Dobra krew

Obudziły mnie promienie słońca, które wepchały się przez szparę między zasłonami. Nie pamiętałem , żebym w ogóle je zasłaniał. Usiadłem na łóżku przeciągając się i stwierdzając, że za tym najbardziej tęskniłem przez ostatnie trzy lata, za wygodnym łóżkiem. Nawet wczoraj nie miałem możliwości wyspania się w czymś wygodniejszym od tylnej kanapy auta, kiedy przez całą noc wieziono mnie do domu. Na samo wspomnienie krótkiego spotkania z rodzicami zakłuło mnie serce.

Przez okres mojej ucieczki nie kontaktowałem się z nimi obawiając się odnalezienia, ale kiedy ich zobaczyłem ucieszyłem się, gdyż bardzo za nimi tęskniłem. Szkoda, że mieliśmy dla siebie nie więcej niż dwadzieścia minut za nim pojawiła się Magdalena i pobałaganiła mój świat jeszcze bardziej. Przez tą małpę musiałem zmienić całe swoje życie ponownie.

Kręcąc głową, wyrzuciłem z niej nieprzyjemne myśli i ruszyłem do łazienki sprawdzając najpierw czy jest pusta, a po szybkim prysznicu uciekłem czym prędzej do swojego pokoju. Obawiałem się ponownego spotkania z Omegą w tym miejscu, bo nigdy nie wiadomo co jej strzeli do głowy.

Zajrzałem do garderoby z lekkim smutkiem, że znów muszę założyć którąś z tych obrzydliwych koszul. Jednak wtedy stanąłem w miejscu, bo moim oczom ukazały się wszystkie ubrania ładnie poukładane i posegregowane według koloru czy fasonu. Mój smutek od razu przepadł, a jego miejsce zajął szeroki uśmiech kiedy mogłem przeglądać stroje.

Wybrałem białą koszulkę i niebieskie dżinsy. Bez większego ociągania wyszedłem do salonu modląc się aby nie natrafić na Magdalenę.

Moje modły zostały wysłuchane i zamiast wkurzającej Omegi siedział blond włosy wilk.

- Hej Marek, jak się czujesz? - zapytał z uśmiechem, chociaż widziałem w jego oczach zmartwienie.

- W porządku, nawet nie wiesz jakie to relaksujące po trzech latach wyspać się w tak wygodnym łóżku.

Chłopak roześmiał się głośno i szczerze, a następnie ruszył do drzwi - Jesteś głodny? Mogę cię zaprowadzić do jadalni.

- Bardzo chętnie, dziękuję.

Wyszliśmy z komnaty, bo niby jak inaczej mogłem nazwać ten zbiór pokoi, i ruszyliśmy korytarzem. Mijaliśmy wiele samic, które obserwowały mnie czujnie, a Jakub niewzruszony opowiadał mi o historii Sfory. Udawałem, że mnie to wielce interesuje, a tak naprawdę pozwoliłem popłynąć moim myślom do mojego rodzinnego domu, gdzie zapewne rodzice właśnie kończyli posiłek i brali się za codzienne obowiązki.

Matka zapewne usiądzie niedługo w swoim gabinecie, gotowa zamknąć się w nim aż do obiadu i będzie miała spotkanie za spotkaniem. Podejmie w tym czasie wiele ważnych decyzji odnośnie królestwa, a następnie pójdzie do swojego małżonka, aby zabrać go na obiad, bo ojciec na pewno się zasiedzi w czasie rozmów z poddanymi. To właśnie należało do jego obowiązków.

Podczas takich spotkań z naszymi ludźmi dowiadywał się co źle działało, co powinno się zmienić, czego ludziom brakuje itd. Był pierwszym królem, który zgodził się na takie spotkania, normalnie to należało do obowiązków królowej, która spotykała się z nimi raz na tydzień. Poddani pokochali za to mojego ojca, a ja miałem zamiar być tak samo dobrym królem co on, tylko, że ja miałem objąć dwa stanowiska.

Zbliżyliśmy się z Jakubem do wielkich dębowych drzwi, przy których stało dwóch strażników, którzy na nasz widok od razu je otworzyli. Posłałem im szczery uśmiech podziękowania i wszedłem do ogromnego pokoju, który nazwałbym bardziej stołówką niż jadalnią. W pomieszczeniu stało kilka długich ciemnych stołów, a przy każdym kilkanaście krzeseł, które w większości były zajęte.

Jakub poprowadził nas przez całą jadalnię aż zatrzymaliśmy się przy krótszym jaśniejszym stoliku, przy którym siedział wilk z rudymi włosami i dwie wilczyce z brązowymi, te dwie wyglądały na bliźniaczki. Cała trójka podniosła na nas wzrok.

- Marku to są Nikola i Paulina, a ten przystojniak o rudych włosach to Oliwier - powiedział z wymuszonym uśmiechem i spokojnie można było wyczuć jego niechęć do chłopaka.

Wilk o imieniu Oliwier spojrzał na mnie wyzywająco, a następnie wstał i podszedł. Przewyższał mnie o kilka centymetrów i czułem, że cieszy się z tego, że patrzy na mnie z góry. Oparł jedną rękę na swoje prawe biodro i wydął usta, cmokając z niezadowolenia.

- To ty jesteś tym wampirzym księciem? Spodziewałem się, że ktoś z twoim rodowodem będzie mniej... no nie wiem, przeciętny? - postukał się lewym palcem wskazującym po dolnej wardze - i wyobrazić sobie, że to na ciebie jest skazana nasza Omega.

- Wybacz, że cię rozczarowałem, ale twoja Omega nie jest na mnie skazana tylko ja na nią, jeśli dałbyś radę ją ponownie owinąć sobie wokół palca, może by pozwoliła mi wrócić do domu, a tobie wejść znów do swojego łóżka - powiedział niewzruszony.

Wilk spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, a ja uświadomiłem sobie, czemu jest taki zdziwiony. Jako następca tronu nie powinienem się tak wyrażać, powinienem zachowywać się jak panicz i zważać na słownictwo, ale widać, że trzy lata wśród śmiertelników i przy moim współlokatorze bardzo mnie zmieniło.

Spojrzałem kątem oka na Jakuba, który zaciskał usta powstrzymując śmiech, ale nie wytrzymał kiedy Nikola, albo Paulina ryknęła śmiechem. Zdenerwowany wilk tupnął nogą i odwracając się na pięcie wyszedł z jadalni, a jedna z sióstr stanęła koło mnie kładąc mi dłoń na ramieniu.

- Och księciu, czekałam tak długo, aż ktoś przygasi tego rudowłosego małpiszona, a ty to zrobiłeś w pięknym stylu. Tak w ogóle jestem Nikola, pierwsza Alfa, a to moja siostra bliźniaczka Paulina, druga Alfa.

- Ona kłamie, to ja jestem pierwsza - powiedziała druga wilczyca, która następnie wgryzła się w kanapkę z szynką.

- Tak, jasne grubasko - prychnęła pierwsza.

- Ja jestem Marek, a to już zapewne wiecie - powiedziałem z uśmiechem zajmując miejsce przy stole.

Zauważyłem, że Jakub się waha i zastanawia czy wolno mu usiąść. Poklepałem zachęcająco ręką miejsce obok na co on zareagował energicznym kręceniem głową.

- Nie powinienem, to stół zarezerwowany dla najwyżej postawionych członków Sfory i gości Omegi.

- Jesteś moją osobistą strażniczką więc zajmujesz to najwyższe miejsce, a teraz siadaj bo głodny jestem - powiedziałem łapiąc go za rękę i pociągając w swoją stronę.

- A co jeśli Omega... - zaczął ale przerwała mu Paulina, która zrobiła przerwę w jedzeniu.

- Zgodzi się, abyś tu siedział, jeśli to sprawi przyjemność księciu, a teraz siadaj do cholery, bo chcę móc w spokoju jeść dalej.

Jakub zajął miejsce koło mnie, ale wcale się nie rozluźnił, nawet kiedy podano nam śniadanie, które składało się z dwóch jajek sadzonych, kanapek i szklanki soku. Miałem nadzieję na dostatnie szklanki krwi do posiłku, ale jak widać nikt nie pomyślał o moich wymaganiach żywieniowych.

W ciszy przyglądałem się dwóm Alfom, które raz za razem rzucały pod swoim adresem różne docinki. Ciężko mi było uwierzyć, że ktoś tak wyluzowany i z takim poczuciem humoru zajmuje tak ważne miejsce w Sforze Magdaleny. Przy mnie zawsze wydawała się sztywna, niby zdarzało jej się wyjechać z chamskim żartem, ale podejrzewam, że było to zarezerwowane tylko dla mnie, bo nie wydawała się zbyt luźna dla swoich ludzi. A jednak Nikola i Paulina były jak dwa promyki szczęścia. Dogryzały sobie, ale ciągle się szeroko uśmiechały, nawet wtedy kiedy próbowały mnie wciągnąć w rozmowę.

W końcu udało im się mnie rozśmieszyć, ale wtedy ktoś wpadł do jadalni i od razu podbiegł do naszego stolika. Nikola i Paulina momentalnie spoważniały, a Jakub złapał mnie za nadgarstek, jakby był gotowy w każdej chwili mnie pociągnąć w stronę wyjścia.

- Zaatakowali nas - powiedział patrząc na nas z przerażeniem - niezidentyfikowana grupa wilków i wampirów próbuje dostać się do posiadłości.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Grain dwa lata temu
    Moje zdanie odnośnie tej tematyki jest takie: mamy zbyt wiele problemów w realnych relacjach i wymyślanie nawet nierównoległych światów – nie dla mnie.
  • Łukasz Jasiński dwa lata temu
    I tak też można...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania