Do zimy

Po co, szare widmo nas obtaczasz?

Klin udając między złotem, a zielenią

Białą cię widzą, a obskurność stajasz

Monotonią zarażając wrzechwieczną

 

Ujrzawszy się przyćmiony, szkłem przeszywasz

Skórę mą piórkową, rewersie natury!

Jak meteor, istnienia istnieniem zabierasz

Do Ra odrodzenia, a po nim stchórzysz

 

Godziny z twych minut olśnionych udajesz

Ciągnąc je do doby, gdybyś tylko mógł, sadysto

Minus na plus dać, jak twi bracia dalej

I daleko na równik odlecieć, egoisto!

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania