Dni pełne miłości: 3.Nie umawiam się z obcymi

Akashi zagryzł wargi. Stojący przed nim, szef działu reklamy dygotał z taką siłą, że Seijuuro zaczął zastanawiać się, czy to on się trzęsie, czy jednak wszystko oprócz niego. Zmierzył go od góry do dołu.

 

-Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna.- powiedział pełen spokoju, kierując swoje spojrzenie na ekran, leżącego przed nim laptopa. Mężczyzna pokiwał głową z przerażeniem i wybiegł z pomieszczenia byle oddalić się od swojego nowego szefa.

 

Czerwonowłosy westchnął i skierował oczy na wiszący na ścianie zegar. Dochodziła piętnasta, więc wyłączył komputer i podparł się łokciem o szklane biurko.

 

-Sei-chan!- Reo wpadł do gabinetu tanecznym krokiem, co przy jego ciemnym garniturze sprawiało, że wyglądał jakby uciekł z psychiatryka.

 

-O co chodzi, Reo?- zapytał Akashi patrząc na niego bez większego zainteresowania. Czarnowłosy uśmiechnął się wesoło.

 

-Koniec pracy. Idziemy na miasto. Mam ochotę na jakieś miejskie żarcie.- powiedział rozpinając marynarkę. Zdjął ją z ramion i rzucił na stojącą w kącie skórzaną kanapę. To samo uczynił z krawatem, a jasnofioletową koszulę wyciągnął trochę, żeby nadać jej niechlujny wygląd.

 

Prezes przyjrzał mu się uważnie, ale nie odpowiedział. Skinął tylko głową na zgodę i wstał z fotela.

 

Opuścili firmę w akompaniamencie głosu Mibuchiego, który jak nakręcony opowiadał szefowi o dzisiejszym dniu w pracy, co nawet nie zaskoczyło Seijuuro. Mibuchi zawsze tak robił. Przychodził, żeby wyciągnąć go z pracy, ciągnął go na miasto i opowiadał o wszystkim co przeżył, nawet jeśli opowiedział o tym dzień wcześniej. Tak samo było dziś. Kiedy Seijuuro szedł nawet nie rozglądając się na boki, Reo spowiadał się z wczorajszego wieczoru.

 

-Mógłbym przysiąc, że nie dotknąłem tej kobiety. Ale oczywiście nikt mi nie uwierzył.- westchnął udając rozczarowanie. Sei-chan pokiwał ze zrozumieniem głową. Rozejrzał się dookoła.

 

-Reo, mógłbym wiedzieć dokąd mnie ciągniesz?- zapytał zauważając, że znajdują się w dość spokojnej części miasta. Czarnowłosy uśmiechnął się do niego.

 

-Do kawiarni. Znalazłem ją ostatnio jak byłem na randce. Mają obłędną kawę i słodycze dostarczane z cukierni Murasakibary.- wyjaśnił kierując się do budynku, na którym wisiał szyld z wielkim, ciemnobrązowym napisem "Lwia Łapka". Akashi uniósł brew widząc tę nazwę, ale nie skomentował tego, tylko wszedł do środka za przyjacielem.

 

Wnętrze było ciche. Wbrew tej ciszy Akashi zauważył, że jest tu mnóstwo ludzi siedzących przy oddzielonych od siebie parawanami stolikach. Na ścianach wisiało sporo zdjęć z krajobrazami miasta, a jasnozielony odcień farby nadawały spokoju miejscu. Czerwonowłosy poczuł się zaskoczony, widząc za ladą baru znajomą twarz.

 

-Sei-chan! Tutaj jest wolny stolik.- Mibuchi usiadł na wygodnym beżowym fotelu. Akashi odwrócił wzrok od stojącego tyłem do niego kelnera i usiadł naprzeciwko przyjaciela.

 

-Polecam latte. Ostatnio piłem. Pyszna!- zawył czarnowłosy przeglądając kartę. Seijuuro pokiwał głową.

 

-Dzień dobry. Mogę przyjąć zamówie-e-e-nie?- Akashi podniósł wzrok na kelnera i wbrew sobie uśmiechnął się do niego lekko.

 

-Dzień dobry, Kouki. Proszę latte i ciasto brzoskwiniowe.- powiedział do drżącego brązowowłosego mężczyzny. Furihata otworzył parę razy usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale tylko zanotował zamówienie w notesiku i spojrzał wyczekująco na Reo.

 

-Ja poproszę zwykłą czarną i babeczkę z zieloną herbatą.- Kouki pokiwał i czując, że ma nogi z waty pobiegł za ladę baru. Akashi odprowadził go wzrokiem.

 

-Wiedziałem, że tak będzie.- zachichotał Mibuchi, obserwując twarz swojego przełożonego. Czerwonowłosy spojrzał na niego pełnymi wyższości oczami.

 

-Co masz na myśli, Reo?- spytał, splatając palce obu dłoni na stole. Czarnowłosy wychylił się lekko do przodu, podpierając się łokciami o blat.

 

-Graliśmy z nim w trzech finałach.- powiedział uśmiechając się do przechodzącej obok nich młodej kobiety. Brunetka zarumieniła się uroczo i pobiegła do stolika kawałek dalej.- Przy czym o ile dobrze pamiętam w ostatnim finale krył cię i udało mu się odebrać ci piłkę. Choć nadal telepał się jak chichuahua...

 

Seijuuro nie mogąc się powstrzymać, wywrócił oczami. Mimo to powrócił na chwilę do wspomnień ze szkolnych czasów i ponownie zobaczył padającego na twarz chłopaka, co w tej chwili wydało mu się nad wymiar urocze.

 

-I tylko dlatego mnie tu przyprowadziłeś?- zapytał, dostrzegając idącego w ich stronę Furihatę z tacą z ich zamówieniem. Reo parsknął cicho.

 

-Państwa zamówienie.- Kouki ostatkiem siły uśmiechnął się lekko za wszelką cenę unikając spojrzenia Akashiego. Wystawił drżącymi dłońmi kawę i talerzyk z babeczką dla Reo, a gdy już ustawił szklankę Akashiego podskoczył słysząc krzyk z zaplecza:

 

-Furihata! Ktoś do ciebie przyszedł!- Kouki szybko wystawił ciasto brzoskwiniowe i wyjrzał zza parawanu, za którym siedział Seijuuro z Reo.

 

-Przepraszam panów.- powiedział szybko i pobiegł w kierunku zaplecza. Akashi ponownie nieco nieświadomie powiódł za nim powłóczystym spojrzeniem.

 

Mibuchi wziął łyk kawy i westchnął z zadowoleniem patrząc na zachowanie czerwonookiego. Sei upił odrobinę swojego napoju i pokiwał z uznaniem głową. Spojrzał na ciasto. Tutaj nie miał żadnych wątpliwości. Jeśli dostarczał je Murasakibara, był pewien że ciasto jest wyśmienitej jakości, w końcu jadł je kiedyś u samego Atsushiego, gdy wybrał się w odwiedziny do niego i Himuro.

 

-Uznałem, że może powinieneś sobie kogoś znaleźć.- rzekł Reo bez żadnej krępacji, sprawiając że Akashi uniósł brwi aż pod grzywkę. Odłożył łyżeczkę, którą dopiero co chwycił.

 

-I dlatego przyprowadziłeś mnie do Furihaty?- westchnął w zamyśleniu.

 

-Przeprowadziłem dogłębne badania.- wyjaśnił tonem profesora Mibuchi.- I uznałem, że będzie on do ciebie idealnie pasował.- wzruszył niedbale ramionami.

 

Seijuuro westchnął zmęczony gadaniem przyjaciela, ale ponownie chwycił za łyżeczkę.

 

-Idealnie, powiadasz? Kouki jest niezdarny, boi się mojego spojrzenia, jego zachowanie jest dziecinne, nie nadaje się dla kogoś mojego pokroju.- warknął Sei biorąc się za ciasto. Mibuchi zachichotał pod nosem.

 

-To było w czasach szkolnych. Z resztą, każda praca popłaca. Przeszkadza ci, że jest tylko kelnerem?- dokończył kawę i wziął ostatni kęs babeczki do ust. Czerwonowłosy oblizał łyżeczkę.

 

-To nie ma znaczenia Reo. Nie potrzebuję nikogo.- powiedział Akashi kończąc tym temat.

 

-Może napijemy się sake? Na rozluźnienie.- Mibuchi machnął do kelnerki, pokazując na stojące za barem butelki z alkoholem. Seijuuro nie miał ochoty kłócić się z mężczyzną, więc tylko spojrzał przelotnie na postawiony przed nim kieliszek, ciesząc się w duchu, że Reo ma słabą głowę, więc nie pije zbyt dużo.

 

Czerwonowłosy odwrócił się w stronę zaplecza, słysząc dochodzące stamtąd krzyki. Po chwili wyszedł z nich Furihata, kłaniając się nisko i przepraszając.

 

-Proszę wybaczyć. Postaram się coś zrobić, żeby więcej tu nie przychodził.- wyjąkał mężczyzna. Gdy drzwi się zamknęły, oparł się plecami o ścianę i westchnął ciężko pocierając twarz dłonią. Jedna z dziewczyn stojących za barem podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu. Seijuuro, o dziwo poczuł, że nie powinna tego robić. Kouki spojrzał na nią i uśmiechnął się sztucznie, po czym bez słowa chwycił swój notesik i ruszył między stoliki. Akashi odwrócił się do Reo. Czarnowłosy posłał mu wszechwiedzący uśmiech. Sei przewrócił oczami i wychylił kieliszek.

 

***

 

Po godzinie siedemnastej Kouki stał już przebrany w kanciapie dla personelu i pakował swoje rzeczy do torby. Jego zmiana właśnie się skończyła i jedyne o czym marzył to wrócić do domu i położyć się spać. Pracująca z nim Ayumi, cmoknęła go w policzek i wyszła z kawiarni, żegnając się ze wszystkimi. Furihata zapiął swoją torbę i poszedł w jej ślady, opuszczając lokal.

 

Przyjemne wieczorne powietrze orzeźwiło nieco jego umysł, ale skrzywił się widząc stojącą na zewnątrz postać. Jasnowłosy mężczyzna z papierosem podszedł do niego.

 

-Cześć kochanie.- powiedział dmuchając brązowowłosemu dymem w twarz. Furihata zacisnął zęby ze złości.

 

-Nie nazywaj mnie tak. Nie jesteśmy już razem.- syknął wymijając go. Mężczyzna rzucił papierosa na ziemię i szarpnął za ramię niższego tak, że ten aż krzyknął z bólu.

 

-Nie interesuje mnie co masz do powiedzenia. Jesteś mój.- warknął Mikado łapiąc go drugą ręką za szyję i przysuwając swoje usta do jego.

 

-Nie jestem twój, do cholery!- krzyknął Furihata wyrywając się z jego uścisku. Blondyn zmarszczył ze wściekłości brwi i złapał ręką twarz brązowowłosego tak, by na niego patrzył.

 

-Powiedziałem coś...

 

-Dobry wieczór.- Furihata aż zadrżał słysząc ten głos. Razem z Mikado odwrócił się w bok, gdzie stał Akashi w towarzystwie Mibuchiego. Czerwonowłosy jak zawsze w nienagannym, szarym garniturze przysunął Koukiemu na myśl postać z jakiegoś filmu o Szatanie, ale nic nie powiedział, starając się zachować spokój, czego nie zrobił Mikado.

 

-Nie wpierdalaj się.- warknął na czerwonookiego. Reo zachichotał za plecami Seijuuro i pokiwał z uznaniem głową. Akashi zmierzył wyższego mężczyznę spojrzeniem pełnym pogardy i położył mu dłoń na ramieniu, przez co Mikado padł na ziemię jak rażony piorunem.

 

-Znaj swoje miejsce, kundlu.- powiedział Seijuuro głosem tak wypartym z emocji, że stojący obok Furihata poczuł jak po plecach przechodzą mu ciarki. Blondyn z wyrazem twarzy wykazującym totalne przerażenie postacią, która tak łatwo go powaliła, patrzył oniemiały na obu.

 

Kouki spojrzał na Akashiego. Czerwone oczy przesunęły się na jego twarz i przez chwilę tak zamarły, jakby Seijuuro myślał nad czymś intensywnie. Mikado czując chwile słabości, poderwał się z ziemi, z zamiarem uderzenia swojego oprawcy w twarz, ale szczupła, jasna dłoń powstrzymała go w ostatniej chwili.

 

-Na twoim miejscu uciekałbym.- powiedział Reo puszczając jego przedramię. Blondyn spojrzał na Koukiego.

 

-Jeszcze pogadamy.- warknął przez zęby i jak gdyby nigdy nic, odszedł pośpiesznie.

 

Mibuchi uśmiechnął się do brązowowłosego.

 

-Twój przyjaciel?- zapytał lekko, stając ramię w ramię z Akashim. Furihata skrzywił się, patrząc w ziemię tuż przy eleganckich butach Seijuuro.

 

-Były facet.- odburknął.- Dziękuję za pomoc, ale naprawdę muszę już iść. Mam dość na dziś.- westchnął i ukłonił się nisko.

 

-Reo, my też powinniśmy wracać.- odezwał się czerwonowłosy, spoglądając spod półprzymkniętych powiek na kelnera. Mibuchi zachichotał.

 

-Ja lecę jeszcze w miasto. Jutro mam na 11.- rzekł szczerząc się, po czym bez żadnych tłumaczeń pomachał ręką i popędził przed siebie, zerkając kątem oka na reakcje Seijuuro.

 

Akashi przez chwilę patrzył za nim, jakby nie był pewien co właśnie się wydarzyło, po czym westchnął nad pomysłowością swojego przyjaciela. Odwrócił wzrok w kierunku Furihaty, na co ten drgnął lekko.

 

-Jeśli nie masz nic przeciwko, pójdę już.- wyjąkał Kouki robiąc krok w tył. Czerwonowłosy zatrzymał go ruchem dłoni.

 

-Pojedziemy taksówką.- zarządził machając ręką na zbliżający się pojazd. Brązowowłosy otworzył szeroko oczy w geście zdziwienia.

 

-Nie ma potrzeby. Ja chętnie się przespaceruję.- zaśmiał się głupawo machając rękami na wszystkie strony. Akashi opuścił dłoń widząc, że kierowca go zauważył i podjechał do nich.

 

-Nie mów głupstw. Wsiadaj.- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Kouki westchnął cierpiętniczo, ale posłuchał rozkazu i wsiadł do auta czując się jak kompletny idiota, gdy Akashi przytrzymał mu drzwi.

 

-Podaj swój adres.- mruknął czerwonooki odwracając wzrok do okna. Furihata skinął głową i powiedział kierowcy, gdzie ma jechać. Idąc w ślady swojego towarzysza odwrócił wzrok do okna i wlepił oczy w wiosenny krajobraz miasta.

 

Uchylił powieki, które nie wiadomo kiedy same się zamknęły i poderwał się widząc, że dojeżdżają do jego bloku. Spojrzał w panicznym odruchu na Akashiego, ale mężczyzna siedział spokojnie z założonymi rękami. Auto zatrzymało się. Kouki sięgnął po portfel, ale jasna, zimna dłoń zatrzymała go. Podniósł wzrok na Seijuuro, który już wręczał kierowcy zapłatę.

 

-Reszty nie trzeba.- powiedział wychodząc z samochodu. Kouki szybko wysiadł, żegnając się z mężczyzną za kierownicą.

 

Stanął obok czerwonowłosego, który beznamiętnie przyglądał się okolicy. Kouki od razu domyślił się, że prezes właśnie ocenia warunki jego miejsca zamieszkania i zapewne nie są one według niego idealne, biorąc pod uwagę fakt jego zamieszkania w najlepszej dzielnicy miasta.

 

Furihata wszedł do swojego bloku z Akashim depczącym mu po piętach. Wchodząc po schodach, czuł na sobie przeszywające spojrzenie imperatora i przez cały ten czas jego dłonie, w których trzymał klucze drżały dzwoniąc na całą klatkę schodową. Gdy w końcu dotarli na trzecie piętro i weszli do mieszkania brązowowłosy poczuł się nieco spokojnie, jakby przebywanie na swoim terenie nadało mu kroplę pewności siebie.

 

-Usiądź proszę. Napijesz się czegoś?- zapytał zdejmując bluzę, która powiesił w szafie w przedpokoju i wyciągnął rękę po marynarkę Akashiego. Seijuuro oddał mu ją i skinął głową.

 

-Herbaty.- odparł czerwonowłosy, siadając na fotelu stojącym pod oknem i rozglądając się po niewielkim salonie. Kouki pokiwał głową i wymknął się do kuchni wstawić wodę. Wsypał do dwóch kubków herbatę i westchnął ciężko opierając się dłońmi o blat. Nie mógł uwierzyć, że Seijuuro jest u niego w domu, że siedzi teraz w jego salonie i jak gdyby nigdy nic będzie zaraz z nim pił herbatę.

 

-Boże, przecież ja go nie widziałem od czasu szkoły...- mruknął do siebie, zalewając kubki wodą. Odstawił czajnik i chwycił porcelanę, po czym biorąc głęboki oddech, wrócił do salonu, gdzie Seijuuro właśnie oglądał stojące na komodzie zdjęcia. Furihata postawił herbatę na niskim stoliku.

 

-Proszę. Wybacz, ale miałem tylko czarną. Słodzisz?- zapytał siadając na kanapie i łapiąc za cukierniczkę.

 

-Nie szkodzi. Nie słodzę.- powiedział czerwonooki, wpatrując się w zdjęcie przedstawiające drużynę koszykarską Seirin na ich pierwszym wygranym Winter Cup.

 

Kouki wsypał sobie do szklanki trzy łyżeczki cukru i przez chwile w jego głowie pojawiła się głupia myśl pod tytułem "Czy cukier może dodać odwagi?", więc wbrew niedorzeczności tej idei dosypał jeszcze jedną i odstawił pojemniczek. Akashi wrócił na miejsce na fotelu i upił łyk naparu. Pokiwał z głową uznając ją za dobrą i odstawił na stolik.

 

-Masz bardzo interesującego chłopaka.- odezwał się delikatnie, na co Furihata aż poparzył sobie język. Zamlaskał cicho.

 

-To już nie jest mój chłopak.- mruknął nie patrząc na mężczyznę. Czerwonooki spojrzał na niego kpiąco.

 

-Nie spodziewałem się, że lubujesz się w takich... twardych osobowościach.- rzekł nieco kpiącym tonem. Furihata wbrew temu nieprzyjemnemu zdaniu, uśmiechnął się w przypływie odwagi.

 

-Nic dziwnego, że w szkole mi się podobałeś.- powiedział i dopiero zaskoczone spojrzenie Seijuuro uświadomiło go, co powiedział. Odwrócił zawstydzony wzrok w kierunku telewizora.

 

-To miłe z twojej strony, Kouki. Choć przyznaję, że to dla mnie nie małe zaskoczenie.- imperator napił się wolno herbaty, uśmiechając się półgębkiem. Furihata słysząc nutę rozbawienia w jego głośnie, sam również się uśmiechnął.

 

-Wszyscy jesteśmy ślepi, gdy chodzi o nas samych.- oznajmił ze spokojem wlepiając wzrok w ciemną ciecz w kubku i oplatając go palcami. Seijuuro nic nie powiedział tylko ponownie przysunął usta do naparu.

 

Furihata nie wiedział, ile Akashi siedział w jego mieszkaniu. Nie rozmawiali prawie. Kouki odpowiedział jedynie na kilka pytań odnośnie jego starej drużyny, Akashi wspomniał też coś o kawiarni, w której pracował brązowowłosy i zapanowało milczenie, przez co Furihata do bólu czuł się, jakby był przesłuchiwany na policji. Seijuuro natomiast czuł się dziwnie odprężony, więc nie miał żadnych oporów, by zagadywać do przerażonego jego towarzystwem mężczyzny, którego uwaga skupiała się wtedy na gadaniu, zamiast na zamyślonej twarzy czerwonowłosego, który nieporuszony trawił wcześniejsze słowa kelnera.

 

Gdy Akashi wstał oznajmiając, że wraca do domu, Kouki zerwał się od razu z miejsca, żeby odprowadzić go do drzwi. Wyciągnął z szafy jego marynarkę i wręczył mu ją. Seijuuro ubrał się bez pośpiechu przy okazji rozmawiając przez telefon z taksówkarzem, który już czekał na niego na dole.

 

-Dobrej nocy, Akashi.- powiedział Furihata kłaniając mu się, kiedy wyszedł już na klatkę schodową. Czerwonowłosy spojrzał na niego z jedną dłonią wsuniętą do kieszeni spodni.

 

-Dobranoc, Kouki.- powiedział cicho przyglądając mu się. Przez chwilę milczał.- O której kończysz jutro pracę?- zapytał w końcu. Brązowowłosy poderwał głowę do góry.

 

-E, o sie-siedemnastej.- zająknął się nie bardzo wiedząc, gdzie podziać wzrok. Akashi zmrużył oczy.

 

-Wpadnę do ciebie o osiemnastej.- zarządził, na co Furihata aż otworzył usta.

 

-Moment! Nie umawiam się z nieznajomymi!- zaprotestował szybko, prawie wypadając na klatkę wraz z szerzej otwartymi drzwiami. Akashi posłał mu uśmiech zwycięzcy.

 

-A ja owszem. O osiemnastej. Dobranoc.- westchnął i musnął dłonią podbródek zszokowanego Furihaty, który odprowadził go wzrokiem.

 

Brązowowłosy stał jeszcze chwilę w otwartych drzwiach, słysząc w uszach kroki schodzącego Seijuuro. Ocknął się dopiero, gdy światło na klatce zgasło, a on sam wsunął się do mieszkania i oparł się plecami o zamknięte drzwi, by zaraz się po nich zsunąć.

 

Następnego dnia obudził się dokładnie w takiej pozycji z poczuciem niepewności co do wczorajszego wieczoru.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania