Dlaczego nicość po śmierci jest mało prawdopodobna

[Jeśli wystąpił problem z osiami to jest to błąd Opowi]

[Wszystko to jest moim rozmyśleniem i nie powinno być przyjmowane jako narzucanie poglądów czy próba stworzenia kontrowersji]

Śmierć jest bez dwóch zdań jedyną wspólną cechą wszystkich ludzi na naszej planecie, a teorie z nią powiązane są równie liczne jak gwiazdy na bezchmurnym niebie. Dla jednych śmierć jest odpoczynkiem przed nadejściem sądu ostatecznego, w którym to Jezus Chrystus zstąpi wraz z Bogiem, by sądzić żywych u umarłych. Dla drugich będzie to eteryczna ciemność, wchłaniająca całe światło żywota, natomiast dla jeszcze innych, nicość, ta sama, co przed urodzeniem. Opowiadanie to poświęcone będzie właśnie tej ostatniej grupie ludzi - zwolennikom nicości.

Historia ludzka, jak i całego wszechświata, zaczyna się od wielkiego wybuchu, a wszystko przed owym wybuchem umownie nazywa się niczym lub pustką. Narysuję oś przedstawiającą czas oraz zaznaczę na niej nasze życie:

 

----------------------------------------------MY----------------------------------------------->

MY znajdujemy się pośrodku, bowiem przed naszym przybyciem minęła nieokreślona ilość czasu, jak i przed(po śmierci) nami jest nieokreślona ilość czasu.

 

----Nieskończoność---------------------MY-------------------------Nieskończoność---->

Jednak skoro zarówno za nami jest nieskończoność(nazwijmy ją ujemną), natomiast przed nami jest druga nieskończoność(tę nazwijmy dodatnią) to czy również teraz nie powinniśmy jej odczuwać? W tym modelu prawdopodobieństwo naszego istnienia jest równe 0, ponieważ:

lim(n > nieskoń)MY/nieskończoność = 0

Nawet gdyby przez ujemną nieskończoność uwzględnić wielki wybuch, to w dalszym ciągu, przez prawa fizyki, powstaje pewna niespójność. Skoro przed wszechświatem nie było nic, to jak mógł istnieć sam wszechświat? To samo niestety jest kontrargumentem na istnienie Boga, bowiem nie jesteśmy w stanie określić co go stworzyło.

Teraz nadchodzi to wielkie pytanie; skoro nie ma ani nicości, ani Boga, to co właściwie jest po śmierci? Zaiste dobre pytanie, jednak skoro to czytasz, to ciągle istniejesz, nieprawdaż?

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (19)

  • Jarema 07.10.2020
    Plutarch opisał w jednym swoich traktatów co jest po śmierci. Opisał jakby stan śmierci klinicznej faceta, który po powrocie stamtąd zaczął żyć przykładnie, jak święty.
  • Pan Buczybór 07.10.2020
    Zbyt krótko i bez większych konkretów. Temat dobry, jednak możnaby to nieco dalej pociągnąć.
  • Ant 07.10.2020
    Wg mnie nicość po śmierci jest tak samo prawdopodobna jak nicość przed narodzeniem
  • DEMONul1234 07.10.2020
    Ile ludzi tyle zdań na ten temat.
  • Bajkopisarz 07.10.2020
    Wykluczając reinkarnację to przed życiem nie żyjesz, po życiu nie żyjesz, zatem życie to krótki odpoczynek od śmierci. „Nanieżyć” się jeszcze każdy zdąży.
    Prawdopodobieństwo, w stosunku do nieskończoności, że ja, ty, czy on / ona pojawimy się tu i teraz, na tym portalu jest faktycznie żadne. Tak się jednak stało, co dowodzi tylko tego, że rachunek prawdopodobieństwa nie uwzględnia zbyt wielu anomalii.
  • DEMONul1234 07.10.2020
    Według mnie reinkarnacja jest najbardziej możliwa, ale to już moje zdanie. Teoretycznie perspektywa wiecznej nicości trochę nie współgra z naszym obecnym istnieniem, jednakże interpretować różnie to można. Osobiście, pomimo nikłych na to szans, chcę wierzyć, że coś tam jest. Może nie niebo, czy piekło, a...cokolwiek. Lepiej wierzyć w coś, co może być fałszem lub prawdą nic zginąć nie wierząc w nic. Sorka, że tak ci się tu rozpiszę, ale to naprawdę jest ciekawy temat. Istnieją NDE czyli przypadki śmierci klinicznej, choć przez badaczy uważane jedynie jako bodziec obronny mózgu, to coś musi w nich być. Ludzie widzieli podczas tych śmierci rzeczy, których prawa widzieć nie mieli(Był przypadek, w którym pacjent widział co zachodzi w odległym na kilkadziesiąt kilometrów bloku mieszkalnym, a potem o wszystkim opowiedział ze szczegółami.) Była także sytuacja, gdy dziecko opowiadało o swoim poprzednim wcieleniu(Nie pamiętam ile miało lat, ale gdzieś w okolicach 7). Opowiedziało, że kiedyś miało braci i jeden stracił nogę i musieli zawieźć koniem do lekarza, a w dodatku wtedy nie było samochodów. Ciekawe jak tak młode dziecko mogło coś takiego wymyśleć. Są rzeczy, na które nauka nigdy nie znajdzie odpowiedzi.
  • Bajkopisarz 07.10.2020
    DEMONul1234 - człowiek nie wykorzystuje jak na razie pełnego potencjału swego mózgu, zatem możliwości jest jeszcze mnóstwo. Reinkarnacje być może są, być może nie, ale nie jest wykluczona taka sytuacja, że umierając jako człowiek, stajesz się drzewem i rośniesz gdzieś 800 lat, a potem stajesz się koszatniczką. Może to całe życie wciąż krąży, jako jedno i to samo, zawsze w dokładnie tej samej liczbie, a może wciąż jedno zastępuje drugie, i to zastąpione przepada na zawsze. Nie wiadomo.
  • Jarema 07.10.2020
    Dziwne, że nie pamiętasz kim byłeś wcześniej Bajko!
  • DEMONul1234 07.10.2020
    Bajkopisarz A co jeśli nasze życie to jedynie sen narodzonego dziecka, złożony, ale ostatecznie zapomniany? Takie wieczne kółko. Może nasze ciała(zakładając, że nie skremowane) pomogą roślinkom rosnąć? Choć tyle dobrego ^^
  • DEMONul1234 07.10.2020
    Jarema Reinkarnacja nie zakłada odgórnie pamiętania poprzedniego żywota.
  • Bajkopisarz 07.10.2020
    Jarema - może pamiętam, tylko nie ujawniam?
  • Bajkopisarz 07.10.2020
    DEMONul1234 - czemu nie, to też by być mogło.
  • Marian 07.10.2020
    W jednym miejscu, na wielkiej kuli żyły płaskie stworki - "płaszczaki". Postanowiły one to miejsce otoczyć murem - oczywiście płaskim jak i one. Zużyły na ten mur ileś tam (X) cegiełek (płaskich). Następnie postanowiły zbudować kolejny mur, obejmujący ten pierwszy. Zużyły Y cegiełek, gdzie Y oczywiście było większe od X. Potem budowały kolejne murki i na każdy zużywały wiecej cegiełek. Aż nadszedł taki dzień, gdy na kolejny murek żuzyto mniej cegiełek niż na poprzedni. Na kolejny murek zużyto jeszcze mniej cegiełek i tak dalej. Płaszczaki za nic nie mogły zrozumieć co się stało. Nie mogły, bo one w swojej płaskości nie widziały kulistości swojej kuli i budując kolejny murek, przekroczyły jej równik.
    Mając na uwadze ten przykład, myślę, że na Twoje pytanie: "Skoro przed wszechświatem nie było nic, to jak mógł istnieć sam wszechświat?" jest następująca odpowiedź: "Nie znamy wszystkich wymiarów wszechświata i nasze myślenie jest za "płaskie".
    Pozdrawiam.
  • Józef Kemilk 07.10.2020
    Ostatnie pytanie fajne, reszta zbyt mało rozbudowana nie zgłębiająca tematu. Co do mnie, to nie wierzę w jakikolwiek początek całości/wszechświata. Może dlatego, że nie ogarniam, jak może nie być nic. Przecież nawet nic jest czymś. Więc nic istniało przed początkiem, więc początek był wcześniej, bo istniało nic. Ale nic zawsze istniało, więc nie może być początku jak i końca. Więc jakaś forma pętli, a jak pętla to się wszystko powtarza, a jak się wszystko powtarza, to żyjemy wiecznie w jakimś odcinku czasu i nie mamy na nic wpływu. Nawet na to co piszę. Chyba, że można przeskakiwać z pętli do pętli.
  • DEMONul1234 07.10.2020
    Właśnie! Samo istnienie wszechświata jest jedną wielką tajemnicą. Nasz ludzki umysł, nie ważne jak złożony, nie jest w stanie pojąć nicości i tłumaczymy ją czymś. Z perspektywy nieskończonej nicości, żyjemy wiecznie. Szczerze jestem zwolennikiem reinkarnacji, jednak w Jezusa jako postać historyczną wierzę, bo są ku temu powody i to duże, np. Odkryty(i uwieczniony na zdjęciu oraz filmach) grób Chrystusa, Marii Magdaleny i paru innych apostołów, napisy na grobach(nie do końca pamiętam w jakim języku były napisane), przetrwanie obydwu testamentów przez blisko 2 tysiące lat z minimalnymi zmianami, odmienne relacje ewangelistów. Poza tym są jeszcze logiczne argumenty. Dla przykładu ciało Chrystusa nie mogło być wykradzione przez apostołów, bowiem strażników pilnujących jego grobu spotkałaby śmierć, a sami apostołowie skazaliby się na prześladowania. Nie ma dymu bez ognia...
  • Garść 07.10.2020
    Co jest po śmierci, pytasz? Dodatnia nicość, zawsze to coś, ten plusik, niech cieszą się wyznawcy.
    Naiwne to. Nicości nie ma.
  • DEMONul1234 07.10.2020
    Potrafiłbyś rozwinąć? Z chęcią poznam twoje rozumowanie ponieważ naprawdę jestem ciekawy(bez sarkazmu)
  • Narrator 08.10.2020
    Wszedłeś w temat-rzekę, zamoczyłeś ledwie pół paznokcia i w swojej naiwności sądzisz, że udało ci się przepłynąć na drugi brzeg. Ten temat roztrząsany jest od zarania ludzkości, roztrząsany będzie dopóki ludzkość istnieje. Jednoznaczna konkluzja nie istnieje, ponieważ wszystko co znamy to życie, jesteśmy jego częścią, a życie bardzo nie lubi czegoś czym samo nie jest. Usiłujesz podnieść swoje ciało ciągnąc za pasek od spodni, napędzić żaglówkę dmuchawą umieszczoną na jej pokładzie - bez rezultatu. Poczytaj Arystotelesa, Kanta, Locke'a, a zawstydzisz się własnych dywagacji. Daję tylko jedną gwiazdkę, za to, że otworzyłeś Puszkę Pandory nie bacząc na konsekwencje tego lekkomyślnego czynu.
  • DEMONul1234 08.10.2020
    O nie! Tylko nie 1, ale mnue to to obchodzi...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania