Demokracja bezpośrednia w POLSCE?
Natknąłem się na interesującą wypowiedź profesora Mirosława Matyi: Wyjście awaryjne z układu zamkniętego, czyli demokracja bezpośrednia w Polsce - YouTube Temat tej wypowiedzi wart jest rzetelnej dyskusji. Zmusił mnie do zapoznania się z pozostałą częścią tego frapującego problemu. Stwierdziłem bowiem, że jest nam teraz szczególnie potrzebne obalenie bajek narosłych wokół demokracji, np. pesymistycznego mówienia, że w Polsce nie przyjmie się ta ustrojowa forma oddolnego, a więc obywatelskiego, a więc nie partyjnego sprawowania rządów.
Kluczowym warunkiem wprowadzenia demokracji na wzór szwajcarski, jest neutralność, a ta byłaby możliwa tylko wtedy, gdyby przenieść Polskę na niebuforowe obszary. Fakt, że przyszło nam żyć pośrodku rywali do rabunku, no i zabory na własne życzenie, oraz ciągłe wzniecanie wyzwoleńczych walk, te przyczyny ukształtowały i ostatecznie zadecydowały o naszej mentalności; najpierw doprowadzamy do utraty, później chcemy odzyskać zaprzepaszczaną rzecz, a na koniec, gdy ją odzyskujemy, robimy wszystko, by stracić ją na powrót.
Ale narodem kłótliwym i skłonnym do niezgody, byliśmy przed zaborami też. Warcholstwo i egzaltowana zapalczywość i słomiany ogień, to nasze codzienne przywary. Czy, skazani na ustawiczne zrywy niepodległościowe, musimy ponownie wyzbyć się wolności, by znów mieć do czego dążyć?
*
Powiedzenie, iż kierowanie państwem musi być ODGÓRNE, budzi mój sprzeciw. Podług mnie, im państwa i jego wścibskiej ingerencji mniej, tym dla obywateli lepiej. W Szwajcarii rząd zajmuje się sprawami dotyczącymi całości kraju, np. obronnością, natomiast instytucja częstego referendum – resztą. Uaktywnienie ludzi do tego stopnia, by poczuli się współodpowiedzialnymi za losy swojego regionu, przekonanie ich, że od nich coś zależy i mają wpływ na to coś, to istota pomysłu na czekającą Polskę.
Lecz by się przyszła Polska ziściła, musimy zacząć od edukacji CAŁEGO społeczeństwa.
Ps. Prezydent Szwajcarii jeździ tramwajem bez obawy o wybicie zębów przez wdzięcznych rodaków.
Komentarze (44)
warto próbować!
Pozdrawiam
zapraszam do lektury jednego z moich tekstów o edukacji: https://studioopinii.pl/archiwa/204566
pozdrawiam
Jakby Pis i czarni zrobili jakieś referendum to na pewno byłoby wiążące (zakładając, że odpowiedzi byłyby po myśli).
Bucz, kto ma w temacie edukować mając za ministra Czarnka, który skupia się na religii na maturze i nowej dziedzinie nauki - biblistyce?
Ksiądz na katechezie ma edukować o demokracji, będąc funkcjonariuszem najmniej demokratycznej instytucji?
Podobnie jak matura z religii???!!!
Co ty wypisujesz?
To jest zajęcie dla ministra edukacji?
Trzy moje pokolenia to nauczyciele i zgodni jesteśmy w jednym - takiego oszołoma i wariata nie było na tym stanowisku.
Można jeszcze w Polsce rozwinąć mnemonologię stosowaną i lateksologię kondomową.
I najlepiej się do tego nadaje minister edukacji.
Jak ksiądz do nauki o demokracji i metodach in vitro.
I to sam z siebie?
Jest się z czego śmiać w tym kraju.
Winszuję pomysłu, by nawiedzony Cz. robił coś z biblistyką. Zinterpretuje biblię pod kątem swoich ciemnych poglądów i Rydzyk się ucieszy, i katecheta splunie z entuzjazmem.
Nie wracajmy może do uniwersytetów typu średniowiecznego tylko teologię zastąpimy biblistyką.
Priorytetem na pewno nie jest biblistyka, aby o niej gadał minister, kiedy nam trzeba inżynierów i informatyków.
Zalatuje to paskudnie ręcznym sterowaniem ideologicznym i światopoglądowym.
I co z tego?
Ja zaś ukończyłem historię i dupa była łaciny, greki, czy staro-cerkiewno-słowiańskiego.
To historia była do dupy?
Straszne głupoty gadasz.
Prezentujesz się jako dogmatyk i scholastyk, który udaje oświeconego.
Suma wiedzy nie daje jeszcze umiejętności syntezy i analizy.
Niech sobie Harward ma najbardziej egzotyczne kierunki.
Nam zdecydowanie bardziej potrzeba bardziej przyziemnych. I widzę to ja, humanista.
Tak się składa, że magisterkę pisałem ze starożytnego Rzymu. Sądzisz, że praca była do dupy tylko dlatego, że nie czytałem Pliniusza w oryginale?
Tworzenie takich kierunków jak Biblistyka w naszej rzeczywistości jest bez sensu.
Gwoli zapewnienia przyjemności garstce entuzjastów, nie można marnować sił i środków.
Specjalizacje w stopniach naukowych w historii całkowicie wystarczają.
To tak, jakbyś np. Geremkowi, który był historykiem i specjalistą od parchatego Paryża w XVII i XVIII wieku zalecał skończenie kierunku klaszardologia.
Chyba przesada.
Za słabą znajomość Biblii to już mnie na pierwszym roku nawyzywał pewien prof. z Krakowa.
Straszny dupek i sklerotyk. Po prostu nienawidził kielczan.
Ale ta znajomość była konieczna w ramach studiów historycznych i kierunek Historia jest w zupełności wystarczający dla specjalizowania się w Biblii (jeśli ktoś ma taką pasję).
Że nie zrobi to ja wiem. Przerażający jest tok jego rozumowania, kierunek poszukiwań i jego priorytety oświatowe.
Z wyraźną nutą religijnej indoktrynacji.
O tym był mój początkowy wpis.
Jaka krzywdę intelektualną i moralną zrobi dziś, to odczujemy jutro.
I nie znaczy to, że przerobi młodzież, bo nie da rady.
Tylko w związku z tym wyrobi w nich tumiwisizm i olewactwo, bo to ich jedyna broń teraz wobec współczesnej, upolitycznionej i ideologicznej oświaty.
Za komuny też tak było, ale wtedy młodzi mieli o co walczyć z systemem.
O wolność.
Teraz cel pt. Polska katolicka i hurra-patriotyczna w stylu wszechobecnej martyrologii i przedmurza nie przemawia zupełnie.
Idu do pracy to kończymy.
Dlatego pozostanie to tylko w sferach marzeń.
https://studioopinii.pl/archiwa/204566
1. Czy zabić Sokratesa?
2. Czy zabić Jezusa?
W obydwu wygrała demokracja.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania