Do nieznanego kochanka
Stanęłam wtedy jak wryta, czułam jak moje stopy powoli ugrzęzają w chodniku mimo, że to niemożliwe. Nawet para z moich ust zastanawiała się czy to dobry moment na zaćmienie mi obrazu przed oczami, na sekund dziesięć. Po drugiej stronie ulicy widziałam Ciebie, wyglądałeś jak zawsze. Kompletnie jak zawsze, nic się nie zmieniło. Nadal te same oczy, może trochę bardziej zamglone przez delikatesy. Ten sam śmiech który do niedawna sprawiał zawsze u mnie uśmiech, a teraz? Teraz, przyprawia mnie o dreszcze. Chociaż co ja mówię, ty nigdy się nie zmieniałeś. Żadne okoliczności na to nie wpływały, więc co to da, że stoisz po drugiej stronie ulicy, to zaledwie kilkanaście metrów a jesteś dalej ode mnie niż kiedykolwiek byłeś. Czy mówiłeś mi to o 2 w nocy z łzami w oczach czując choć trochę skruchy, której Ci tak cholernie brakuje. Czy po ostrej kłótni kiedy poraz setny, ba. Dwusetny a może nawet i trzysetny niszczyłeś pierwiastek mnie, mnie własnej w moim pieprzonym ciele. Moje ciało, to dobry temat, bardzo go lubisz. Myślisz, że jestem głucha, ślepa a może po prostu niema? Wiem jak bardzo lubisz o nim opowiadać kolegą, sprawia Ci to rozkosz, poczucie wyższości a może jesteś po prostu świrem? A co jeśli wszystko na raz, ty nigdy się w końcu nie ograniczałeś.
A teraz, teraz stoisz po drugiej stronie ulicy i właśnie to robisz. Myślę sobie, no dalej. Powiedz to, kim dla ciebie byłam i dlaczego tak cholernie nie możesz się pogodzić ze stratą. Nie ograniczaj się, po co teraz skoro wszystko minęło jak to cholerne lato? Dużo nas kosztowało, co. Te lipcowe słońce? Już nic w końcu nie masz do stracenia, tak mi mówiłeś podczas naszej ostatniej rozmowy. Udawałeś, że jestem dla ciebie nikim i nikim byłam. Gdy powołam się na nasze lato ty mówiłeś, że była zima. I choć nigdy nie skłamałam Cię, ty wierzyłeś w słowa które spadły ze śniegiem. Choć dla nas obu było to jak śnieżka, prosto w twarz. Taka śnieżka co wleci Ci za kaptur, a twoja skóra zacznie walczyć z jej zimnem szczypiąc cię uporyczwie, walczyć jak ja próbowałam. Po twoich słowach o zimie, w mojej głowie spadła lawina. Zniszczyła ona kilka drzew, pociągnęła za sobą kilka kamieni, szyszek i patyków w swym szaleństwie i nieopamiętaniu, tak leciała, ciągle w dół. Lecz kiedyś w końcu musiała spaść, a gdy spadła doszło do mnie na tej ulicy, że to ja nigdy ciebie nie znałam. Kim jesteś, jak masz na imię? Twoja ulubiona piosenka? Bajka z dzieciństwa? Kiedyś z iskrą w oczach bym znalazła odpowiedzi w szufladach pamięci o twoim imieniu, podpisanych złotym flamastrem. Dziś już nic nie wiem, niczego być pewna nie mogę. Musiałam wszystkie steki papierów wyjąć z szuflad i spalić. Innego wyjścia mi nie dałeś, nie chciałam dostać zarzutu o fałszowanie dokumentów. Po deszczu wychodzi słońce, a co pojawia się po srogiej śnieżycy? Parskłam do siebie stojąc na tej ulicy i ruszyłam dalej, całe zdarzenie trwało zaledwie kilka sekund.Lecz zdążyłam poczuć chłód zimy o której mówiłeś mi w pół do dziesiątej w nocy przez telefon, łamiącym się głosem. Spojrzałam idąc wolnym krokiem w kałuże. Przymarzła, to przez przymrozek pomyślałam, w końcu mamy zimę. Obok przebiegła dziewczynka, z iskrą w oczach , jaką ty mi kiedyś podarowałeś. Trzymała ona w ręku paczkę z kokardą, no tak. Zima to czas podarunków. W tą zimę moim prezentem było jedno szczere pytanie. Pytanie które mnie ocaliło. Jak miałeś się zmienić, skoro nigdy Cię nie znałam?
Dziękuję, to był najlepszy prezent jaki mogłam dostać tej zimy.
Komentarze (14)
Piszemy jedno drabble na poniższe tematy (można na jeden,
czy na drugi, albo połączyć obydwa)
1) Technologiczny zgred
2) Wisienka
Czas pisania: 31.01.2022 do 23:59
Liczymy na Ciebie!
Literkowa
Piszemy jedno drabble na poniższe tematy (można na jeden,
czy na drugi, albo połączyć obydwa)
1) Technologiczny zgred
2) Wisienka
Czas pisania: 31.01.2022 do 23:59
Liczymy na Ciebie!
Literkowa
"Kim jesteś, jak masz na imię? Twoja ulubiona piosenka? Bajka z dzieciństwa? Kiedyś z iskrą w oczach bym znalazła odpowiedzi w szufladach pamięci o twoim imieniu, podpisanych złotym flamastrem. Dziś już nic nie wiem, niczego być pewna nie mogę. Musiałam wszystkie steki papierów wyjąć z szuflad i spalić." (Może poza stekami zamiast setek).
Podoba mi się też końcówka.
Ale tekst jest tak najeżony błędami, że bardzo ciężko się go czyta. Powtórzenia, mnogość zaimków, błędy frazeologiczne i stylistyczne, nawet ort mi gdzieś mignął... Niekonsekwencja - "Ci" pisane wielką, ale "ty" małą. No i fatalna interpunkcja. Niżej wynotowałam parę miejsc do poprawy, ale nie jest to nawet połowa...
"czułam jak moje stopy powoli ugrzęzają"
Raczej "grzęzną"
"Nawet para z moich ust zastanawiała się czy to dobry moment na zaćmienie mi obrazu przed oczami, na sekund dziesięć."
Tu niepotrzebne zaimki, dziwny szyk. Skoro "zaćmić" to wiadomo, że oczy chodzi...
"Czy mówiłeś mi to o 2 w nocy z łzami w oczach czując choć trochę skruchy, której Ci tak cholernie brakuje."
Konstrukcja sugeruje pytanie – brakuje pytajnika. Liczy zapisujemy słownie.
Raczej "ze łzami".
Przecinki...
"I choć nigdy nie skłamałam Cię"
Albo: nigdy Ci nie skłamałam, albo nigdy Cię nie okłamałam.
"Taka śnieżka co wleci Ci za kaptur, a twoja skóra zacznie walczyć z jej zimnem szczypiąc cię uporyczwie, walczyć jak ja próbowałam. " 6 zaimków w jednym zdaniu...
"nie chciałam dostać zarzutu o fałszowanie dokumentów."
zarzutu fałszowania dokumentów" lub "oskarżenia o fałszowanie dokumentów"
"Trzymała ona w ręku paczkę z kokardą, no tak. "
Nie wiem co z tymi zaimkami. W jakim celu to "ona' w zdaniu?
Choć nie przepadam za taką stylistyką, myślę, że po obróbce i poprawie, będzie to przyzwoity utwór.
Aha! Chłopaków traktuj trochę bardziej na luzie - to są stworzenia z rzeczywistości równoległej .
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania