Dni pełne miłości: 10. 24 godziny
-Rozumiem, Kagami-kun.
Taiga uniósł głowę, by spojrzeć na stojącego przed nim Kuroko. Błękitnowłosy patrzył gdzieś w bok, na bliżej nieokreślony punkt, którego jego przyjaciel nie potrafił określić. Kagami westchnął cicho, podnosząc się z ławki, na której siedział.
-Mam nadzieję, że to nic nie zmieni i nadal będziemy przyjaciółmi.- Tetsuya drgnął niezauważalnie, jakby te słowa go zabolały, ale pokiwał głową. Poprawił szalik owinięty wokół szyi, który dostał na urodziny właśnie od Kagamiego i odchrząknął.
-Czy to wszystko, Kagami-kun?- zapytał spokojnym jak zawsze tonem. Czerwonowłosy przygryzł wargę i skinął wolno głową, patrząc smutno na przyjaciela.
-Chyba tak.- mruknął. Kuroko odwrócił się powoli.
-Więc do zobaczenia... kiedyś.- rzucił przez ramię. Taiga chciał go zatrzymać, ale nie zrobił tego. Zamiast złapać go i przyciągnąć do siebie tak, jak pragnął tego w głębi serca, uśmiechnął się głupkowato, chowając dłonie w kieszenie zimowej kurtki.
Stał tak długo patrząc na oddalającą się postać Kuroko. Przyglądał się jak jasny płaszcz powiewa na chłodnym wietrze, jak błękitne włosy falują wraz z nim, jak Tetsuya wpada na jakiegoś gościa i odchodzi szybko. I dopiero kiedy Kuroko zniknął za zakrętem, zdał sobie z czegoś sprawę. Widział go. Nie był dla niego niewidzialny tak, jak to bywało zawsze. I ludzie też go widzieli. Spoglądali na niego. Kuroko był widoczny. A przecież on zawsze był cieniem.
Poderwał się w ułamku sekundy, ruszając biegiem za błękitnowłosym. Potrącił ramieniem jakąś kobietę, ale nawet nie przeprosił tylko pobiegł dalej. Minął kilka sklepów i zatrzymał się na skrzyżowaniu. Rozejrzał się w panicznym odruchu, szukając błękitnej czupryny, ale nigdzie jej nie dostrzegł.
-Jesteś idiotą Taiga...- syknął do siebie. Nie wiele myśląc skręcił w prawo w nadziei, że znajdzie Kuroko tam, gdzie zawsze przebywał chłopak. Na boisku.
Kiedy dotarł na miejsce czuł się okropnie zmęczony. Może nie tyle biegiem, co strachem że nie znajdzie tutaj Kuroko. Jednak los się uśmiechnął.
Tetsuya stał pod koszem, wpatrując się w niego nostalgicznie. Kagami z daleka zauważył, że chłopak drży z zimna, a jego usta są nieco zasinione od chłodu. Kuroko nie zauważył jego obecności. Zorientował się dopiero, gdy Taiga podszedł do niego od tyłu i objął go ramionami, mocno do siebie przyciskając. Tetsuya nie odwrócił się, stojąc w milczeniu. Taiga wiedział czemu to robi. Poluźnił uścisk i obrócił go wolno przodem do siebie, by spojrzeć na zapłakaną twarz.
-Wybacz, Kuroko.- powiedział, czując jak jego serce ściska się z żalu. Tetsuya pokręcił przecząco głową, sprawiając tym, że kilka łez spadło i wsiąknęło w szalik.
-To nic Kagami-kun. To twoje życie. Wiem, że musisz.- odparł cicho. Kagami warknął wściekle.
-Możesz przestać zgrywać tego spokojnego i mającego na wszystko wyjebane chłopaczka? Mam tego dość!- krzyknął, wprawiając tym w osłupienie niższego. Kuroko opuścił głowę i zamilkł na chwilę. Taiga dostrzegł jak jego ramiona drżą i wolał myśleć, że to z zimna, więc objął go i przytulił do siebie. Kiedy Tetsuya odrobinę się uspokoił, odsunął się lekko od Kagamiego. Pociągnął nosem i podniósł na niego szkliste, spokojne oczy.
-Kocham cię, Kagami-kun.- powiedział, na co Taiga aż otworzył usta ze zdziwienia. Zamamrotał coś pod nosem, drapiąc się nerwowo w kark i nieco zarumieniony pochylił się całując Kuroko w czoło.
-Rozumiem, że ty mnie także.- błękitnowłosy uśmiechnąl się delikatnie, patrząc na czerwonego Taigę. Czerwonowłosy pokiwał głową i chrząknął.
-Wiem, że to będzie głupia prośba, ale... Czy możemy być... parą?- zapytał. Kuroko zaśmiał się ku zaskoczeniu chłopaka.
-Do twojego wyjazdu, Kagami-kun. Przez dwadzieścia cztery godziny masz kochać tylko mnie.- odparł cicho.
Taiga parsknął cichym śmiechem.
-Załatwione.- powiedział i pochylił się do ust Kuroko.
Kuroko uśmiechnął się lekko, gdy Taiga splótł ich palce i pociągnął go mocno w stronę miasta.
Czuł jak jego serce się rozpada, ale uśmiechał się cały czas. Kagami postawił sobie za cel spędzenie tych ostatnich godzin na ich "randce". Mieli w planach typowe romantyczne spacery, wesołe miasteczko, lody, wspólny powrót do domu. Tetsuya chciał żeby to trwało.
-Ej, wiem, że to głupie pytanie, ale...- Kagami przygryzł wargę, rzucając piłeczką w ustawione na sobie puszki.- Od dawna mnie... no wiesz?- piramidka rozsypała się na wszystkie strony, a starszy mężczyzna wskazał na półkę z nagrodami. Taiga spojrzał na Kuroko.
-Od dłuższego czasu.- odparł błękitnowłosy z delikatnym rumieńcem, wskazując na puchatego tygrysa. Czerwonowłosy prychnął cicho, podając mu maskotkę.
-Kagami-kun?
-Hmm?- spojrzał na Kuroko kątem oka, gdy szli wolno ruchliwą ulicą. Tetsuya stanął na palcach i cmoknął go lekko w usta. Taiga zaburaczył, rozglądając się nerwowo. Jakaś dziewczyna zachichotała, widząc jego zakłopotanie i szepnęła coś do koleżanki, która spojrzała na nich i parsknęła cichym śmiechem. Kagami spojrzał na Tetsu. Błękitnowłosy ruszył już jednak przed siebie i z zadowoleniem ściskał pluszaka, którego wygrali.
Kiedy po godzinie dwudziestej trzeciej stanęli pod drzwiami domu Kuroko, poczuł, że boli go serce. Sam Taiga również wyglądał na dość zakłopotanego.
-Dziękuję, Kagami-kun.- powiedział cichym tonem.
-Zobaczymy się niedługo.- odparł czerwonowłosy. Kuroko uśmiechnął się do niego ponuro.
-Twoi rodzice kazali ci wrócić do Stanów. Będziemy musieli dość długo poczekać.- zauważył. Kagami pokiwał głową.
-Wiem, ale jestem w stanie zaczekać. A ty?- zapytał, schylając się na tyle, by mieć twarz na wysokości twarzy Tetsuyi. Kuroko uśmiechnął się wesoło.
-Mam wprawę w czekaniu.- mruknął i spojrzał na zegarek, który miał na ręce.- Może wejdziesz jeszcze na chwilę?- zapytał, wpatrując się w chłopaka.
-Tylko na chwilę.- zaśmiał się Kagami. Kuroko złapał za klamkę i zachichotał, co zaskoczyło Taigę.
-Zależy jak długo dasz radę.- rzucił przez ramię. Kagami wyszczerzył się.
-Żebyś się nie zdziwił, kochanie.- szepnął mu do ucha.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania