo to tylko moja wyobraźnia (może chora). Zostawiam 5, bo rozbawiłeś mnie tym tekstem :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania