Do studentów medycyny

Do studentów medycyny

 

to był być może najważniejszy okres w moim życiu

nie wiem jak go opisać

tak beznamiętnie jak reporter

czy też ujawnić swoje emocje

 

na trzecim roku studiów

wszyscy starali się mi pomóc

widziałam wiele serdecznych dłoni

 

studenci kanadyjczycy pożyczali komputer do pisania pracy

Gosia z drugiego lekarskiego

po mnie sprzątała

Czeszka Helenka wołała z uśmiechem że

nie zabrałam książki Herolda z pokoju cichej nauki a Herold nie był tani

 

przerażona koleżanka Ania prosiła

bym poszła do psychologa

ale to ja pisałam pracę z psychiatrii

o udziale rodziny w prowokowaniu

zaburzeń psychicznych

wtedy to ja w moich oczach byłam naczelnym

psychiatrą kraju

 

słowa się rymowały sesja się zaczęła

praca z psychiatrii dopiero nabierała rumieńców

 

gdy studenci wódeczkę na korytarzu w akademiku pili

ja z uśmiechem na ustach beztrosko ich obserwowałam

 

pewnego dnia Ania powiedziała żebym

poszła do dziekanatu po jakieś pieniądze

pomyślałam że mnie w końcu zatrudnią

ostatecznie tyle im listów o sobie zostawiłam

 

Panie z dziekanatu tym razem nie płakały na mój widok ale

szczerze były uśmiechnięte

jedna najbardziej roześmiana zapytała

po wypłatę

tak odparłam szczęśliwa

 

niebo otarło się o moje czoło

zeszło niżej nogi miałam jakby z waty

ale szłam z powrotem dumna

jak na naczelnego psychiatrę przystało

 

nie zdążyłam obronić mojej pracy z psychiatrii

wszystko rozciągnęło się w czasie jak guma

 

nieraz w życiu nie zdążyłam się obronić

nawet "pod twoją obronę uciekamy się matko chwalebna" nie pomogło

 

na uczelni zrozumiałam że jeśli chodzi o prowokacje granic nie ma

 

miałam tylko się obronić i zdać egzamin z kardiologii

serce miałam mocne mimo wzlotów i upadków

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania