Do widzenia do jutra
Miłość ma najdłuższą ławkę rezerwowych,
zasiedzieli park. Kiedy prześwietlił ich księżyc,
zastawiała na niego słowa, wyciągała na haftki.
Błystkę wolności wrzucili do Polski.
Wyjechała bez sprayu, napełnił się Atlantyk,
w babim lecie poleciało oczko cyklonu.
Używał jednorazowych naczyń krwionośnych.
Wróciła po wiosenną ironię.
Pocztówka, zmaterializowane światło życia,
na które dotąd nie zasługiwał.
Zawiesina po grze wstępnej.
Komentarze (3)
Ze sklejania papieru toaletowego ręcznika sie nie zrobi, jak papieru z Gościa niedzielnego. Nawet gdyby kto chciał uskutecznić nie tylko jazdę, a wędrówkę po oceanie.
Bełkot, kapustna dieta tak zakisiła półkule, że z beczek z deszczówką przelał się paciorkowy, kremlowski chamulec.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania