Depresja

Wężowym językiem oplatam twą szyję,

ostrymi szponami żal w sercu wyryję

by z każdym oddechem rozrywać ci duszę

i wszystkie myśli zamienić w katusze.

Tak krok za krokiem wiodę do mroku,

gdzie ślepy i nagi pełzasz w amoku,

w kałużach łez i beznadziei błocie,

bezbronny w swej żałosnej istocie.

A ja cierpliwie to wszystko rozgrywam,

gdy na mnie spojrzysz to w tobie się skrywam.

I tak sącze jad każdego dnia miesiąca,

by twoim cierpieniom nie było nigdy końca.

A gdy będziesz już sam, bez światła i miłości,

gdy w worku twego ciała zostaną tylko kości

to resztkę życia zdmuchnę niby małą świecę,

i knot w niej urwę tak, że płomienia już nie rozniecę.

I spojrzę na twoje ciało stygnące w samotności

niczym rozbitek na bezkresnym ocenie ciemności,

i sycić się będę swoimi czynami

wiedząc że zrobiłam to twoimi rękami.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Beletrystka 19.01.2018
    Niesamowity... :O
  • rubio 19.01.2018
    jedyne, co mi przychodzi do głowy, to "no, tak to jest". Przepraszam, że trochę nie w klimacie, ale nic nie poradzę. W każdym razie, 5.
    ps. siódmy wers - 'beznadziei', jak by co.
  • pharunwh 19.01.2018
    Dzięki! Tak to jest jak człowieka najdzie wena a pod ręką ma tylko telefon komórkowy i pisze w notatniku na małej klawiaturze ekranowej :) I tak dobrze że tylko tyle błędów i że T9 nie narozrabiało.
  • refluks 19.01.2018
    Jestem przekonany, że znajdzie się zespół raperowy chetny przygarnąć twój tekst.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania