Do materialistki
Materialistko, ty nieumyślna istoto,
zamknij powieki, bo dotkniesz piekieł.
A z szumem zawiei przyleci iskra,
zmiatając twoje spojrzenie echem.
Gdy ziarno zachwytu w półoddechu
rośnie — chwast wartości nad niczym.
Zamiast lustra — odbicie, zamiast sensu — kształt,
a powaga? — w pokoju rozbrzmiewa krzyk.
Me uczucia nieuniknione, drżą z gniewem,
wypalają się, jakby z ogniska,
gdy oczy nie dowierzają,
że istota aż tak przeciwnie bystra.
Wystawia lustro na targ próżności,
a każdy kupuje odbicie.
A gdy zobaczy, że ktoś mądrzejszy —
mądrość znika w ukrycie.
Gdy burza nocne niebo okryje,
a grzmot milczenia ukaże się skrycie,
to krzyk zachwytu, zagłuszający,
odejdzie, odfrunie, przeniknie.
A z wiatrem potężnym, jak grzmot nad przepaścią,
ukaże się złoty wicher,
który mocą swoją zerwie maski.
Z siłą, co w chmurze się tworzy,
zmiecie z powiek naiwne wartości.
A świat? — Świat ujrzy prawdę w ciszy.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania