Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Dokładnie tak samo jak kiedyś

Był środek nocy, a ja siedziałem na narożniku w salonie wpatrując się w szybę po, której spływały krople jesiennego deszczu i zastanawiałem się nad sensem swojego nudnego życia. Od dawna miewałem problemy ze snem i o ile w dzień mógłbym spać ile tylko by się dało w nocy budziłem się, a na ponowne zaśnięcie potrzebowałem przynajmniej godzinę. Nie mogłem wypędzić ze swojej głowy myśli o Weronice, która pochłaniała znaczną większość mojej głowy. Ta sytuacja w pokoju nauczycielskim sprawiła, że wszystko do mnie wróciło.... cała miłość do jej osoby, wszystkie szczęśliwe chwile spędzone w jej ramionach. Na samo wspomnienie jak szczęśliwy byłem przy niej moje usta układały się w uśmiechu, lecz wiedziałem jedno. Chociaż nie wiem jak bardzo bym chciał nie mogłem jej się do tego przyznać, wrócić do niej. Temat nauczycielki zakończyłem kilkanaście miesięcy temu i obiecałem sobie, że nigdy więcej nie będę mieć styczności z tą kobietą. Może i to głupie, ale miałem zamiar się tego trzymać...

- Nie śpisz? - w salonie pojawił się Piotr przeciągając się i ziewając jednocześnie.

- Nie mogę, a ty co? - zaśmiałem się widząc jak niemalże po omacku usiłuje nalać do szklanki wody.

- Też jakoś nie mogę. - prychnąłem pod nosem na jego słowa po czym obserwowałem jak zajmuje miejsce obok mnie.

Przyciągnąłem nogi do siebie, żeby zrobić mu więcej miejsca, zaś on rozsiadł się wygodnie opierając głowę o zagłówek.

- Ty wynajmujesz to mieszkanie, prawda? - spytał nagle.

- W zasadzie to robi to moja matka od swojej bliskiej koleżanki, a co?

- Skoro tu mieszkam powinienem dorzucić się do czynszu i rachunków. Co ty na to?

- Nie musisz...

- Po co ja się w ogóle pytałem? - prychnął. - Powoli staję na nogi, odizolowałem się od Gabrieli, idę na studia. W dodatku starzy zgodzili się mi pomóc, więc czego chcieć więcej? Wprawdzie mieszkać z nimi nie mogę, ale zawsze coś do portfela wrzucą, nie?

Pokręciłem ze śmiechem głową na jego stwierdzenie.

- Dlaczego właściwie rozszedłeś się z Nowakówną? Myślałem, że wszystko między wami dobrze. - spojrzałem na niego zmęczonymi oczami pragnąc uniknąć odpowiedzi na to pytanie.

- Wyjechałem i jakoś tak wyszło. - wzruszyłem ramionami po czym ziewnąłem. - Nie wiem jak ty, ale ja idę spać. Od rana mam zajęcia.

- Ja też już idę. - wstał zaraz po mnie.

Rozeszliśmy się do swoich pokoi, a ja zaraz po zamknięciu drzwi starałem się powstrzymać przed wybuchem płaczu. Potrzebowałem jej. Cholernie jej potrzebowałem, ale przecież nie mogłem się do tego przyznać.

Siedziałem w potężnej bibliotece zlokalizowanej na parterze budynku uczelni całkowicie skupiając swoją uwagę na analizowanej książce oraz jej najważniejszych fragmentach. Zupełnie nie spodziewałem się tutaj Marysi, która ni stąd, ni zowąd pojawiła się naprzeciwko mnie opadając na niewygodne krzesło.

- Czego ty ode mnie chcesz? - podniosłem wzrok znad lektury patrząc na nią błagalnie.

Tym właśnie sposobem przez następną godzinę słuchałem jej wywodów na zupełnie nie obchodzące mnie tematy kończące się na fascynującej opowieści o tym, że odwołali jej godzinę zajęć i nie miała co ze sobą zrobić, więc postanowiła odwiedzić swojego najukochańszego przyjaciela. Odetchnąłem kiedy wreszcie sobie poszła i spojrzałem na ekran telefonu chcąc sprawdzić, która jest godzina. Podniosłem się z miejsca zbierając swoje rzeczy, z których ku mojemu zaskoczeniu wypadła karteczka. Widniał na niej jakiś adres, a widząc pismo przyjaciółki od razu domyśliłem się do kogo może ona należeć. Chyba musimy sobie poważnie porozmawiać, Marysiu... Nie mogłem rozszyfrować czy to ze mną było coś nie tak, czy z tymi wykładowcami, że za nic nie mogłem usiedzieć na wykładach. Było tak cholernie nudno, że najchętniej wyskoczyłbym stamtąd przez okno nie zwracając uwagi na nikogo ani na nic. Ewentualnie pojechałbym do domu i poszedł spać, żeby odespać kolejną ciężką noc podczas, której za ni nie mogłem zasnąć. Moja bezsenność stawała się coraz bardziej uporczywa zresztą, że jakby nie patrzeć następnego dnia potrzebowałem jakiejkolwiek energii, prawda? Z Bartkiem gadałem już chyba o wszystkim o czym tylko mogliśmy gadać, a stara profesorka nie była nawet w połowie swojego fascynującego monologu. Ach to studenckie życie....

Mijałem kolejne alejki mojego ulubionego parku co jakiś czas poprawiając słuchawkę w uchu. Od mojego powrotu z wymiany znacznie wzrosła moja miłość do biegania i możliwe, że to właśnie dlatego przychodziło mi to z o wiele większą chęcią, niż w czasach liceum. Z tego też powodu moje ciało wyglądało trochę inaczej. Wyglądało na bardziej wysportowane, lecz nietrudno było dostrzec, że spadek wagi mógł być wynikiem kilku czynników. W moim przypadku był to fakt, że w Argentynie unikałem jedzenia jak ognia, bo za nic nie mogłem przełknąć tamtejszych przysmaków. Mniejsza o to. Przystanąłem na chwilę rozglądając się dookoła i szybko zdałem sobie sprawę, że chyba się zgubiłem. Rozejrzałem się jeszcze raz dostrzegając tablicę z nazwą ulicy, która sprawiła, że poczułem dużą gulę w gardle. Na domiar złego padał mocny deszcz kompletnie mnie przemaczając przez co musiałem jak najszybciej wrócić do domu, ale przecież nie miałem jak patrząc na to, że nie miałem pojęcia gdzie jestem. Świadomość, że stałem pod blokiem nikogo innego jak Weroniki Nowak przyprawiała mnie o dreszcze i to wcale nie spowodowane skraplającą się parą wodną. Pod wpływem emocji wszedłem do klatki. Wbiegłem po schodach szukając odpowiedniego mieszkania i szczerze powiedziawszy nawet nie pomyślałem co ja właściwie robię. Nacisnąłem dzwonek do drzwi, a dosłownie kilka sekund później przede mną stała Ona. Patrzyliśmy na siebie jak zahipnotyzowani przez dobre kilka minut tak naprawdę nie mając pojęcia jak zareagować. W końcu przywarła swoimi wargami do moich, a ja nie panując nad sobą odwzajemniłem pocałunek układając dłonie na jej piersiach. Wciągnęła mnie do środka nogą zamykając drzwi po czym mnie do nich przygwoździła jeszcze bardziej pogłębiając pocałunek. Żadne z nas nie miało pojęcia co tak naprawdę robi. Ten pocałunek przepełniony był tęsknotą i bólem, które były teraz jedynymi rzeczami jakie nas łączyły. Tęsknota i ból. Złapała mnie za uda podnosząc do góry przez co sprawnie owinąłem nogi wokół jej bioder i zarzuciłem jej ręce na szyję. Skierowała si w nieznanym mi kierunku, ale nie było to dla mnie zbytnio istotne. Opadłem na miękki materac przygryzając wargę na widok jej piersi. Zawisła nade mną ponownie złączając nasze usta w cholernie namiętnym pocałunku przez który straciłem panowanie nad sobą. Błądziła dłońmi po moim ciele badając każdy skrawek skóry, który przecież kiedyś tak doskonale znała. Potrzebowałem seksu. Zdecydowanie tego potrzebowałem. a jej potrzeby były raczej jeszcze bardziej zrozumiałe niż moje. Jej usta przywarły do mojej szyi, a dłonie w tym samym czasie walczyły z suwakiem sportowej kurtki. Tak naprawdę nie wiem kiedy wszystkie moje ubrania wylądowały na podłodze, a ja zostałem w samej bieliźnie jęcząc z rozkoszą pod wpływem tego co ze mną robiła. Czułem się dokładnie tak jak półtorej roku temu, jakby nic między nami się nie zmieniło, jakbyśmy dalej byli szaleńczo zakochaną w sobie parą. Ale nie było tak. Nie było tak i oboje byliśmy tego świadomi. Szalałem. Nie potrafiłem opisać tego co się ze mną działo. Działała na mnie jak jakiś cholerny magnes, który w dodatku budził we mnie burzę jednym dotykiem. Mokrymi muśnięciami warg wyznaczała drogę do wewnętrznej strony ud. W końcu pozbyła się mojej bielizny i zatopiła głowę między moimi udami sprawiając, że zacisnąłem dłonie na prześcieradle wijąc się w każdą możliwą stronę.

- Weronika... proszę... - wybełkotałem resztkami sił.

- Nic się nie zmieniłeś. - nawet w ciemnościach zauważyłem, że uśmiechnęła się do siebie.

Ostatecznie jednak pozbyła się swoich jeansów i uklęknęła nad moimi biodrami, a chwilę później poczułem ją w sobie. Przymknęła powieki z rozkoszy, zaś ja zrobiłem dokładnie to samo. Schowała twarz w moją szyję przyspieszając tempa. Nasze ciała pasowały do siebie idealnie. Zupełnie jakby były stworzone tylko dla siebie nawzajem, ale przecież nie były i każdy o tym wiedział, prawda? Zacząłem wbijać paznokcie w jej plecy, a kobieta uczyniła to dosłownie chwilę później. Przyłożyła dłoń do mojego policzka patrząc mi głęboko w oczy po czym ze mnie wyszła pozostawiając nieprzyjemną pustkę. Bez słowa opadła na miejsce obok nie i nakryła nas kołdrą układając moją głowę na swoim biuście. Nawet sobie nie wyobrażacie jak się czułem. Czułem się jak w niebie. Dokładnie tak samo jak kiedyś...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • MartynaM dwa lata temu
    Nie bardzo rozumiem... podniosła za uda faceta a ten owinął nogi wokół jej bioder? Ta kobieta to jak Pudzianowski... rany julek!
  • Kiro dwa lata temu
    Zdania za dłuuugie. - W zasadzie to robi to moja matka od swojej bliskiej koleżanki, a co? - trochę masło maślane. Co do sceny łóżkowej, opis sytuacji zrozumiały choć czasem można się pogubić. Koleżanka, wspomniała. Powodzenia!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania