Dla spokoju

Gdy samotny zabiera głowę

A człek błeka w trawie

Nowe Świat wybiera połowę

Potrzeba tlenu jak nową barwę

Znowu śni mi się na głowie

Gdy wyrzucam starą czapkę

mój świat dzieli się na połowę

Znów powoli palę fajkę

Czekam aż czas znów zapłonie

Powoli się wysunie zapomniana bajka

Gdy na ulicy znów się pokłonie

Gdy kościotrupa dłońe znów klaska

Moje myśli wtapiam w podłogę

Powleka się stałą przechadzka

Gdyż znów zatapiam żałobę

Jak stara mieszkanka

Która idzie jak z ciężką powłoką

Wygląda jak czyjaś zbłąkana kochanka

Cała brudna jak ta ciemna hołota

Plugawa szukająca tylko dzbanka

Ta pustą jak ta ziemia jałowa

Która zapita wypatruje ranka

Tylko ta najmłodsza

Patrzy na znak ptaszka

Który woła ciszą bezsłowną

Znów zaczyna się ta bezsensowna gadka

A ja dalej dalej widzę wschód słońca

Zagubiony szukam tego lekarstwa

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania