Dlaczego zostaję w Kościele
Czasem zdarza mi się usłyszeć pytania typu: "Dlaczego wciąż jesteś katolikiem? Czy skandale pedofilskie, chciwość księży i ich partyjne zaangażowanie nie zniechęcają cię do Kościoła?". Zwykle, zgodnie z moim najgłębszym przekonaniem, odpowiadam, że podobnych czynów nie dopuszczają się wszyscy i nie tylko księża (pokazuje to choćby ujawniona niedawno sprawa tzw. Eksperymentu Kentlera, w ramach którego przez 30 lat władze Berlina przekazywały bezdomne dzieci pedofilom). Nie brakuje też wspaniałych kapłanów czy zakonnic, jak choćby misjonarze, którzy w wielu krajach pomagają ludziom w ekstremalnych warunkach, np. pracując w pozbawionych prądu szpitalach czy dominikanki z Bochni, które niedawno jako jedyne zgłosiły się do pracy w Domu Opieki w czasie pandemii. Gdyby jednak tego typu działalność była jedyną wartością Kościoła, nie wnosiłby on nic nowego, istnieje bowiem wiele innych instytucji, które wspierają chorych i potrzebujących. Jestem i mam nadzieję, że na zawsze pozostanę katolikiem, ponieważ w Kościele widzę Skarby, których nie ma nigdzie indziej.
Pierwszy z nich to Obecność Chrystusa, który jest Założycielem Kościoła. Fakt, że Jezus istniał i założył Kościół, nie jest w zasadzie przez nikogo kwestionowany; zarówno Jezus jak i apostołowie są przez większość historyków uznawani za postaci historyczne, a wielu przedstawicieli innych wyznań oraz ateistów, wypowiada się z podziwem o Nim i Jego Nauce. Natomiast zdecydowanie większe kontrowersje budzą pytania o Jego Boskość, Zmartwychwstanie i o to: "Jak On może nam dać swoje ciało do spożycia?" (J6,52), czyli o realną Obecność Chrystusa w Eucharystii. Wielu, i to nie tylko w naszych czasach, samo mówienie o tym wydaje się nonsensem. Już Ewangelia pokazuje, że gdy Jezus zapowiedział Ustanowienie Eucharystii "wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło" ((J6, 66). Nie ma empirycznych dowodów na to, że w czasie Mszy Świętej chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Chrystusa, chyba że za takowe uzna się tzw. "Cuda Eucharystyczne", które miały się zdarzyć przed wiekami (np. w Lanciano) albo całkiem niedawno (np. w Sokółce czy Legnicy); zresztą nawet z czysto racjonalistycznego punktu widzenia, nie byłoby to pozbawione sensu, gdyż na ich autentyczność wskazuje wiele badań naukowych. Jednak ostatecznie Obecność Chrystusa w Eucharystii pozostaje kwestią wiary, czy jak powiadają Święci: "Rozumu oświeconego łaską wiary", gdyż nie sposób dostrzec jej za pomocą zmysłów.
To m.in. z tego powodu bardzo wcześnie zacząłem wątpić w istnienie Boga, choć swoje znaczenie miało tu też przekonanie, że "gdyby był nie pozwalałby na zło i cierpienie".
Moją główną pretensją do Kościoła - poza skandalami oraz obłudą i dewocją wierzących - była konieczność opowiadania o swoich grzechach "obcemu chłopu" - jak to świetnie ujął Julien Green w jednej ze swoich powieści. On sam jest, zresztą postacią niezwykle interesująca i mającą nam bardzo wiele mądrego do powiedzienia, także o Kościele. Ten znakomity, niesłusznie zapomniany pisarz, nawrócił się po śmierci matki na katolicyzm, jednak długo doświadczał silnego rozdarcia między gorliwą religijnością, a homoseksualizmem. Jego "Dziennik" pokazuje także, jak wielki dramat przeżywał obserwując utratę wiary i brak poszanowania dla Liturgii wśród znacznej części duchowieństwa, Z czasem zacząłem nabierać "wątpliwości co do wątpliwości" - obserwacja przyrody nasunęła mi myśl, że piękny i logiczny Kosmos nie może nie być dziełem jakiegoś Artysty. Św. Tomasz z Akwinu wyraził to wskazując, że świat nie mógł stworzyć się sam, tak jak młotek nie może sam zrobić stołka. Odkrywając na nowo Sakramenty, poczułem to, o czym powiedział kiedyś pewien pastor w czasie ekumenicznego dialogu z katolickim księdzem - obaj stali przed tabernakulum i ksiądz się przeżegnał, tłumacząc: "Wierzę, że tu jest realnie obecny Jezus". Pastor odpowiedział: "Gdybym wierzył, że tu jest ukryty Jezus, uklęknąłbym i już nie wstał".
Niedawno usłyszałem: "Żeby bronić Kościoła trzeba być bardzo podłym człowiekiem". Ale prawda jest taka, że Jego dokonania bronią się same. O wielkiej wartości Kościoła stanowi także jego historia - ponad 2000-letnia (!!!) Tradycja i Mądrość. "Kościół jest ekspertem od człowieka" - jak słusznie zauważał Ojciec Święty Paweł VI. Nawet niechrześcijanie nie odmawiali wartości pracy naukowej mnichów ratujących dzieła antycznych filozofów (niestety, niewiele brakowało, by niedawno we Francji spłonęła bezcenna, zabytkowa biblioteka położona w sąsiedztwie klasztornego kościółka) czy prowadzącym badania przyrodnicze (np. Św. Albert Wielki jako pierwszy dokonał opisu arsenu, o pracy księdza Mikołaja Kopernika, już nawet nie wspomnę), sztuce sakralnej (dzieło "Salvator Mundi" Leonarda da Vinci to najdroższy obraz świata - w 2017 roku Książę Muhammad ibn Salman dokonał jego zakupu za 450 mln dolarów) czy dziełom chrześcijańskich myślicieli, by wymienić tylko św. Augustyna. Judeochrześcijańskie dziedzictwo stało się fundamentem cywilizacji zachodniej. Włoski myśliciel Benedetto Croce słusznie przyznawał, że w pewnym sensie, każdy, kto się z nią utożsamia, nie może nie nazywać się Chrześcijaninem.
Starzejąca się i wymierająca Europa próbuje zastępować religię i moralność nowymi "dogmatami" polit-poprawności: nieskrępowaną wolnością seksualną, swobodnym dostępem do aborcji, którą uznaje się za prawo ważniejsze od prawa do życia czy eutanazji. Ciągle obserwuje się znaczący wzrost samobójstw i zachorowań na depresję. Sytym krajom Zachodu coraz bardziej brakuje nadziei i widać, że nieskończenie bardziej prawdziwe były zapowiedzi o kondycji "Uperfumowanego trupa", niż w tych mówiących o "Końcu historii". Sama wiara bywa uznawana za dziwactwo, a nawet zaburzenie. Ktoś stwierdził np., że jest ona efektem padaczki skroniowej. Jego zdaniem cierpieli na nią m.in. Fiodor Dostojewski, Marcel Proust, św. Paweł, św. Joanna d'Arc i św. Teresa z Avila (swoją drogą, trudno sobie wyobrazić lepsze towarzystwo). Chciałbym wspomnieć jeszcze dwóch "Oszołomów" - Adama Mickiewicza i Antoniego Edwarda Odyńca. Kiedy przybyli do Rzymu i stanęli przed Bazyliką św. Piotra, Mickiewicz zdjął kapelusz, a następnie kazał Odyńcowi uczynić to samo.
Komentarze (319)
A te jedynki to od ludzi, których dręczy sumienie, ZAPEWNIAM! Bo poczucie winy nader często zamienia się w nienawiść. To najczęstsza przyczyna nienawiści.
Pozdrawiam.
aha, żeby nie było, nie uważam się katolika, raczej za chrześcijanina, ogólnie rzecz ujmując. Dla mnie nie ma większej obłudy w Kościele niż gdziekolwiek indziej - czy to w polityce, czy w showbiznesie, czy wśród przeciętnych ludzi. Ale też w Kościele jest mnóstwo nakazów i zakazów wyssanych z palca, tylko po to, aby mieć pod kontrolą lud.
A krytykował będę i Kościół i tęczowych, zależy, kto na to zasłuży.
Pozdrawiam.
Albo religia poszuka odpowiedzi na współczesne wyzwania (czego nie robi i nie umie), albo powrót do średniowiecza.
Tekst mocno tendencyjny, choć dość sprawnie napisany.
Okulary SE spraw, napisałam dość sprawnie napisany. Posiedź raz przy umierającym na raka, odmieni Ci się światopogląd.
Ulecz nieuleczalnie chorego, cierpiącego człowieka. Ma cierpieć, bo banda facetów w sukienkach zdecydowała, że cierpienie uszlachetnia? To okrutne morderstwo w imię wymysłów zaślepionych ludzi.
Zwykły sadyzm, zmuszanie paralityka do życia, gdy on już się życiem i cierpieniem nasycił ?
Trzeba było im morfinę odstawić, cierpienie uszlachetnia, niebo gwarantowane ?
Ano, nic nie boli tak jak życie. Nie wiem, kto ma rację, może i jest Absolut, ale w takiej postaci, jak go religie przedstawiają do mnie nie przemawia.
Zaraz robaki, wolę ogień.
No tak, jak powszechnie wiadomo, Hipokrates był znanym chrześcijaninem i przeciwnikiem eutanazji ;)
Życie to życie, jeśli ktoś chce umrzeć i nie pomaga mu rodzina ani sztab specjalistów to niech ma prawo umrzeć. Bzdury piszesz, że w Holandii czy Belgii każda osoba z alkoholizmem, czy depresją idzie pod nóż. Takie bzdury, że aż przykro czytać. Cały czas tylko pomóc, pomóc, pomóc... Zrozum, że czasem nie można pomóc i wtedy zostaje tylko skrócić cierpienie.
A co to za porównanie, skoro kościół powinien być autorytetem? Im więcej afer, tym mniej wiernych, tak to działa.
Wiara nie polega na cyklicznym powielaniu tych samych grzechów, tylko na pracy nad sobą, żeby stać się dobrym człowiekiem, bo tylko taki podoba się Bogu.
Obok błędu funkcjonuje też niezrozumienie istoty wiary, jest to też wygodnictwo, bo po co się starać, skoro ksiądz rozgrzeszy? I tak: idzie pani do kościoła, a po mszy obrabia zadek bliźniego i nie widzi w tym nic grzesznego, a przykazania o miłości do bliźniego i niemówieniu fałszywego świadectwa?
Nie napisałeś, tylko porównałeś do gejowskiego klubu ?
Doprawdy? A ile lat ukrywano pedofilskie występki księży? Obłudą i kłamstwem daleko się nie zajedzie, kościoły pustoszeją.
Bardzo celna riposta! Do diabła z takim grzesznym negocjatorem! To jak z lekarzem, który ani siebie nie potrafi leczyć, ani ludzi ?
Jeden z kolegów skarży się drugiemu: Zdarzyło mi się nieszczęście. Tak pilnowałem swojego ptaka. Co dzień wyjmowałem szybę z prawego okna i wstawiałem do lewego, gdzie jej brakowało, lub na odwrót, a ten łajdak jednak uciekł. Jak to się mogło stać? Na to zatroskany kolega: Zaraz, a jaki to był ptak?
Propaganda, na wsiach jeszcze jakaś frekwencja, w Europie niepostkomunistycznej cieniutko z wiernymi, a będzie jeszcze cieniej ?
A Polska tym bardziej ?
Oj, tak, szybciej się przed oblicze Pana trafi, miłosierdzie jego nieskończone, przyjmie samobójcę z otwartymi ramionami, co tam, że w Biblii inaczej napisane, my przecież wiemy lepiej, nieprawdaż, wicus? ?
Gdzie pomstuję? Bóg odpuści i samobójcom:
"Według Biblii samobójstwo jest morderstwem, które zawsze jest czymś złym. Mam prawdziwe wątpliwości co do wiary kogoś, kto twierdzi, że jest chrześcijaninem, a popełnia samobójstwo."
(...)
"Co Biblia mówi o chrześcijanach, którzy popełnili samobójstwo? Nie wierzę w to, że chrześcijanie, którzy popełnili samobójstwo, pójdą do piekła. Biblia naucza, że od chwili, kiedy człowiek naprawdę uwierzy w Chrystusa, jest bezpieczny na zawsze (Ewangelia wg św. Jana 3:16). Według Biblii chrześcijanie mogą być pewni ponad wszelką wątpliwość, że mają życie wieczne bez względu na wszystko."
A co mówi Biblia o grzechu śmiertelnym?
Aha, i raz jest tak, a raz śmak, raz potępienie za grzech śmiertelny, a raz wybawianie, na dwoje babka wróżyła ?
To nie bryki, to oficjalna strona Biblii, wierzący zadają pytania, a profesjonaliści odpowiadają.
Tu jest właśnie bezsens, bo morderstwo to grzech śmiertelny, jak i cudzołóstwo wg Tomasza z Akwinu ?
Przecież katolicka na bazie prawd Mojżesza. Skopiowana przez chrześcijan ?
Każdy ochrzszczony to chrześcijanin, nieprawdaż?
O wielkiej schizmie słyszał? To niech doczyta, bo mnie męczy takie odbijanie piłeczki: a tak powiedziałaś, a śmiak, kto pojęcia ma, ten ma też argument.
Mnie się przydaje bardzo, pewnikiem wiesz do czego ?
Zgadzam się z Tobą, wicus, wszelkie dyskusje z Tobą sprowadzają się do chrzanienia i już nie dopowiem z czyjej strony to chrzanienie ?
A ja już dawno temu napisałam i takich pytań nie zadaję, ciao ?
Dogmat to urzędowa wersja MITU obowiązująca w danej religii ?
A dogmatów mamy od groma i ciut ciut np. o nieomylności papieża, czyścu i piekle, i ten poniższy, który o pomstę do Boga woła!
694 r. - Siedemnasty sobór toledański uznaje wszystkich Żydów za niewolników. Ich kapitały ulegają konfiskacie, zostają im też odebrane dzieci od siódmego roku życia wzwyż.
Dobre, dobre ?
Jak nie, jak tak ?
Eeeee tam, ja tylko lubię podczytywać to tu, to tam ?
Patrząc, co czynią (od zawsze) jej urzędnicy (bez widzialnych konsekwencji) śmiem w nią wątpić.
Reszta twojej argumentacji jest na twoim poziomie (czyli groch z kapustą podlany sosem katolskim).
Idąc twoim tropem rozumowania równie dobrze kiedyś nauka udowodni brak istnienia Boga i wielkie oszustwo chrześcijaństwa (już wystarczająco oszukanego samego w sobie).
A jest sporo teorii o samoistnym stworzeniu świata, więc nie wciskaj mi słowa"racjonalne" do swoich wypocin.
I nie znaleziono zapewne w Historii milionów ciał, a na całuny i chusty kiedyś nauka odpowie. Słusznie prawisz chociaż, że jest we powijakach i ma dużo więcej pytań, niż odpowiedzi.
Ale to kwestia czasu.
przecież tego ciała pilnowali Żołnierze Imperium i potężne elity Narodu... Jakież to "prymitywne antropomorfizacje" Biblii masz na myśli? Nie zapominajmy, że Biblia często używa języka metafor i chyba nie trzeba tłumaczyć, że nie jest to równoznaczne z wprowadzaniem czytelnilka w błąd (np..rozmowa Ewy z wężem). Różnica między przenikaniem babci przez ścianę a wniebowstąpieniem Jezusa, jest taka, że babcia to, mówiąc najkrócej, człowiek, jak inni, a Jezus jest nie tylko doskonałym.człowiekiem, ale też Bogiem - i to sedno problemu. Czy istnienie Boga jest racjonalne i logiczne? - np..Arystoteles twierdzi, że tak, bo bez działania "Nieruchomego Poruszyciela" świat nie mógłby powstać - nie mógł stworzyć się sam z niczego, a także wielu współczesnych naukowców przyznaje, że możliwość "przypadku" jest tu znacznie mniejsza niż przy wygranej na loterii. Mówienie, że wiara w Boga jest "nienaukowa" to relikt Oświecenia i Sowietów - wszyscy poważni naukowcy wyśmiewają przekonanie, że: "To, czego nie widzimy i nie znamy nie istnieje". John Lennox żartobliwie powiedział kiedyś, że wie, że żona go kochaz choć nie ma na to dowodu. Nie widać też choćby prądu elektrycznego, ale widać jego "działanie" - podobnie jest z Bogiem.
Nazywa się to dogmatyczne pier***** w twoim wypadku
Nabijanie ci komentów jest bezsasadne a beton nie skruszeje.
Baw(cie) się dobrze i weź stoperan.
Aha, slangowo ujmując - pierdolety do Wiolety, Wioletka to synonim blondynki.
Mykam, znów dałam się wciągnąć w blablabla ?
Samochody jadą tam same pod górę.
Pewnie też łamią jakieś prawo fizyki :)
Chrystusowe samochody to, czy kwestia czasu, aż nauka zrobi postępy i wyjaśni, czego jeszcze nie umie wyjaśnić?
Idą sobie dwaj Żydzi po placu św. Piotra i ten starszy mówi do tego młodszego: zobacz Szewi a zaczęli od stajenki...
To jakby jedna strona medalu. Ta wybitnie kościelna. Co prawda nasz nowy Papa Franciszek próbuje jakoś zmniejszyć czy choćby pokazać jakieś inne podejście takie bardziej bliskie zwykłemu człowiekowi, ale to jak rzucanie grochem o ścianę. Większość hierarchów KK jest tak przyzwyczajona do bogactwa że podobne słowa traktują co najwyżej jako żart.
Takie podejście a do tego zabetonowanie się w starych już zupełnie bezsensownych starych dogmatach i niechęć do jakichkolwiek zmian doprowadziło do tego, że w wielu państwach kościół przestał praktycznie istnieć, a przynajmniej ogromnie zmalała ilość takich prawdziwych wyznawców. Takie kraje jak Francja, Holandia, Belgia, kraje skandynawskie czy nawet Włochy stały się już praktycznie ateistyczne. Tam nie dość że ludzie przestali chodzić do kościoła, to nawet przestali chrzcić swoje dzieci. Budynki dawnych świątyń teraz albo stoją puste, albo są wystawione na sprzedaż.
To pokazuje gdzie obecnie jest KK i niech nas nie zmyli to, co jest u nas bo tu nadal mamy wielką władzę episkopatu i brak chęci do jakichkolwiek zmian w kościele. Tu musi nastąpić zmiana pokoleń żeby ci młodzi zobaczyli co to i się wypowiedzieli. Na razie rządzą moherowe dziadki i babcie które maja takie pojęcie o KK jak ja o fizyce atomowej. Wybaczcie te słowa, ale znam ludzi biednych którzy wysyłają po 50/100 zł na różne kościelne inicjatywy choć sami klepią biedę. Jakoś KK nie ma wyrzutów wysyłając im co miesiąc KP i święty obrazek.
Reasumując dla mnie czym innym jest wiara, a czym innym sam kościół, który już dawno stał się bardziej koncernem biznesowym niż tym, czym był za czasów Chrystusa. Kasa, kasa, kasa jest dla nich ważniejsza niż ewangelia!!!
Coraz więcej ludzi na świecie to widzi i dlatego odchodzi od kościoła, od kościoła powtarzam, ale nie od religii.
Świetna i celna riposta ?
Tyle, że oni mogą się tak bawić, bo zdaje się, że większość pastorów opłacanych przez państwa, w których żyją, jak urzędnicy państwowi. To oczywiście problem złożony, ale jak przyjrzysz się ile w Niemczech wynosi tzw. podatek kościelny płacony od pensji, jak wygląda nieustanna propaganda antykościelna w mediach, tu bym upatrywał przyczyn. Ludzie są ciemni i prości więc mając szklane okienko w domu chłoną prawdy tam objawiane przez różne gadające głowy, szczególnie gdy są "wiarygodnie" podane.
Wierzący nigdy nie zrozumie niewierzącego i odwrotnie.
Niech wierzacy wierzą, niewierzacy nie i niech tak będzie.
Panowie to temat na długi wywód raczej nie na komentarz, ale dam jeden przykład takiego archaicznego nie pasującego do realiów podejścia.
Kiedy w Afryce szczególnie wśród tamtejszej biedoty zaczęła się bardzo szybko rozwijać choroba AIDS takie organizacje jak WHO, Lekarze Bez Granic, Lekarze Dla Afryki i mnóstwo innych organizacji chciało jakoś zmniejszyć ilość zarażonych. AIDS przenosi się głównie drogą płciową , więc postanowiono zacząć rozdawać, powtarzam rozdawać a nie sprzedawać prezerwatywy. To zdaniem wielu ekspertów nie zapobiegłoby rozprzestrzenianiu się choroby, ale mogło znacząco zmienić ilość kolejnych zarażonych. Akcja ruszyła, ale wystąpił problem. Do sprawy wtrącił się kościół. Episkopaty krajów afrykańskich częściowo popierały akcję (różnie w zależności od kraju – tak skrótowo). Jednak bardzo szybko wtrącił się Watykan i w stanowczym tonie, niemal rozkazie wydał decyzję odmowną, tłumacząc to faktem, że prezerwatywy to antykoncepcja, a ta w takim wydaniu jest grzechem.
Papież Benedykt XVI podczas podróży do Afryki powiedział: „To jest tragedia , której nie można przezwyciężyć tylko pieniędzmi, nie można pokonać dystrybucją prezerwatyw, które wręcz zwiększają problemy” – powiedział i doradził wierność małżeńską oraz abstynencję seksualną.
Mało tego kilkunastu misjonarzy i księży którzy wraz z lekarzami zaczęli rozdawać prezerwatywy zostało natychmiast zawieszonych, albo odwołanych ze swoich misji. Lekarze co prawda dalej je rozdają, ale ludzie a szczególnie ci co bardziej religijni na pewno z nich nie korzystają nie chcąc popełniać grzechu.
A skala problemu jest ogromna. W Afryce mieszka 22,5 mln z 33,3 mln nosicieli HIV w całym świecie. Kraje najbardziej opanowane przez ten wirus to: Suazi (25,9%), Botswana (24,8 %), Lesoto (23,6 %). W samej tylko Ugandzie dwie trzecie dorosłych i jedna czwarta dzieci wymaga leczenia.
To bardzo obrazowo pokazuje jak KK jest w niektórych tematach zacofany i fanatyczny. Moim zdaniem w tym akurat przypadku przez ich podejście zaraża się i umiera wielu ludzi liczonych na całym kontynencie w miliony rocznie (podaje się różne dane od 1,5 do nawet 4 mln). Gdyby udało się to ograniczyć chociaż o 10/20 % to setki tysięcy ludzi żyło by dalej. To są fakty. Można by tu zapytać czy aby takie podejście do życia ludzi nie jest o wiele większym grzechem, niż używanie prezerwatyw?
Według nauczania Kościoła, używanie prezerwatywy jest etycznie wewnętrznie złym aktem. Dlatego „uzyskanie” pozwolenia spowiednika na używanie jej, byłoby podobne do, mutatis mutandis (z zachowaniem proporcji), uzyskania oficjalnego pozwolenia na dokonanie np. kradzieży. „Innymi słowy, nie wolno wziąć za przedmiot aktu woli tego, co ze swej istoty narusza ład moralny – a co tym samym należy uznać za niegodne człowieka – nawet w wypadku, jeśli zostaje to dokonane w zamiarze zachowania lub pomnożenia dóbr poszczególnych ludzi, rodzin czy społeczeństwa” (Paweł VI, Humanae vitae, 14)
Papież Benedykt XVI mówi w swojej książce „Światło świata” o używaniu prezerwatyw w przypadku HIV jako o pierwszym kroku w kierunku wzięcia odpowiedzialności moralnej za swoje życie – kogoś, kto żyje całkowicie niemoralnie. Ale jasne jest, że dla osób żyjących moralnie nie jest to krok naprzód, lecz zapaść.
Użycie prezerwatywy jest arbitralnym obezpładniającym zniekształceniem stosunku, zablokowaniem jego ukierunkowania ku zjednoczeniu w miłości i prokreacji – każde zjednoczenie małżonków w ich łożu małżeńskim ma zawierać w sobie oba znaczenia (HV 12). Kościół uznaje, że nawet w przypadku choroby, dokonanie „ekstraktu” fragmentu tego czym z natury jest stosunek seksualny, czyni z niego akt moralnie zły, tzn. przynosi wszystkie złe, zatrute owoce grzechu. Jednym z nich jest rozbudzenie pożądliwości ciała (por. 1 J 2,15), która ma być uśmierzana przez czystość, i która rodzi dalsze wady: np. tak dotkliwy w małżeństwach gniew, kłótliwość. Św. Augustyn uznawał współżycie z żoną eliminujące jakąkolwiek możliwość zrodzenia dzieci za równoznaczne z traktowaniem żony jako prywatnej prostytutki (mariti meretrix). Męża tak współżyjącego nazywa cudzołożnikiem żony (adulter uxoris)2.
Do prezerwatywy nie odnosi się także n. 15. encykliki Humanae vitae: „Kościół natomiast uważa za moralnie dopuszczalne stosowanie środków leczniczych, niezbędnych do leczenia chorób...." – prezerwatywa niczego nie leczy!
Można także zajrzeć do Katechizmu.
Tyle że KKK w tej sprawie głosi twierdzenia wewnętrznie sprzeczne (chyba że czegoś nie zrozumiałem). Zacytujmy:
2370 „Okresowa wstrzemięźliwość, metody regulacji poczęć oparte na samoobserwacji i odwoływaniu się do okresów niepłodnych są zgodne z obiektywnymi kryteriami moralności. […] Jest natomiast wewnętrznie złe >.”[cyt. wewnątrz ze wspomnianej enc. Pawła VI]
Wydaje się, że 2 metody [pierwsza nawet w 100% uniemożliwia poczęcie] zaliczają się w zakres wymienionych w drugim zdaniu działań wewnętrznie złych bowiem: mają za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadzą do niego. Zaliczają się, przynajmniej druga na pewno – do działania przez „przewidywanie aktu małżeńskiego” bo chyba o to chodzi w tym tajemniczym wyrażeniu.
Mamy więc sprzeczność, a jak wiadomo, ze sprzeczności wynika wszystko.
Powinienem więc napisać: prezerwatywa jest grzechem i nie jest grzechem.
"Prezerwatywy podobnie jak chemiczne środki antykoncepcyjne same w sobie przeczą doktryną KK, bowiem przeciwstawiają się naczelnemu prawu, który mówi, że każda prokreacja jest i powinna mieć w sobie, w swoim zamierzeniu pierwiastek nowego życia, a nie tylko uleganie grzesznym żądzą" – kardynał Danielle Spora.
To kilka cytatów kościelnych, które chyba tłumaczą dość dokładnie temat.
Czy kościół choćby ze względu na AIDS i inne takie choroby dopuszcza używanie prezerwatyw?
I jeśli tak, to potwierdź to jakimś dokumentem Watykanu, albo samego papieża, bo jak zapewne wiesz wielu mieszkańców Afryki nadal uważa że używanie prezerwatyw to grzech.
To, co napisałem to nie żadna manipulacja bo niby dlaczego miałbym manipulować?
Ja po prostu uważam, że wszelkie środki mające na celu zachowanie zdrowia i życia są i powinny być szeroko dostępne szczególnie tam, gdzie choroby rozwijają się bardzo szybko, a w tym akurat Afryka przewodzi w naszym świecie.
Raczej na szczęście, to jedyna oaza normalności.
„Głupi rzekł w sercu swoim: Nie ma Boga”?
Pytanie: Jakie jest przesłanie Biblii w słowach: „Głupi rzekł w sercu swoim: Nie ma Boga”?
Odpowiedź: Zarówno w Psalmie 14.1 oraz Psalmie 53.1 czytamy, „Głupi rzekł w sercu swoim: Nie ma Boga.” Niektórzy wykorzystują ten werset wskazując na to, że ateiści są głupcami, w tym sensie, że brakuje im inteligencji. Jednak nie tak brzmi prawdziwe znaczenie hebrajskiego słowa użytego w tym tekście, a przetłumaczonego jako „głupiec.” W tekście, użyte jest hebrajskie słowo nabal , które odnosi się do pojęcia znacznie szerszego, do „głupca moralnego”, w tym sensie do osoby pozbawionej wartości moralnych. Znaczenie tego tekstu nie mówi o tym, że „nieinteligentni ludzie nie wierzą w Boga.” A znaczenie tych słów podkreśla, że „ludzie niemoralni nie wierzą w Boga.”
Wielu ateistów jest bardzo inteligentnych. To nie inteligencja czy jej brak prowadzą człowieka do przekonania by odrzucić wiarę w Boga. To brak wartości moralnych prowadzi człowieka do odrzucenia wiary w Boga. Ludzie nie odrzucają koncepcji tego, że istnieje Istota Stworzyciela. Ludzie odrzucają raczej pogląd, że istnieje Istota Stworzyciela, który wymaga od swojego stworzenia moralnego życia. Aby oczyścić swoją świadomość i ulżyć poczuciu winy, ludzie odrzucają Boga jako jedyne źródło absolutnej moralności. Czyniąc tak ateiści przyzwalają sobie na to, by żyć tak jak sami wybiorą- na tyle moralnie lub niemoralnie jak sobie tego życzą- bez poczucia winy z powodu odrzucenia ich odpowiedzialności za swoje życie przed Bogiem.
Kilku bardzo znanych ateistów przyznało się do tego. Jeden z nich na pytanie jakie wiąże nadzieje z ateizmem stwierdził, że „chce pić tyle ile ma na to ochotę i uprawiać seks z tyloma kobietami z iloma jest to możliwe.” Wiara w boską Istotę związana jest z uczuciem odpowiedzialności i świadomości, że przyjdzie taki dzień w którym będziemy przed nim rozliczeni z naszego życia. Zatem próba uciszenia sumienia, jakim każdy człowiek został obdarzony przez Boga, wymusza na człowieku by zaprzeczył istnieniu Boga, a tym samym odrzucił działanie jego sumienia.
Nie chcemy przez to powiedzieć, że wszyscy ateiści są ludźmi niemoralnymi. Wielu ateistów prowadzi całkiem moralne życie. Sens słów: „Głupi rzekł w sercu swoim: Nie ma Boga” jest taki, że brak dowodów na potwierdzenia jego istnienia nie jest prawdziwym powodem dla którego ludzie odrzucają wiarę w Boga. Ludzie odrzucają Boga ze względu na pragnienie, by żyć w wolności od moralnych przymusów (ograniczeń) jakich On oczekuje, oraz ucieczkę od poczucia winy, która towarzyszy naruszeniu Bożych wymogów.
„Albowiem gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi, którzy przez nieprawość tłumią prawdę. Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne […], tak iż nic nie mają na swoją obronę […] znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupi […] Dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą. Ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego…” (Rzymian 1.18-25).
https://www.gotquestions.org/Polski/glupiec-bez-Boga.html
Ty nie masz moralności. Ty masz psychiczne zjazdy na rollercoasterze.
A treści z Biblii to dzieło wierzących inaczej, katolicy absolutnie nie akceptują ich nauk. Wicus link zajumał ode mnie i nie poznał w czym rzecz, co to za wyznanie pewnikiem też nie wie. Hahahahahaha, znaczy wicus Biblii katolickiej nie zna i nie czyta ?
Problem polega na tym, że nie mają kaplicy w domu wariatów, to tutaj modły i kruchtę przenoszą.
Zwyczajna porażka.
Czysta lodówka. :)
A na siebie przypadkiem nie doniosłeś?
Wyrzucano teksty nie pasujące, tworzono spójną doktrynę, która obowiązuje do dziś faktycznie ku potędze kościoła.
Nie nawiązuje do tekstów odrzuconych, a one są odkrywane.
Ten problem dotyczy również miejsca kobiety w hierarchii i znaczeniu w chrześcijaństwie.
O czym my Szpilka mówimy i z kim gadamy?
Z dogmatykami soborów, bo taka interpretacja pisma im pasiła?
To już jest idoktrynacja.
I pamiętaj co ci najmądrzejszy Ozar pisał.
Nie dyskutuj ze mną, albo dalej kochaj te jazdy, klonie.
A przynajmniej kierunek jest podobny. Jeden kraj, jedna historia, jedna religia.
Też jestem katolikiem i jestem w dobrej komitywie z księżmi, mamy wspólne pasje, min. szacunek do "rudej". :)
Zebyś nie wiem co...
:0
Takie aktywne wicu.
Nie kolega, tylko wirtualny znajomy, może być wirtuello, a ona to wirtuella ?
Par excellence, z kim gadamy? ?
Krótko i nazywając rzeczy po imieniu.
Norma.
Tępię twoje głupie spiskowe teorie dziejów, ale to nie upoważnia cię do pisania idiotyzmów i zwyczajnego chamstwa pod moim adresem.
Bardziej chodzi mi o takie przedstawienie faktów z historii, jakby dotyczyły tylko KK i np. jakby Albert Wielki, mnisi przepisujący stare księgi i działa Leonarda nie należały do historii Protestantyzmu (że nie są oni spadkobiercami tych rzeczy).
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania