Do Przyjaciół
Jesteście monolitem ciepła mego serca
Gdy zmęczonym jestem nocnym posłańcem wersa
Gdy odwożę w pełni faz nas w śmiechu gwar
Gdy wasz krystaliczny czar wypełnia śpiewu żar
Płynnym duszy opalem miłość rozpalamy
Razem jak czaple na sośnie wiatr kołysamy
Jesteśmy platoniczne poziomki nostalgii
Dumamy w piwiarni w świetle latarni
Nad sensem bólu tego absurdu istnienia
Nawzajem łączymy serc spękane spojenia
Wdzięczny wam za ulotnych momentów pęk
Zatracam się w uścisku naszych wnętrz
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania