Dla pewnej kobiety w Kabulu
Kiedy byłam dzieckiem bardzo bałam się dźwięku samolotu. Pamiętam, jak przestraszona biegłam co sił w nogach, by schować się pod schodami. Nigdy nie uciekałam do domu, to miejsce z boku budynku, pod zewnętrznymi schodami prowadzącymi na piętro, wydawało mi się dostatecznie bezpieczne. Nadlatujący samolot wzbudzał we mnie grozę, inne dzieciaki skakały i darły się coś do pilota, chcąc mu wmówić, że ma dziurę w samolocie, ja natomiast zaciskałam oczy, wierząc, że za chwilę stanie się coś bardzo złego. Za każdym razem, przez długie lata dźwięk samolotu wzbudzał we mnie lęk. Kiedy byłam już dorosła przeczytałam gdzieś o dziedziczonych traumach. Wiem, że to właśnie mnie dotknęło, z tym pracuję do dzisiejszego dnia, starając się zobaczyć kto tak naprawdę stoi pod tymi schodami.
Nie uważam się za wyjątkowo wrażliwą osobę. Nie należę do HSP, choć może i należę, ale to nie jest aż tak istotne w świetle tego co dziś się mi przytrafiło.
Od kilku już lat szukam drogi do siebie. Uczestniczę w różnych warsztatach, rozwijam się, chodzę na kręgi kobiece. Robię to wszystko i kiedy nagle czuję, że jestem, bo ty jesteś, albo mówiąc inaczej, kiedy czuję to co ty czujesz, wpadam w panikę.
Spanikowałam, bo w środku dnia w pracy w szklarni, przez moment poczułam, że jestem na ulicach Kabulu. Muzyka sącząca się gdzieś niedaleko mnie i ożywione rozmowy po turecku – choć na tamten moment dla mnie był to język islamu- wciągnęły mnie w rzeczywistość, o której nie mam przecież pojęcia.
Świat zawirował a ja znalazłam się na jego krawędzi, zagubiona i osamotniona. Słyszałam rozmowy, które teraz wydawały mi się takie lekceważące, władcze. Czułam, że każdy mój ruch wzmaga obserwację, bo tak, przede wszyskim czułam na sobie czyjś wzrok.
Zaczęłam się rozglądać by rozpoznać miejsce a może znaleźć jakoś przyjazną twarz wśród tłumu.
Lęk zaczynał odbierać mi ostatnie przebłyski racjonalnego myślenia – przecież jestem tutaj, w Holandii, w pracy. Moja wyobraźnia się po prostu rozhulała i zaraz mi przejdzie.
Przykucnęłam i kiedy uniosłam wzrok nade mną stał mężczyzna z karabinem skierowanym we mnie. Za nim stało jeszcze kilku coś wykrzykując, gestykulując przy tym złowrogo.
Po raz kolejny zamknęłam oczy – to się nie dzieje naprawdę. Gdzieś za mną ktoś się roześmiał, zagwizdał, przeciągle zaśpiewał fragment piosenki. Życie się normuje, wraca na swoje tory. Wystarczy tylko odwrócić wzrok. Proszę, nie rób tego teraz – to chyba wczoraj mówiła ta kobieta w telewizji, kiedy powiedziała, że zapomniała o co miała zapytać świat, który właśnie odwrócił się od niej.
W tym jednym zdaniu zniknęła, rozsypała się jak rzeźba z piasku, a ja poczułam jej lęk, bezsilność i rozczarowanie. Nie o ruch społeczny tu chodzi, nie o prawa wszystkich kobiet w Afganistanie, chodzi o tę jedną kobietę, która gdzieś tam dzisiaj jest a może zdołała wyjechać, bo mam nadzieję, że wyjechała. Za chwilę się okaże, że kobiety w Afganistanie wcale nie chcą mieć wyboru, prawa głosu ani w ogóle żadnych praw.
Kiedyś w Ruandzie oddział ONZ przyglądał się ludobójstwu. Tak po prostu nie interweniował.
Dziś Amerykanie i cały zachodni świat wycofali się z Afganistanu. Dziś świat ma pandemię, więc nie potrzebuje wojny. Zresztą pewnie wkrótce się okaże czego świat zachodu potrzebuje.
A ja dzisiaj piszę nie dlatego, by podsycać kontrowersje w wydarzeniach, które na moment zajęły w telewizji miejsce covidu - jak cudownie, że w końcu normalne wiadomości.
Piszę tylko i wyłącznie dla tej kobiety, której już za parę godzin nikt nie będzie słuchał- pokonanej przez ludzi, którzy dali jej nadzieję. Wyobraź sobie, że ktoś daje ci wolność, ty ją bierzesz, celebrujesz, mościsz sobie w niej miejsce, w końcu odważnie unosisz głowę, zaczynasz mówić i słysz swój głos – po czym ktoś staje przed tobą i śmiejąc ci się w twarz, mówi, że to był tylko głupi żart.
Nie potrafię opisać tego uczucia.
Skoro ja czuję to co ona, to ona czuje to co ja – dajmy kobietom w Afganistanie swoją uważność, zaprośmy je do naszych kręgów, bądźmy dla nich w naszej wolności.
Pewnego dnia spotkam kobietę, która opowie mi swoją historię a ja przytulę się do niej odnajdując w jej opowieści historię swoich babek, prababek i praprababek. Pewnego dnia wszystkie kobiety będą wolne – możesz dziś pomarzyć ze mną?
Komentarze (47)
Co gorsza, niektórym to się podoba (u nas).
Straszne, ale nic nie można zrobić. Interwencja Amerykanów tylko to potwierdziła.
Dobry tekst.
PATRIOTA- mam świadomość agresji państw zachodnich na Afganistan i inne państwa. Uważam że nasza tzw cywilizacja zachodu uczyniła wiele złego. Ale to nie tekst polityczny jest - ale kobiecy dla kobiety i dokładnie to o czym piszę potwierdza się w Twoich słowach- odwracamy się od cierpienia innych usprawiedliwiajc się ich wyborem- tyle, że kobiety w Afganistanie wyboru nie mają- i na tym polega problem.
A co z wolnością kobiet?
Wiesz, że nie wolno im wychodzić bez mężczyzny z domu? Nie wolno im się śmiać na zewnątrz, nie wolno im chodzić do lekarza... Wiesz w ogóle o czym piszesz? Masz pojęcie?
Ja pierniczę...
Zamiast smoczka dostawał krzyżyk do possania, a w piąstkę szabelkę ułańską dla zabawy.
Lewacka:)))
Jesteś złym człowiekiem.
Nie będę już komentować, bo śmiecę Autorce. Nie potrzebne jej plugastwo w postaci Twoich wpisów.
Za wszystko będzie się tłumaczył przed Bogiem jeśli istnieje.
Niestety obawiam się, że wylewanie łez nad nieszczęściem kobiet w Afganistanie, w niczym im nie pomoże. W życiu liczą się czyny, ale o te najtrudniej.
Tyle wiem. W artykule wymienione są organizacje charytatywne działające w Afganistanie. Wychodzi dość blado. Ale chyba nie ma innej opcji pomocy.
Wracając do Afganistanu, może ta część, która zdążyła między zakazami edukacyjnymi dla kobiet się wykształcić, będzie jakimś zarzewiem?
To chyba ze mną coś nie tak, bo ja lubię gotować :)
Prawdziwy mężczyzna w każdej sytuacji się odnajdzie. O! A jak nie umie gotować, to zamówi cóś na ząb ?
Dopuszczanie każdej ekstremy do władzy musi się tak skończyć. Patrzymy i uczmy się, bo to już wkrótce i u nas zagości.
Na szczęście my jeszcze mamy wybór - możemy przystąpić do naszych Talibów dobrowolnie i piąć się na szczyty władzy.
Pytanie: co można w aktualnej sytuacji zrobić? Jak pomóc tej i innym Afgankom?
Polityka międzynarodowa to przede wszystkim bagno, gdzie topią się wzajemnie skonfliktowane strony. Podobno Brzeziński wpadł na pomysł podrzucenia ZSRR skutków "Wietnamu". Wiadomo komu USA zawdzięcza przegraną na ryżowych polach. Bez pomocy komunistów nie doszłoby do ewakuacji z Sajgonu. Stąd amerykańskie wsparcie dla mudżahedinów w 1980. Zemsta w kolejnej odsłonie zimnej wojny. Stygmat ewolucji biologicznej: walka o byt idei, oczywiście również o kasiorę, wiadomo, sfery gospodarczych wpływów trzeba poszerzać.Za coś te militarne "zabawki" trza wyprodukować. I być górą.
O ironio, chichocie historii. Kiedy bliskowschodni talibowie przeniknęli do Afganistanu, kiedy ruszyli na świętą wojnę, kiedy runęły wieże WTC, sojusznik stał się wrogiem numer one.
Amerykańce skopiowali działanie Rosjan. Walka z mudżahedinami i odtworzenie relacji kulturowych w dużych miastach, czyli antyszariat w afgańskim, de facto plemiennym na prowincji, społeczeństwie.
Mamy powtórkę z krwawej rozrywki pani Historii, bo ona lubi się powtarzać, tradycjonalistka z natury swej, prawda?
A ludzie, którzy tam uwierzyli w zachodni model cywilizacji? Mali się nie liczą. Za sznurki pociąga kasa, a wskutek demokracji - wybory. Ok. 70% Amerykanów było w kwietniu br. za ukończeniem interwencji w Afganistanie.
Pomyśleć, że Aleksander Wielki podbił ówczesną potęgę - Persję, a kością w gardle stanął mu ten kraj.
Afgańczycy "zarażeni" prawami człowieka, ci bardziej przewidujący, emigrowali przez dekady, np. do Kanady, UK, a nawet Indii.
Tym, którzy dostali się znów w łapy fundamentalizmu religijnego, można współczuć.
Zachód palcem nie ruszy, aby zmienić polityczne status quo. Rosja też.
Może Chiny?
Na pewno teraz pomoc finansowa Zachodu dla krajów ościennych, mogących przyjąć uchodźców.
To koniec początku dwóch postaw wobec praw człowieka. Albo wygra w przyszłych dekadach niepozbawiony wielu wad wzorzec zachodni, albo ponura wizja nadrzędności fanatycznych idei wobec jednostki.
Którą tu, w komentarzach, lansuje rasista Patriota. Obyś wrócił po śmierci w ciało Afganki, której (uniesiony nie tylko swoją religią) talib/mudżahedin odcina wargę, bo pomalowana błyszczykiem.
A inny? Chiny i Rosja zadbały o to by wybory w USA wygrał Joe Bejzel.
Chiny zapewniły sobie wyłączność i koncesję na eksploatację kopalin., tak jak zadłużyły i uzależniły od siebie gospodarczo pół Afryki.
I w Afganistanie teraz jeszcze bardziej nic się nie zmieni. A porównywanie radykalnego islamu mudżahedinów do polskiego katolicyzmu to jak obwinianie PIS-u za to, że kiedyś komuś jakaś dziewucha dupy nie dała.
Nieposluszne kobiety dotyka albo zemsta męża, albo bezpośrednio rodziny. Tzw. zbrodnie honorowe, przy czym splamić ten honor jest zadziwiająco łatwo, wystarczy gwałt i jego konsekwencje, czyli ciąża.
Kobiety, które wg takich zasad albo braku zasad są szkolone, te same wzorce stosują wobec wlasnych dzieci. Do dzisiaj przecież problem obrzezania kobiet w islamie, jest wciąż żywy.
Nie wiem jaki może być "złoty środek" na tę całą sytuację. Wydaje mi się, że jeżeli chodzi o ten konkretny przypadek, to takich nie ma. Zabierzemy wszystkie kobiety z krajów muzułmańskich i będziemy toczyć wojny, jak o Helenę Trojanską, bo wiadomo, że islamiści nam na to nie pozwolą?
Tak jak nie pozwolą swoim kobietom na wolność.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania