Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Deszczowa Landrynka

Padał deszcz. Lało jak z cebra. Tego wieczoru strugi deszczu mieszały się w tańcu ze światłem latarni. Szedł ulicą Starego Miasta. Wracał w szybkim tempie. Na opuszkach palców wciąż utrzymywał się jej zapach, choć strugi deszczu powoli zmywały wszelkie dowody. Pokonywał kolejne skrzyżowania, coraz bardziej stapiając się z zalanymi zamglonym światłem przecznicami. Ulewa narastała, jednak jego umysł wciąż zanurzony był pomiędzy jej rozedrganymi z zaskoczenia udami. Spotkali się zaledwie drugi raz, na miejsce schadzki wybrali jeden z tych wolnych, staromiejskich pubów. Tam gdzie mieszkała miłość, gdzie mieszała się z dymem kadzideł i winem bez którego jej życie stawało się nieznośne.

Chciała zamówić taksówkę, lecz zanim zdążyła, jego trzy palce wsunęły się gdzieś głęboko miażdząc całkowicie jej uwagę. Walczyła okrutnie o resztki godności. Tego wieczora, ukryci na antresoli, za kanapą gdzie nikt nigdy niczego nie zauważał, testowali swoją cierpliwość do granic wytrzymałości. Ledwo składała sylaby, jej oddech nieokiełznanie przypominał że nie jest sama, że zaprosiła go do siebie, do wewnątrz, bardzo głęboko. Podświadomość wciąż przejmowała kolejne oddechy. Nie potrafiła ich stonować. Przez chwilę antresola odpłynęła gdzieś w niebyt, nie było taksówki czekającej na zewnątrz, tak lub nie, małżeńskiej kołdry i pantofli przy łóżku. Były tylko jego trzy palce.

Zmiarkowanie przyszło zbyt wcześnie, nie chciała tego. Przyszło brutalnie, mokra bielizna nie ułatwiała sprawy. Zerwała torebkę z oparcia, zbiegła z antresoli. Próbował ją łapać gdy biegła do taksówki. Bezwładnie osunęła się na tylne siedzenie. W swoich myślach była naga. Deszcz pochłonął ją całkowicie. Deszcz wokół niego, deszcz w jej głowie. Smutek. Nie jej smutek. Deszcz wzmagał się ciągle. Wśród świateł latarni oboje pozostali samotni. Na zawsze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Pasja 26.11.2017
    Bo landrynki tak mają, że deszcz je rozmywa ze wszystkiego. Pozostają nagie, ale piękne.
    Pewnie to wino żal zabuzowało.
    Tylko po co ta samotność wśród kropel deszczu.
    Ale też lubię moją samotność i lubię też deszcz.
    Ładne.
    Pozdrawiam:)
  • drohobysz 26.11.2017
    Dziękuję :)
  • drohobysz 26.11.2017
    Dziękuję :)
  • Canulas 26.11.2017
    Kurde. Po pierwszych dwóch zdaniach pomyślałem: Jezu, a gdzie synonim dla słowa "deszcz?" Po przeczytaniu jednak całości, zastanawiam się czy nadmiar tego słowa, to preakcentowanie, nie nosi znamion celowości.
    Cały tekst, i naprawdę nie piszę tego ot tak, naprawdę mi podszedł.
    Być może dziś mam specyficzne nastawienie do takich tematów,. ael kurewsko mi podszedł ten tekst.
    Ukłony.
  • drohobysz 26.11.2017
    Cieszę się że zauważyłeś. Pozdrowienia ;)
  • Adam T 27.11.2017
    Przyznam, lubię. Napisane z klimatem, z treścią nie wprost, bez banałów, drętwych opisów, ale jasno i klarownialeNie popadłeś w prymityw, a mogłeś bardzo latwo. To cenię.
    Pozdrawiam ;)
  • drohobysz 27.11.2017
    dzięki, doceniam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania