Decyzja
Kilka następnych tygodni spędzili jeżdżąc po okolicy i układając plany.
- Młyn by tu się przydał. Wodny czy wiatrak?
- Hodowla zwierząt. Są tu jakies drapieżniki? Ile razy da się zebrać siano? Jak zimno jest w zimie? Czy konie dadzą radę chodzić po tych ścieżkach?
- Wiesz, widziałam na targu takie małe koniki, ponoć z jakich gór. Nikt ich nie chciał, miały iść na rzeź, ale jakoś tak je zabrałam, no się ozrebily po drodze. Możne się tu nadadzą?
Naukowcy badali otoczenie i dawali rady. Kobiety i mężczyźni poznawali się i postanawiali zostać ze sobą. Oboje, Isena i Athenor, układali plany przymierza z królestwem.
- Nie, nie chcę żadnego czarodzieja! Wiesz, co pociąga mnie najbardziej w tej krainie? Tu nie ma żadnych czarów. Żadnej mocy. W każdym razie nikt jej nie uruchomił- powiedział Athenor gdy stali przed zmierzchem na wzgórzu patrząc na osadę. Popludniowy chłód ciemniał nad doliną. Zwierzęta i ludzie ciągnęli do domostw, nad którymi pojawiały się smużki dymów. Zrazu gryzący w oczy dawał po chwili ciepło i zapach strawy, nadzieję na spokojny wieczór.
- Masz rację. O to chodziło! Dlatego tak dobrze i spokojnie się tu czuję. Tu nie ma żadnej mocy- westchnęła Isena. Pokochała tą okolicę. Tak, wiedziała że jest to ziemia Athenora , i rozumiała, że będzie musiała sobie znaleźć własną. Taką bez żadnych czarów.
- Więc może zatrzymasz mnicha? Ludzie chętnie go słuchają- powiedziała .
- Tak, mówi że Bóg stworzył ziemię z miłości do ludzi. A potem zaczęła się jakaś magia i wszystko poplątała - westchnął Athenor.
- Napiszę to wszystko królowi. Ludzie muszą zdecydować, kto zostaje, kto wraca- trzeba tym wreszcie się zająć- powiedziała, ruszając. Ale on powstrzymał ją gestem.
- A ty? - zapytał. Nagle zrozumiała wszystko. Gesty i spojrzenia Athenora, odwrócony wzrok, cofnięcie dłoni, zamilknięcie . Uczucie Athenora.
- To twoja dolina Athenorze. Twoje dzieło. Twój dom - powiedziała na razie. " Czy jednak władca powinien być sam? "- brzmiały jej w pamięci słowa z tamtej straszliwej nocy.
- Nie byłby sobą, Iseno, gdybym nie próbował cię zatrzymać - powiedział teraz.
- Muszę o tym pomyśleć. Muszę pomyśleć, daj mi czas - odrzekła wchodząc w dół.
Bo co takiego wydarzyło się między nią i Gandalfem? Obrzędowa noc inicjacji , nawiązująca więź i stanowiąca wspomnienie - skarb na resztę życia? Prosiła go przecież o jedną noc!
Otrzymała kilka więcej i tyle.
Comtakiego wydarzyło się między nią i Gandalfem? Największa miłość od czasu Berena i Luthien? Łamiąca serce na resztę życia? Jak żyć taką miłością? Jak żyć bez miłości?
Pragnęła pozostać tutaj i pracować z Athenorem. Po co miałaby szukać innej doliny, skoro razem wymyslili tyle planów przez parę tygodni? Jeśli tylko z Athenorem mogła kontynuować dzieło mistrza? To, co chcialby robić z Gandalfem?
Co mogłaby mu dać?
Spotkali się wczesnym rankiem i widac było że oboje nie spali tej nocy.
- Nie kochałeś nikogo wcześniej? - zaczęła.
- Nie. Byłem w mocy jakiegoś zaklęcia. Przepowiedziano mi kiedys, że spotkam księżniczkę która zdejmie jego moc....
- Athenorze, jestem wdową. Moja dusza jest jak wypalony las. Wielkie drzewa już z niej nie wyrosną. Najwyżej trawy i krzewy. Jeśli to ci wystarczy, jeśli nie będziesz się łudził że mnie rozkochasz....Rozumiesz?
- Rozumiem- miał przecież inne marzenia które się nie spełniły i mógł ją zrozumieć.
- Wtedy zostanę- przytaknela.
Nareszcie mógł ją objąć i nie bać się ujawnienia swoich uczuć.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania