"Diamentowa dama" - rozdział 5

5. "sen"

Szłam przez ciemność, słysząc wołające mnie głosy. Podążałam za nimi. Doszłam do wielkiej czerwonej zasłony. Obok był sznur, głosy podpowiadały mi żebym za niego pociągneła, tak też zrobiłam, a zasłona opadła delikatnie w dół.

Oniemiałam. Zobaczyłam cztery postacie, był to smok pośród płomieni, biały kruk na chmurze, czarny wilk o złotych oczach wychodzący z mgły oraz złoto-biały wąż zawinienty wokół gałęzi drzewa. Cała czwórka się na mnie patrzyła. Nie byłam ani wystraszona ani zdziwiona, wręcz przeciwnie byłam ciekawa. Czułam się jakbym już ich znała, ale nie pamiętała.

Po chwili ciszy, odezwał się smok:

- Witaj moje dziecko.

- Dawnnoo się nie widzieliśmy. - wysyczał wąż.

- Kim jesteście? - spytałam z ludzką ciekawością.

- Jesteśmy tu by cię ostrzec. - podszedł do mnie wilk, a potem usiadł na przeciwko.

- Przed czym? - Zapytałam patrząc w wilcze ślepia.

Byłam nimi oczarowana, patrzyła bym na nie godzinami, gdyby nie fakt że nie byłam sama.

Nagle przyleciał z góry kruk i usiadł na drzewie obok węża.

- Przed niebezpieczeństwem, albowiem moja droga "pod latarnią zawsze jest najciemniej" zapamiętaj to.- powiedział i odleciał w ciemność.

- Nigdy nie ufaj ludzią. - powiedział wąż i popełzał za krukiem.

- Jeśli im zaufasz to cię zniszczą lecz instnieją ludzie, którym możesz zaufać i jest ich czwórka. - żekł wilk, zawył i uciekł.

- Uważaj na siebie, Aoife. Już więcej się nie spotkamy. - powiedział smok i odleciał.

- Dlaczego?! - Krzyknęłam, ale nie odpowiedział.

Zostałam sama w ciemności gdzie głos się obijał echem. Nie wiedziałam co zrobić oraz nie rozumiałam co miał na myśli kruk mówią że " pod latarnią zawsze jest najciemniej".

- Co mam zrobić?- spytałam ciemność, która odpowiedziała mi ciszą.

Nagle z ciemności wydobył się głos Bevin:

- Aoife! Siostro gdzie jesteś?

- Tutaj! - krzyknęłam bez zastanowienia.

Usłyszałam za sobą kroki, to nie były kroki jednej osoby tylko dwóch. Obruciłam się, miałam rację nie była sama tylko... z Leo?! Szli w moją stronę, odsunełam się do tyłu.

- Gdzie się ukrywasz? - spytał chłopak.

- W lesie, a dokładniej na wysokiej górze. - skłamałam.

Spojrzałam na siostrę, była smutna. Miała podkrążone i spuchniente od płaczu oczy.

- Wróć do nas. - powiedziała.

- Nie. - odpowiedziałam natychmiastowo.

- Powiedziałam wróć do nas!!! - zaskoczyła mnie.

W jednej chwili zmieniła swój wygląd, a jej oczy zmieniły kolor na czarny. Leo zmienił się w białego lwa i biegł w moją stronę. Zaczełam uciekać w tą zdradziecką ciemność i znalazłam labirynt, wbiegłam do niego bez zastanowienia próbując ich zgubić. Mój plan się powiódł, a ja znalazłam wyjście natychmiastowo. Wychodząc zauważyłam kontem oka jakiś ruch, podeszłam to był czarny kot o zielonych oczach. Pogłaskałam go a on mi się odwdzięczył i pokazał mi wyjście z całego tego koszmaru.

Kiedy się obudziłam byłam mokra od potu. Nagle usłyszałam miałczenie pod oknem, podeszłam i miałam rację to był kot taki sam jak ten ze snu!

- Zgubiłeś się maluchu?- spytałam, a on się we mnie wtulił.

Drzwi od łazięki się otworzyły, a z niej wyszła Kira i osłupiała.

- Czy to nie ten kot, który nie daje się nikomu dotknąć? - spytała uśmiechnięta od ucha do ucha.

- Nikomu się dotkąć, co? Hmm...- spojrzałam na niego, a on mnie dotkął swoim małym noskiem w nos. - Wątpie.

Dziewczyna nagle podbiegła i zaczeła pytać jak mała dziewczynka:

- Zatrzymasz go? A jeśli tak to jak go nazwiesz?

- Hmm... Może Pieszczoch. - A kot jakby rozumiał to co mówię zaczął się wiercić. - Jak ci się nie podoba to może Koszmarek. - Chyba mu się spodobało bo zaczął tym razem mruczeć, kiedy zaczęłam go głaskać zasnął w moich ramionach, a ja żeby go nie budzić oparłam się o ścianę i zamknełam oczy wsłuchana w ptasi śpiew.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania