Dieta Cud - stare, deko przerobione
Stąpnęłam delikatnie na wagę, próbowałam nad nią lewitować, ale i tak cyferki
tylko zamieliły i pokazały mi jasno, że czas na dietę cud.
Przejrzałam setki poradników dla osób puszystych, przeskrolowałam miliony
stron dla pań chudych inaczej i doszłam do jednego wniosku. To na nic.
Sięgnęłam zatem w otchłań wiedzy tajemnej, hipnoza, parapsychologia,
medytacje, akupunktura i joga też mi nie dały żadnego konkretu, jak pozbyć
się zbędnego tłuszczyku.
W końcu zdesperowana potknęłam się o zawinięty róg dywanu, przywaliłam
kokiem w kant stołu i nagle mnie olśniło!
To jogurt. Receptą na nadwagę jest po prostu zwykły jogurt.
Opróżniłam lodówkę, wywaliłam na śmietnik wszystkie kaszanki, golonki i
schabowe. Pobiegłam do Biedronki, zakupiłam hurtową ilość jogurtu naturalnego
i z pietyzmem ulokowałam w opróżnionej lodówce.
Następnie dałam ogłoszenie w internecie o nowym cudownym środku na pozbycie
się zbędnych kilogramów.
Mój anons zrobił furorę wśród desperatek, dorobiłam się fortuny i w związku z tym
miałam za co wykupić karnet na siłownię, gdzie ćwicząc intensywnie nabrałam
masy i rzeźby tracą kilka kilogramów sadła ufff

Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania