Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
T.W #15 Dido
Postać: Czarny rycerz
Zdarzenie: Za ciasne buty
Gatunek: eee
Od autorki: no tak właściwie to nie wiem co to za twór, bo nie miałam pomysłu. Ale krótki, więc da się przeżyć.
Najdroższy pamiętniczku,
roztworzyłam moje słomiaste oczętka na tym bajzelu, kiedy matulka wydała z płucąt ostatnie tchnienie. Tak jest. Szczycę się czasami tym, że zamordowałam kogoś, będąc dopiero noworodkiem. Potem smutnieję, bo wcale nie tak mało murzyńskich noworodków zarzyna swoje matuleńki podczas wykluwin i ja jestem właściwie kompletnie, całkowicie pospolitym, nudnym czarnuchem. I w ogóle się nie liczy jako morderstwo, morderstwo na czarnuchu, bo to jak psa konno przetrącić, ale psa szkoda trochę. Tak Czarny Rycerz mawia, żeby moją pychę ujarzmić, zdławić. Czarny Rycerz mawia też, że od połączenia słonego kleju murzyna z jajem pod brzulem murzynki formuje się już prapoczątek zła. Że tak w genach mamy, że od tego prapoczątku potem już tylko wrastamy i wrastamy w amoralności, gniewie i zezwierzęceniu. Jątrzy tak najczęściej, kiedy zakurwuję sycząco podczas zamiatania podłogi spod stołu i banią przywalę o kant tej kurwy. Mawia to samo podczas swoich kazań, ale jakby rozsądniej. Bo co drugą niedzielę, zaganiają wszystkie czarnuchy z okolic tej konfederackiej wiochy pod nasz dach, byśmy przyduszeni własnymi cielskami jak drób w ubogim kurniku, na trawie, wysłuchiwali przypowieści o niesfornych murzynach, bacie, i wyższości czarnuchów nad białasami, czy tam na odwrót, nie wiem, okrutnie przynudza.
A, wołają na mnie Dido i jestem w stanie poczuć tylko uwieranie obuwia.
Czarny Rycerz wykupił mnie na targu w Norfolk, kiedy miałam dwanaście lat. Przedtem trzymali mnie Simmonsowie, wredna dziwka, obleśny chłop, czwórka głupich dzieci. Nie są właściwie w tej historyjce jakoś bardzo ważni, ale musicie wiedzieć, że przez wredną dziwkę stałam się cyklopem. Bo to wszystko przez moją szczelinkę, kiedy nieuleczalnie zachorowała na comiesięczny krwotok. Wpadłam wtedy z samego rańca do sypialni obleśnego chłopa, a on zaoferował mi pomoc w zatamowaniu krwawienia kciukiem. Jedno z głupich dzieci nakryło oblecha ze mną i natychmiast wykrakało wrednej dziwce. Zemściła się na mnie, kiedy prałam ich naczynia. Nakazała łagodnie, abym zbliżyła się do jej oblicza, kiedy popijała herbatkę i ja się zbliżyłam, a ta wtem ciach, szmach, chwyciła mnie łapskiem za koka, wyrwała łyżkę z rozparzonej herbaty i już. Po oku. Wyłupane. Ale ja nie czułam bólu. Już mówiłam, że nie znam się na uczuciach. Gumiasta piłeczka gruchnęła o brudną posadzkę, a ja nie zadrżałam nawet.
— Słabiej widzę — bąknęłam, a dziwka umilkła na minutę. Później już tylko krzyczała piskliwie i wyzywała mnie od demonów.
Nie żądali od nikogo zapłaty.
Czarny Rycerz to śmieszny facet, mimo tych nudnych kazań. Wymyślił sobie taką zabawę, że czasami wieczorami to on staje się niewolnikiem, a ja jego panią. Myślę, że gdyby takie zasady panowały w każdym domu, nikt nie rzucałby się sobie do gardeł, a na świecie zapadłby wiekuisty spokój i wiekuista szczęśliwość. Raz białas niewolnik, a raz czarnuch niewolnik. To dosyć uczciwy układ, nie sądzisz, pamiętniczku?
Przywiązuje Czarnego Rycerza do łóżka, wkładam mu w gardło mokrą szmatę, wyciągam jego bat i leję wszędzie gdzie mi się podoba. Po wszystkim siusiam mu na twarz. Jak wracamy do dawnych postaci, grozi mi, że kiedy komuś wypaplam to pozbędzie się mojego ostatniego oka, a ja wtedy obiecuję, że nikomu nie wypaplam.
Wypaplałam z nudów moim murzyńskim kolegom, podczas ostatniego kazania. Mam nadzieję, że Czarny Rycerz nie wyłupie mi ostatniego oka, bo zaplanowaliśmy mu wspólnie, na jutrzejszy wieczór, ogromną niespodziankę. Zamieniamy się rolami.
Pękam z ekscytacji.
Mam nadzieję, że Czarny Rycerz również pęknie.
Z pozdrowieniami,
Dido
Komentarze (49)
Miło mi bardzo.
Jedno co mi się podoba, to studium odczuć, aż do zanikania, do cynizmu. Zagłębienie się w psychikę na tle warunków życia.
Pozdrawiam.
Dziękuję.
Bo co drugą niedzielę, zaganiają - czy tu ten przecinek na pewno? Nie mam pewności czy powinien być. Do sprawdzenia :-)
Kurcze no, mi jakoś te przekleństwa nie przeszkadzają, uważam, że pasują do charakteru narracji. Pisząc bardzo się wczuwasz i to widać. Wyluskujesz takie określenia najlepiej pasujące do danej postaci, stajesz się na chwilę jakby nią. Bardzo mnie urzeka ta dbałość o detale. Tekst naprawdę wygląda jak wpis z pamiętnika, jest ciutke chaotyczny, kolokwialny. Fajnie się po nim śmiga, czytając.
To do czego mogłabym się przyczepić natomiast, to jakiś taki, jakby to nazwać, brak spójności. Bo widzisz, ja tu widzę dwie historie. Najpierw bohaterka jakby przedstawia się w pewien sposób o mówi, co zrobiła matce (co potem zatacza koło, bo planuje coś równie niedobrego Czarnemu Rycerzowi, skoro ma pęknąć), potem jest o rodzinie w której stała się cyklopem, a potem o Rycerzu. Trochę za mało tego Rycerza jak na mój gust właśnie. Po prostu jakiegoś takiego rozwinięcia tego wątku, bo wszakże jest tu najważniejszy, na nim opowieść się kończy.
Ale ogólnie bardzo mi się podobało, naprawdę, zadłużoną piątkę zoztawiam!
Kawa.
Dzięki wielkie, że wpadłaś i podzieliłaś się uwagami, może w następnej rundzie będzie mniej chaotycznie.
Dzięki północ. :)
Bardzo udanie pokazałaś, jak ktoś pomiatany od urodzenia traci nie tylko wszelkie czucie, ale też zacierają się granice co jest normalne i jaki jest prawdziwy cel niektórych zachowań.
Kreacja bohaterki mega.
...
eee... Eeee?
...
Dobre? Aż boje się powiedzieć.
Spontanicznie wcisnąłem 4, ale nie wiem czy nie powinienem poczekać aż w skali oceny dodadzą znak zapytania
Pozdrawiam
Dzięki za wpadnięcie.
Ale zgadzam się z Kawką, że jest ciut chaotycznie, trochę rwana ta opowieść.
Mimo to czytałam w napięciu, nie powiem, że mi się "podobało", bo to nie ten typ opowiadania, który sprawia czytającemu przyjemność, ale - dotknęło mnie (co nie jest u mnie szczególnie częste).
Pozdrowienia!
Kolejny raz godność w zderzeniu z siłami, które je niszczą. Handel ludźmi i okrutne praktyki wobec niewolników nie wyginęły wraz z Martinem Lutrem Kingiem. Chociaż opko najbardziej gdzieś tam krótko po lub przed wojną Północ-Południe bym umieściła, to język wskazuje na wspólczesność.
Można się znieczulić wobec bólu zadawanego przez innych w ramach samoobrony? Jeśli bohaterkę uwierały tylko buty... widać można.
Końcowa zapowiedź odwrócenia ról z Rycerzem (Czarnym bo pozwala się bić?) jak dla mnie to chęć poczucia bardziej wyrafinowanego, ekscytującego bólu w egzystencji niewolnika.
Niesamowicie piszesz, oby Ci nie przeszła chęć.
5!
Dziękuję za wartościowy głos.
Twoje komemtarze zawsze wydają mi się pełne mądrych rozważań i wnikające w tekst.
Bardzo dobry tekst.
Pozdrawiam
Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam.
Nie mam pytań.
Kolejny topowy tekst.
Dziękuję pięknie.
Ode mnie 5 i pozdrowienia!
Dido nie czuła niczego i tylko ją uwierały buty, inny ból był poza jej zasięgiem. Nawet stanie się cyklopem nie było niczym szczególnym, tylko następstwem zazdrości. Mała dziewczynka, a jak dorosłe spojrzenie i pogodzenie się z losem. Nawet rycerz w czarnej sutannie jest dla niej kimś decydującym, bo pragnie zamiany miejsc. Los czarnej rasy wcale się nie zakończył i pewnie jeszcze dochodzi do pewnych jawnych ekscesów rasistowskich... choćby Klux Klan.
Świetnie operujesz słowem i znajomością tematu, malujesz ludzkie krzywdy prawdziwie i nazywasz je po imieniu.
Pozdrawiam cieplutko
Dziękuję Ci za obecność.
:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania