Deszcz

Jose Cabrero siedział na podeście werandy swojego domu. To i tak cud, że nie siedział na ziemi, bo korniki (podobnie jak wszystko co żywe) już dawno się wyniosły, albo poumierały z głodu i pragnienia na tej hacjendzie.

Wziął w garść trochę czerwonej ziemi, powoli wypuszczał i patrzył jak gorący wiatr znad pustyni Chihuahua układał ziarna we wstążkę.

Nie miał już nic i nikogo.

Od kilku lat trwała piekielna susza. Ani kropli deszczu. Razem z Marią sadzili pieczołowicie każde ziarenko kukurydzy i fasoli, starannie uprawiali ogródek i co wieczór podlewali dołki. Uczty Lukullusa nie mieli, funkcjonowali na granicy przetrwania, ale żyli.

Aż parę tygodni temu Jose wyciągnął z ich studni zamuloną wodę i już wiedział, że to koniec.

Stopniowo w wiadrze było coraz więcej mułu, a coraz mniej wody, aż pewnego dnia naczynie stuknęło głośno w dno. Więcej wody nie będzie.

Początkowo nosili ją z żoną z hacjendy starego Miguela. Leżała ona dalej na południe w niecce, więc wody gruntowe były tam wyżej. Do tego łagodniejszy klimat i lepsza ziemia.

Ale stary Miguel był człowiekiem pazernym i zaczął żądać zapłaty. Wszystkie oszczędności życia wydali na wodę, ale Jose z rodziną i tak nie byli w stanie przynieść jej tyle, aby napoić rodzinę, kozę, drób i jeszcze podlać rośliny.

 

Pierwsza zdechła koza. Nie wiadomo czy z głodu, czy pragnienia, ale w sumie jakie to ma znaczenie? Znaczenie za to miał fakt, że Maria straciła pokarm i mała Juanita karmiona była kozim mlekiem. Kilka dni płakała, zanosiła się, aż umilkła. Jose zagrzebał ciałko w pylistym gruncie tuż za domem.

Następnie wygrzebał z ziemi część ziaren fasoli, spakował w woreczek, wziął jedną z ostatnich kur i ruszył do odległej wioski.

 

Kapłan krytycznie przyglądał się jego darowi.

- Chcesz za tak marną ofiarę kupić przychylność bóstwa? - wymamrotał przez bezzębne dziąsła.

- Panie, nic więcej nie mam. Susza trwa od paru lat. Ludzie i zwierzyna wymierają. Nic się nie rodzi w ziemi.

Starzec z dezaprobatą kiwał głową.

- Mało krwi. Tlaloc lubi dużo krwi. To woda życia, którą należy mu oddać jeśli się go o coś prosi.

Jose zwiesił głowę.

- Dobrze – mruknął kapłan. - Spróbujemy.

Wieczorem na środku wioski płonęło wielkie ognisko. Starzec odurzony jakimś wywarem z ropuchy wykrzykiwał słowa bez ładu i składu. Zwijał się w paroksyzmach, aby za chwilę przejść do ekstatycznego tańca. Jose patrzył na to trochę przestraszony, trochę zaciekawiony.

Po dwóch godzinach kapłan stanął wyczerpany. Zarżnął kurę i jej krwią spryskał ogień.

- Mało krwi – wybełkotał.

Naciął Josemu żyły na przedramieniu, zebrał krew do naczynia i też chlusnął w ogień. Zasyczało. Mężczyzna długo wpatrywał się w ogień.

- Wracaj do domu. Bóstwo wysłuchało twojej prośby. Kura będzie na obiad – dodał.

 

Po powrocie Jose nie zastał już młodszego syna. Podzielił los kozy. Zajmował się więc byle czym i z nadzieją patrzył w górę. I tak mijały dni.

Wreszcie wygrzebał z ziemi kolejną porcję ziaren, zabrał ostatnią kurę i ruszył do miasteczka. Padre z miejscowej parafii przysłuchiwał się jego intencji.

- Taaak synu, Bóg jest wielki i miłościwy. Jeśli jesteś dobrym i bogobojnym człowiekiem na pewno wysłucha cię i pomoże.

Msza trwała długo. Jose przestępował z nogi na nogę i tłamsił w dłoniach wytłuszczone sombrero. Usłyszał w jakiej intencji jest dzisiejsze spotkanie, obrócił się i ruszył do domu.

Tam już nie było pozostałych synów. Wzbogacili kolekcję kopczyków za domem. Maria z pięknej trzydziestolatki o kruczoczarnych włosach stała się wysuszoną staruchą, przypominającą mumie z Chauchilla.

Nic to – pomyślał. - Jest jeszcze młodą kobietą i da mi nowe dzieci. Żeby tylko był deszcz.

Więc czekał.

 

Dziś nie mógł zbudzić żony. Kiedy przytulił się do jej pleców były już zimne.

 

Siedział na werandzie, która cały czas trzymała się jakimś cudem i puszczał wstążki z czerwonej ziemi. Przez rozpadającą się bramę wbiegł najpierw pies, a za nim wszedł chłopczyk. Miał może z dziesięć lat. Jose przyglądał mu się spod przymrużonych powiek.

- Proszę pana, czy mógłbym się napić wody? Jestem już trzeci dzień w drodze, rodzice zmarli z powodu suszy i idę przed siebie, szukając dobrych ludzi.

- Tu ich nie znajdziesz. - Mężczyzna zbliżył się do chłopca. Nagle z wściekłością zaczął kopać jego i psa.

- Wynocha! Tu nie ma dobrych ludzi. W dolinie jest dobry człowiek, stary Miguel i bogowie mu darzą. Wynocha!

Chłopczyk zaczął płakać, a pies ujadać.

- Nie marnuj wilgoci gówniarzu. Precz!

Został znowu sam. Dziwnie zamglone słońce świeciło mu prosto w twarz. Poszedł do komórki, wziął sznur i zaczął powoli wiązać pętlę. Przerzucił go przez bramę i stanął na skrzynce. Na spragnioną ziemię wylał ostatnie pół litra wody. Wypiła moment.

- Wy skurwysyny tam na górze, jakkolwiek się nazywacie...! - Wyciągnął pięść do nieba.

W momencie, kiedy kopnął podpórkę i tracił równowagę poczuł na twarzy pierwsze krople deszczu.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 16

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (96)

  • Tjeri 20.01.2022
    Cuś... Prośba spełniona? Spełniona...
    Zastanawiam się co jeszcze tu zawarłeś poza paskudną ironią losu. Czy pojawienie się chłopca z psem ma jakieś znaczenie? Czy może chciałeś podkreślić związek między dobrem a dobrobytem ("dobry człowiek" Miguel). A może potwierdzasz, że za mało krwi się wylało? Nie jestem zbyt skłonna do podejrzewania Cię o nawiązanie do aktualnej sytuacji klimatycznej, ale aż się prosi... Bo jeśli nic się nie zmieni (a nic się nie zmieni), to odpowiemy za nasze traktowanie Planety. Najszybciej i najbardziej odczują to ludzie biedni. Miguelom wody wystarczy na dłużej.

    Tekst zmusza do myślenia. To dobrze.
  • pansowa 20.01.2022
    Jest tu jeszcze parę pytań Tjeri.
    Choćby czy bogowie mają sprawiedliwość chodzącą ludzką miarą?
    Czy oceniają ludzi tak jak my?
    Czy prośby nic są coś warte?
    Itd.
  • Tjeri 20.01.2022
    pansowa "Choćby czy bogowie mają sprawiedliwość chodzącą ludzką miarą?" To akurat zawarłam tu: "Cuś... Prośba spełniona? Spełniona..."
  • pansowa 20.01.2022
    A co do chłopca... Jose wodę jeszcze miał, ale nie dał chłopcu.
    Tak można zejść w stronę zła w obliczu własnej tragedii.
    W rozpaczy i desperacji kompletnie stracił cechy ludzkie (tu:empatię).
  • pansowa 20.01.2022
    Tjeri Trochę skrótowcem się posłużyłaś :)
  • Tjeri 20.01.2022
    pansowa
    "Tak można zejść w stronę zła w obliczu własnej tragedii." To masz następnego skrótowca:
    "Czy może chciałeś podkreślić związek między dobrem a dobrobytem ("dobry człowiek" Miguel)."
  • Tjeri 20.01.2022
    ?
  • pansowa 20.01.2022
    Tjeri Nie, nie chciałem podkreślić tego związku.
    Chciałem podkreślić dokładnie to, co napisałem.
  • Tjeri 20.01.2022
    pansowa ależ mechanizm ten sam, tylko z drugiej strony kija.
  • pansowa 20.01.2022
    Tjeri Kompletnie się nie zgadzam.
    Tam nie ma nic o związku pomiędzy dobrem, a dobrostanem.
    Jest o zaniku uczuć wyższych u peela.
  • pansowa 20.01.2022
    Tjeri Chyba że rozumiemy dobro jako dobra materialne.
    A mnie nie o to chodzi.
  • Tjeri 20.01.2022
    pansowa to może mówimy o czym innym. Wg mnie bieda i ciężkie doświadczenie przez los człowieka niszczą. Jak się jest u dołu piramidy niełatwo doświadczać uczuć, powiedzmy wyższych. Jose krzyczy do chłopca, że nie znajdzie tu dobrych ludzi. Jest też druga strona. Bogatego empatia kosztuje mniej. Może dlatego Jose wysyła chłopca z przekąsem (bo chyba jednak nie z przekonaniem) do "dobrego człowieka" Miguela. Wybrałam ten obraz, by wykorzystać słowa Jose o dobru.
    Dla mnie jednak to ten sam mechanizm.
  • pansowa 20.01.2022
    Tjeri Właśnie z tą biedą bym uważał. W czasie wojny ludzie nie stawali się bestiami z powodu biedy tylko sumy zła, które przekracza jakiś psychologiczny próg.
    Tak było w wypadku Josego.
  • Tjeri 20.01.2022
    pansowa
    Zgadzam się. "Suma zła" to dobre określenie.
  • pansowa 20.01.2022
    Tjeri Tośmy się wreszcie dogadali :)
  • Niezłe. Poprawiłam bym tylko drugie zdanie, bo po nawiasie dajesz rodzaj nijaki, a ten odnosi się do tekstu w nawiasie, natomiast końcówki powinny być odnoszace się do korników - tak mi się wydaje.
  • pansowa 20.01.2022
    Masz rację.
    Poprawię.
  • Trzy Cztery 20.01.2022
    Z tym deszczem w zakończeniu - samo życie!

    Ale weź mi wytłumacz sens tego zdania:

    "To i tak cud, że nie siedział na ziemi, bo korniki (podobnie jak wszystko co żywe) już dawno się wyniosły, albo poumierały z głodu i pragnienia na tej hacjendzie".

    W moim odczuciu powinno być tak:

    To i tak cud, że nie siedział na ziemi, bo korniki, jako jedyne stworzenia żarły tutaj, na tej hacjendzie, całą gębą.

    To i tak cud. ze nie siedział na ziemi, bo korniki prawie zjadły mu chatę, razem z werandą. Ale on nie siedział na ziemi, bo korników nie było? To jaki to cud?

    Nie ma korników - jest weranda. Tak? No to nie rozumiem, czemu się dziwić.
  • Ja to rozumiem, że cud, że nie siedział na ziemi, właśnie dzięki temu, że kroniki wyniosły się zanim wpierdieliły mu werandę do końca.
  • pansowa 20.01.2022
    błękitnypłomień 3/4 ma czasami fazę uchwycenia zębami jakiegoś szczegółu i drążenia go w bólach rzeczywistości.
    To w sumie licentia poetica mająca na celu pokazanie upadku gospodarstwa. Nawet zjedzony przez korniki mebel nie rozsypuje się od dmuchnięcia. Nawet oprzeć można się o niego.
    Cud? Niby tak :)
  • Trzy Cztery 20.01.2022
    błękitnypłomień, bohater "nie siedział na ziemi, bo korniki (podobnie jak wszystko co żywe) już dawno się wyniosły". W moim odczuciu nie potrzeba w tym zdaniu słów "To i tak cud". skoro się wyniosły - nie zjadły werandy. I cudu nie ma. Jest weranda, a człowiek siedzi na jej schodku. Więc jaki to cud?
  • pansowa 20.01.2022
    Trzy Cztery Wyniosły się z przejedzenia, ale coś jeszcze zostało.
    Czy to cię usatysfakcjonuje?
  • pansowa 20.01.2022
    Patrz koment wyżej.
  • Trzy Cztery 20.01.2022
    pansowa, wyniosły się, bo drewno było już tak suche, że im stawało kością w gardle:))
    Ale został schodek, dziurawy jak sitko, i cudem się trzymał:))
  • pansowa 20.01.2022
    Trzy Cztery I tym consensusem przestańmy szukać dziur kornikowych :)))
  • Trzy Cztery 20.01.2022
    pansowa, ale wiesz... masz napisane, że nie siedział na ziemi, bo korniki się wyniosły... Bez sensu! Hahaha!
  • pansowa 20.01.2022
    Trzy Cztery Jestem pewien, że jesteś uznanym stomatologiem.
  • Trzy Cztery No poniekąd może być cud, bo mimo, że nie wszamały do końca, to itak wszamały na tyle dużo, że prawie doszczętnie - ale jaki ma sens taka dogłębna analiza? Przecież tak na dobrą sprawę, to błędu logicznego tu raczej nie ma.
  • pansowa 20.01.2022
    błękitnypłomień Też mi się tak wydaje, bo inaczej bym kombinował i coś zmieniał.
  • Trzy Cztery 20.01.2022
    błękitnypłomień, jest. Jest logiczny błąd.
    Słowo "bo" wyznacza sposób odczytania zdania.
    Słowo "bo" dyktuje taki sposób:
    nie siedzi na ziemi, bo korniki się wyniosły.
    I to jest nielogiczne.
    Nie siedzi na ziemi DZIĘKI TEMU, że się wyniosły.
    Wyniosły się i zostawiły kawałek niezjedzonej deski.

    Więc - jak to? - nie siedzi na ziemi, BO się wyniosły?

    O to mi chodzi:)
  • Trzy Cztery 20.01.2022
    Ale już nie drążę tej dziurki:)))
  • Trzy Cztery No w Twoim komentarzu jest odpowiedź na pytania, które zadajesz. Tak, według mnie nie siedzi na ziemi, BO się wyniosły, zanim zeżarły tak bardzo, że jebnąłby dupą o ziemię. Nie wiem, jaśniej już się nie da. Gdyby nie było tego "Bo" to owszem, wtedy logikę można by poddać w ątpliwość. Ale skoro się upierasz przy swoim, to ok, nie będziemy Cię uszczęśliwiać na siłę.
  • pansowa 20.01.2022
    błękitnypłomień Jaka jest różnica w odbiorze "bo", a "dzięki temu" - nie wiem.
    Moim zdaniem przekaz w takiej formie jest jasny.
  • Akwadar 20.01.2022
    Ło matko! Jakie mądre dysputy! :))
  • Akwadar No widzisz, a Ty się szwendasz nie wiedzeić gdzie...
  • pansowa A gdyby było "siedział na ziemi, bo korniki zeżarły werandę"? Też nielogiczne? "NIE SIEDZIAŁ NA ZIEMI, BO SIĘ WYNIOSŁY "(i nie zeżarły). Nie wiem co tu jeszcze można dodać....
  • Trzy Cztery 20.01.2022
    błękitnypłomień :)

    I tak właśnie powinno wyglądać to zdanie. Lecz ono ma jeszcze dodatek (początek): "To i tak cud".
    A ja uważam, że to nie cud. Skoro korniki nie zjadły deski, siedzi się na niej bez udziału cudu. Mnie ten początek nie pasuje. Spójrz:

    "To i tak cud, że nie siedział na ziemi, bo korniki (podobnie jak wszystko co żywe) już dawno się wyniosły, albo poumierały".

    Ale może to i niuans nad niuanse? Nie zawracam już głowy tym zdaniem. Autorowi pasuje, a to jego rzecz.
  • Trzy Cztery Cudem może być to, że weranda może powinna się zawalić, ale jeszcze da się siedzieć, bo się te dziady wyniosły w ostatniej chwili, w jakiej jeszcze weranda miała szanse stać tak, że dupa przez drewno nie przeleci. Autorowi pasuje, mi też.
  • Trzy Cztery 20.01.2022
    błękitnypłomień, OK. Ja nie nalegam na żadne zmiany. Przedstawiam tylko swoje odczucie. Zapisałabym to zdanie jako dwa:

    "To i tak cud, że nie siedział na ziemi. Korniki (podobnie jak wszystko co żywe) już dawno się wyniosły, albo poumierały".

    W moim odbiorze w zdaniu pansowa wykorzystał pewien skrót myślowy, i mnie ten skrót nie pasował. Pisałam wyżej, dlaczego. Zabranie "bo" dużo zmienia, ale może tylko dla mnie.

    Fajnie było porozmawiać o takim szczególe. Dzięki, błękitnypłomieniu, że się odezwałaś, że to Ciebie też interesuje. O pansowie nie wspominam, bo - wiadomo! On to napisał!
  • pansowa 20.01.2022
    Akwadar Sam się gubię :)
  • pansowa 20.01.2022
    Trzy Cztery Kogo by tu pogryźć... ?
  • Trzy Cztery 20.01.2022
    pansowa :)))))
  • Akwadar 20.01.2022
    pansowa a ja nawet nie mam odwagi przeczytać, a co dopiero coś napomknąć ;)
  • pansowa 20.01.2022
    Trzy Cztery :)))
  • pansowa 20.01.2022
    Akwadar Najwyżej będziesz miał brudną nogę w przełyku.
    Oj tam, oj tam :)
  • Trzy Cztery Takie rzeczy zawsze mnie interesują.
    Mimo, że pozwolę sobie nie zgodzić się, to fajnie, że ludzie w ogóle chcą dyskutować na takie tematy. I że bez chamstwa (co niektórym na tym portalu przychodzi z trudem) :)
  • Akwadar 20.01.2022
    pansowa tylko samobójca wchodzi pomiędzy tak rozgadane kobity :)
  • A Sowa wloz i żyje!
  • Akwadar 20.01.2022
    błękitnypłomień bo sowa je autor i na swych śmieciach siedzi :)
  • pansowa 20.01.2022
    Akwadar Ta najmniej pyskata jest twoja :)
  • Akwadar 20.01.2022
    pansowa a czemu szanowny pan tak uważa?
  • pansowa 20.01.2022
    Akwadar Bo mało pyskata niewiasta to skarb!
  • pansowa Ej! Uważaj mi, bo się zaraz zapytam, jakim cudem wiadro głośno stuknęło w muł :)
  • Akwadar 20.01.2022
    błękitnypłomień bo było blaszane z oderwanym pałąkiem i denkiem i brzęczało tak, ze wszystkie wodniki pobudziło ;)
  • Akwadar Weś ty mie tu już nie bajeruj.
  • pansowa 20.01.2022
    błękitnypłomień bo wyschło dno na kamień?
    Wodę z mułem wyciągał wcześniej. Później został tylko muł, który wysechł. Przecież nie będę się rozpisywał z takimi detalami:)
  • pansowa Domyśliłam się, tylko chciałam, żebyś zmienił temat i nie wzywał imienia niewiast nadaremno :)
  • pansowa 20.01.2022
    błękitnypłomień :)))
    Kajam się
  • pansowa Polajkowuję Twój koment.
  • pansowa 20.01.2022
    No, fakt że korniki pojadły i się wyniosły nie oznacza, że coś się już kompletnie kupy nie trzyma.
    Przyjmij, że deski werandy były mocowane na metalowym stelażu :)
    Czyli teoretycznie powinien klapnąć na glebę, a cudem jest, że tak się nie dzieje.
  • Ciekawe, choć przygnębiające opowiadanie.

    Ostatnią scenę można odebrać w kontekście stwierdzenia kapłana - "mało krwi". To bóstwo mogło oczekiwać ofiary, by spełnić tak wielką prośbę.

    Chyba w tej tragedii znajduję jeszcze większą tragedię, bo taka interpretacja implikuje, że gdyby Jose wcześniej o tym pomyślał, mógł uratować część swojej rodziny.
  • pansowa 20.01.2022
    Jose nic nie mógł uratować, choć robił wszystko co możliwe w rozumieniu prostego wieśniaka.
    A ci zawsze odwołują się po pomoc do jakiegoś boga i są zdziwieni jeśli nie przychodzi ta pomoc od razu.
    To determinizm opka.
    Tak miało być niezależnie od niego.
  • Ten determinizm nie jest zaznaczony, przynajmniej w moim odczuciu, stąd moja interpretacja.
  • pansowa 20.01.2022
    Fanagann Hartelion Jest pomiędzy wierszami.
    Dziwię się, że go nie wyłapałeś.
  • No, niestety. Może wredna natura kapłana i opis tej sceny z ogniskiem trochę nakreśla temat w stylu "to wszystko to pic", ale wiele więcej nie znajduję, a natury kapłana z naturą Tlaloca nie wiążę, więc ta scena nie wydawała mi się, w tym kontekście, znacząca.

    Może faktycznie coś źle odczytuję. Trudno.
  • pansowa 20.01.2022
    Fanagann Hartelion Zdarza się.
    Może i ja coś za mało uwypukliłem, ale taki mam styl.
    Jak najmniej wyjaśnień w tekście - jak najwięcej wysiłku i fantazji czytelnika.
  • Akwadar 20.01.2022
    Chciałoby się rzec: Nie pluj do studni, bo kiedyś jeszcze możesz z niej wodę czerpać.
    A huk z takim życiem! Jak cię uwica nie zaleje, to inny uj dobije.
    Niezła historia.
  • Cicho_sza 20.01.2022
    Widzę, że zawzięta dyskusja, ale poczytam potem. Tak na gorąco: Człowiek w desperacji chwyta się różnych sposobów. Jedni w obliczu nieszczęść po latach drepczą w progi zapomnianych bogów w nadziei na nadprzyrodzone moce, w które w sumie dawno przestali wierzyć. A może się jednak mylili? Inni szukają alternatyw, o które w normalnych warunkach by się nie posądzili.
    Myślę, że podobnie zachowuje się peel. Póki jakoś sobie radził kierował się zdrowym rozsądkiem, ale kiedy studnia wyschła i ujrzał dno swojej sytuacji coś w nim pękło. Odnoszę wrażenie, że wcale nie wierzył w cudowne zdolności szamana, ani księdza. Poszedł tam dla świętego spokoju. Gdy wszystko co kochał wymknęło mu się z rąk, poczuł się zawiedziony. Sobą, światem, losem. A los jest okrutny, bo gdyby tylko zaczekał z tym sznurem to los by się jednak odmienił? A może wcale nie? Któż to wie...?
  • pansowa 20.01.2022
    Kocham tak dużo dylematów, pytań i przemyśleń :)
    Warto dla nich pisać.
  • Cicho_sza 20.01.2022
    pansowa nie inaczej ?
  • Dekaos Dondi 20.01.2022
    Pansowa↔Wartość tego tekstu, to przede wszystkim:
    podanie prawie suchych faktów, z których sączy się wiele pytań i wątpliwości.
    Np: Jednak miał jeszcze trochę wody. Gdyby napoił chłopca, to być może, nawiązała by się jakaś rozmowa,
    podziękowanie itp. Bo z tym wieszaniem, to w sumie zabrakło "kilku sekund"
    A może gdyby się zagadał z chłopcem, a deszcz zaczął by padać, o tym samym czasie...
    a po drugie, w tekście nie stoi, czy się na pewno powiesił, czy kopnął za słabo...
    Takie moje, jeno:)↔Można jeszcze podumać, na wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:) ?
  • Tjeri 20.01.2022
    DeDo! Przeca to PanSowa pisze. Na pewno nie kopnął za słabo ?
  • pansowa 20.01.2022
    Grunt to podumać DD.
    To najbardziej lubię u moich czytelników, bo zostawiam im przestrzeń do rozważań.
  • pansowa 20.01.2022
    Tjeri Tjeri, ty to mnie jednak znasz?
  • satyrekrol 20.01.2022
    Dobre opowiadanie.

    Sęk w tym, że jest różnica między pisaniem a "pisaniem". Pan Sowa ma do tego jakiś dryg, a poza wyobraźnią, wyrobiony warsztat.
  • satyrekrol 20.01.2022
    Czyli wszystko skutecznie tu przebiega.

    Można się ogólnie zastanowić nad wydawaniem sobie ebooków i wgraniem ich do Polony, bo wtedy opowiadania i teksty zostaną dla kogoś. A to są proste rzeczy do zrobienia.

    Kiedyś taki pan jak Jerzy Reuter pisał opowiadania na blogu, ale ponieważ nikt nie czytał, więc Google usunęło, a można zadbać, żeby teksty były wydane.
  • satyrekrol 20.01.2022
    To jest dobre, bo nazwa, treść itd. wszystko o czymś, dobrym warsztatem napisane.
  • pansowa 20.01.2022
    satyrekrol nie znam się i raczej nie interesowałem wydawaniem, wygrywaniem, zakładaniem czegoś itp.
    Po prostu piszę i umiem wstawiać na portale?
  • satyrekrol 20.01.2022
    To ja podpowiem, jak to zrobić. Robisz sobie książkę np. w Ridero, to jest proste jak drut. Możesz wydać opowiadania, poezję. Drukujesz sobie np. 5 egzemplarzy. Z tego jeden wysyłasz do Biblioteki Narodowej, a potem zlecasz im digitalizację za swoją zgodą. I masz opowiadania zabezpieczone. A tak nie masz nic - i Reutera opowiadania krew zalała.
  • satyrekrol 20.01.2022
    I jeszcze są strony Archive.org i Self-Gutenberg Press, tam możesz wgrać pliki PDF - to jest dodatkowe zabezpieczenie.
  • satyrekrol 20.01.2022
    W Bibliotece Narodowej musisz popisać z nimi, wydaje mi się, że wystarczy im wskazać obiekt do digitalizacji, a oni za darmo to robią. Ewentualnie wyklarują. I to jest wgrywane potem do Polony, tam nigdy nie zginie.
  • pansowa 20.01.2022
    satyrekrol A ty myślisz, że ja wiem gdzie co mam??
    Na kompie jest jeden wielki burdel, a tu musiałem już tyle nicków zmienić przez oszołoma...
    Mnóstwo przepadło też na portalach, które zostały zlikwidowane.
    Zginie to zginie.
  • satyrekrol 20.01.2022
    Z portali na 100% zginą twoje opowiadania, bo informatyka się zmienia, przecież tych wszystkich stron nie będzie kiedyś. Jak chcesz coś mieć zabezpieczone, to musisz wydać to w Ridero np., wysłać do BN i zlecić digitalizację. Stron nie będzie kiedyś. Chyba że w ogóle ci to nie przeszkadza, że wszystko zniknie, ale dziwne podejście jest moim zdaniem - to tak, jakbyś siebie kazał skasować i nie przeszkadzałoby ci to. Inni ludzie w swoich światach żyją.....
  • satyrekrol 20.01.2022
    Jakoś się nazywasz przecież - wydaj sobie wiersze, bo one są dobre. Szkoda gdyby zginęły moim zdaniem.
  • pansowa 20.01.2022
    satyrekrol Nie, nie przeszkadza mi to.
  • satyrekrol 20.01.2022
    OK - ja nie kumam tego. Założyć konto możesz w 5 minut w Ridero, tam wszystko jest automatyczne. Informatyka się zmienia - wszystkom szlag trafi, strony tylko tak długo, jak ktoś za nie płaci. OK - ja już ci podałem instrukcję, a zrobisz, jak będziesz chciał.
  • pansowa 20.01.2022
    satyrekrol dzięki za życzliwe instrukcje.
  • satyrekrol 20.01.2022
    Z tego każdy możesz skorzystać. Tutaj powinny dziewczyny nawet taką zakładkę zrobić dla Autorów z instrukcją. Bo dawniej to musiałoby coś wydać wydawnictwo, a dzisiaj już nie ma takiej potrzeby — wszystko możesz zrobić sam, bo to jest proste.
  • satyrekrol 20.01.2022
    Ja do niczego nie namawiam, ja tylko wskazałem, że strony internetowe poznikają na pewno, bo masę stron już nie ma, które były np. w 2002 roku.
  • pansowa 20.01.2022
    satyrekrol przecież doskonale wiem, że poznikały. Mnie uciekły ze trzy i tam moje rzeczy. Nawet nie pamiętam jakie.
  • satyrekrol 20.01.2022
    Ale tu wariaty na tych stronach! Pisze dobre opowiadanie i nie przeszkadza mu, że je krew zaleje. To na luj się męczyć. People are strange.
  • pansowa 20.01.2022
    satyrekrol lubię pisać ?
  • rozwiazanie 20.01.2022
    To co nie zdoła nas zabić to zrobi z nas idiotów, a tu deszcz, jak na ironię... Pansowa, dobry tekst.:))
  • pansowa 20.01.2022
    Wyroki bogów, albo zwyczajne przypadki różnymi chadzają drogami ?
  • Marian 21.01.2022
    Smutne, ale bardzo prawdziwe. I do tego jeszcze potwierdza się przysłowie, że "biednemu zawsze wiatr w oczy".
  • pansowa 21.01.2022
    Dalej nie będę przysłowia kończył...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania