do nienarodzonej
słowo przeciwko słowu
wygra to o większej ilości sylab
dlatego nadam ci najdłuższe imię jakie znam
wyżej urodzeni boleśniej upadają
a ty będziesz twardo stąpać po ziemi
starannie omijając ślimaki i mrówki
nauczysz się że wszystko ma tu swoje miejsce
kamień i kłos
a chleb najbardziej smakuje po ciężkiej pracy
i kiedy głód nie pozwala już zasnąć
nie szybuj zbyt wysoko
są linie wysokiego napięcia i trakcje kolejowe
tak łatwo spopielić marzenia
prostuj plecy nim wyrośnie ci garb
zdążysz znienawidzić i pokochać
przekląć życie później śmierć
jak w otwarty bok wsuniesz dłoń w wyrwę
o tam w chmurach
to anioł czy ptak
wije gniazdo w burzy
Komentarze (8)
Życzliwie :)
IgaIga Radzę przeczytać "Przesłanie pana Cogito", a następnie przeanalizować to swoje własne - w wierszu - przesłanie, którego nie nazwałam przecież odgapieniem.
Niemniej, w moim odczuciu, gdyby nie uprzedni Pan Cogito, to mogłabym się nad wierszem zamyślić, teraz jednak tłuką mi się po mózgu frazy:
"Zbigniew Herbert
Przesłanie Pana Cogito
Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy
a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany – czyż nie było lepszych
strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy
czuwaj – kiedy światło na górach daje znak – wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku
idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź wierny Idź
z tomu "Pan Cogito" 1974
a osobliwie mi konweniujące - oczywiście mentalnie – z przez Ciebie zaprezentowanym wierszem:
"i kamień i kłos
a chleb najbardziej smakuje po ciężkiej pracy
i kiedy głód nie pozwala już zasnąć
nie szybuj zbyt wysoko
są linie wysokiego napięcia i trakcje kolejowe
tak łatwo spopielić marzenia
prostuj plecy nim wyrośnie ci garb
zdążysz znienawidzić i pokochać
przekląć życie a później śmierć"
bo choć słowa tu różne, to jednak za tożsamość myśli nie dałabym już własnej głowy?
Życzliwie :)
Nie są "płytkie"→Są nieustającą ''falą''. ''Odpływem'' i ''przypływem''
Szczególnie→4 wers.→Pozdrawiam:)↔5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania