Dom, Ogród, Basen, Plaża, Odlotowa Przejażdżka I Korowód Niezwykłych Zjawisk

"Dom, Ogród, Basen, Plaża, Odlotowa Przejażdżka I Korowód Niezwykłych Zjawisk"

 

gatunek: fantastyka/czas wolny/koleżeństwo/podróże/imprezy/surrealizm

 

Zamieszkiwane przez sto kilkadziesiąt tysięcy osób miasto, leżące u zwrotnikowych, wilgotnych wybrzeży wielkiego kontynentu. Rok 1999. Alternatywna Rzeczywistość. Podczas jednego z pięknych, relaksujących, olśniewających zachodów słońca, na okres kilkunastu dni, czas nagle zatrzymał się w miejscu.

W wyjątkowo bardzo sielankowej dzielnicy, składającej się z trzykondygnacyjnych, jasnych, kolorowych domów, otoczonych ogrodami i trawnikami oraz posiadających tarasy, balkony, fontanny i baseny kąpielowe, a ciągnącej się wzdłuż szerokiej plaży, wydającej się nie mieć końca, mieszkało trzech przyjaciół i trzy przyjaciółki. Każde z nich miało po dwadzieścia dziewięć do trzydziestu czterech lat. Właśnie leżeli na leżakach, przed basenem, w cieniu kilku parasoli w różnych kolorach oraz palm kokosowych i drzew o wielkich liściach oraz jedli zimne, kremowe, soczyste przysmaki lodowe w kształcie roku jednorożca. Nagle, zza horyzontu nadleciał świecący, czasami zmieniający swoje kolory radiomagnetofon, pochodzący z innego wymiaru i często puszczający muzykę disco, funk oraz new wave, od tej pory często słyszaną w tle aż po koniec przedstawionego tu fragmentu historii alternatywnej. Urządzenie, zwykle unoszące sie w powietrzu, większość czasu spędzało w pobliżu głównych bohaterów i bohaterek tej opowiastki.

 

— Chodźmy do basenu i wykąpmy się! — zaproponował jeden z przyjaciół.

— O tak! To wspaniały pomysł! — radośnie odpowiedzieli podekscytowani postali.

 

Wszyscy skończyli jeść przysmaki lodowe, po czym wstali z leżaków i wskoczyli razem do czystej, chłodnej, orzeźwiającej wody. Zaczęli rozmawiać o możliwych drogach, jakimi mógłby podążyć los w najbliższej przyszłości. Nad okolicą przefrunęły cztery mewy, a po żywopłocie przespacerowało się pięć niewielkich gryzoni.

 

— To miasto i panująca tu plażowa atmosfera wiecznych wakacji, niesamowicie bardzo inspirują mnie do napisania jakiejś epickiej powieści. Was też? — stwierdził i spytał drugi z przyjaciół.

— Nas też. Dokładnie i zdecydowanie tak samo — odpowiedziała cała reszta.

— Może do opowiadania, którego częścią przecież jesteśmy, byśmy wymyślili jakąś fabułę? — zaproponowała jedna z przyjaciółek.

— Fabuła? A po co to komu? Może wraz z czasem sama się uformuje, nadleci albo przypłynie? — zastanawiała się druga przyjaciółka.

 

Ludzie skończyli się kąpać, po czym wyszli na trawnik, gdzie obeschnęli. Nad ich głowami przefrunął radiomagnetofon, kamera oraz mikrofon. Po pobliskiej plaży, zabawnym tanecznym krokiem przeszli się czterej komicy, przebrani chyba za jakichś tajnych agentów w okularach przeciwsłonecznych i stylowych, przebojowych kapeluszach.

 

— Mam ciekawy pomysł! — jeden z przyjaciół wykrzyknął podekscytowany, podczas gdy tuż przy jednej ze ścian pastelowego, przestronnego domu o obszernych tarasach i wielkich balkonach przefrunęło pięć tak zwanych prosiąt ziemnych, ale zdecydowanie nietypowych i prawdziwie oryginalnych, bo ubarwionych niczym ararauny albo ozdobne, ogrodowe tulipany.

— O! Łał! Masz ciekawy pomysł? Podzielisz się nim z nami? — zapytali wesoło pozostali.

— Oczywiście tak. Jedziemy zwiedzić miasto, a potem idziemy na plażę? Zapewne byłoby czadowo i przebojowo! — zaproponował mężczyzna, próbując w wesoły oraz zabawny sposób przekonać pozostałych do swojego pomysłu na spędzenie fragmentu czasu wolnego, trwającego w nieskończoność w uniwersum tego opowiadania.

— Tak! Ten pomysł wydaje się być fantastyczny! — odpowiedziała uradowana reszta.

— Być może właśnie nadciągnęła jakaś fabuła, albo chociaż jej namiastka — skomentował drugi z przyjaciół.

— Lepsze coś takiego, niż nic — dodała jedna z przyjaciółek.

 

Przed posiadłość podjechał pojazd, wyglądający jednocześnie pięknie i zabawnie, a nazywający się: "Ekstra Wydłużony Samochód Sześcioosobowy". Sześcioro przyjaciół-współlokatorów, wręcz tańcząc, przeszło się między basenem a żywopłotem, radośnie oraz z uśmiechami na twarzach. Wyszli na chodnik, po czym jedno za drugim wsiedli do pojazdu, zdalnie sterowanego przez kosmiczne duchy z planety Dreamworldionionia, a wtedy auto odjechało. Posiadało ono różne zaskakujące możliwości. Potrafiło fruwać i pływać.

 

Grupka przyjaciół objechała całe miasto dookoła. Zwiedziła miejscowość wzdłuż i wszerz, odwiedzając między innymi pizzerię, lodziarnię, kąpielisko miejskie, skate park, korty tenisowe, kiermasz na boisku, park rozrywki na przedmiejskich wilgotnych lasostepach, klub dyskotekowy, kręgielnię, bar karaoke, duży park na przedmieściach, ogródki działkowe, łąkę, las oraz jezioro.

 

Sześcioro wesołych i szczęśliwych ludzi przejechało się dookoła całego powiatu. Pod nieobecność mieszkańców i mieszkanek, pusty dom w jakiś niezwykły, magiczny sposób oderwał się od fundamentu oraz zatańczył, wykonując widowiskowe i zapierające dech okrążenie w przestrzeni powietrznej, mieszczącej się między najwyższymi budynkami w mieście a spodnimi stronami totalnie zrelaksowanych chmur. Dodatkowo, podczas wykonywania piruetów, śpiewał on sobie zabawnie surrealną piosenkę, której tekst brzmiał mniej więcej o tak: "Pa ra ra ram! Pa ra ram pam! Pa ra ra ram! Pa ra ram pam!".

 

Kiedy mieszkańcy domu wrócili z wyprawy, to wszystko w ostatniej chwili zdążyło znaleźć się już na swoim miejscu, jak gdyby nic się w ogóle nie stało. No, prawie nic. Na dachu, który był płaski jak naleśnik, biesiadowały figlarna małpka ogoniasta i roześmiana papużka, cała w fantazyjnie jaskrawych kolorach. Tańczyły wokół wielkiego talerza satelitarnego, mającego cztery albo pięć kolorów, a wśród nich były między innymi: żółty, piaskowy i pomarańczowy. Zwierzaki śpiewały radośnie jak na imprezie urodzinowej. Podjęły nieudane, ale zabawne próby rapowania, oraz śmiały się.

 

Sześcioro podróżników wykąpało się w wielkiej, kilkuosobowej wannie, podobnej do jacuzzi. W międzyczasie z radiomagnetofonu, fruwającego tuż za oknem, wydostawała się dziwna muzyka, jakby z dawniejszych epok, takich jak renesans. Po kąpieli, ludzie się wytarli i ubrali, a wtedy radośnie wyfrunęli sobie przez to właśnie okno. Polatali nad całą dzielnicą, oraz nad pobliskim dużym parkiem, a następnie delikatnie wylądowali na plaży, z której miejscami wyrastała trawa morska, beztrosko oraz delikatnie powiewająca na ciepłym, lekkim wietrze, i nucąca tajemnicze, poprawiające nastrój pieśni z dalekich, egzotycznych lądów, oraz jednocześnie z tajemniczych, ekscytujących, fantazyjnych, legendarnych bądź antycznych fragmentów historii.

 

— To wszystko jest jakieś dziwne. Czy to znowu jest kolejny odjechany sen? — spytał jeden z przyjaciół.

— Nie. Tym razem, to tylko codzienna rzeczywistość niezwykłego świata, w którym przyszło nam żyć — odpowiedzieli wszyscy pozostali.

 

Sześcioro zrelaksowanych współlokatorów stanęło w rozsypce i zatańczyło. Każdy po swojemu. Kto jak umiał. Wyobrazili sobie, że żyli w niewiarygodnej, antycznej czasoprzestrzeni wolności oraz dobrobytu, gdzie każdy mógł sobie stworzyć oraz posiadać cały własny, prywatny wszechświat, jeśli tylko chciał. Nad ich głowami przefrunęły dwie chmury. Na jednej siedziała małpka ogoniasta, a na drugiej papuga. Zabawne zwierzaki śpiewały, tańczyły i śmiały się. Tymczasem w morzu, pośród wysokich fal, dosyć niedaleko od brzegu, pływał delfin butlonos. Również on wyfrunął wysoko w powietrze, niczym komar albo ważka. Skakał z obłoku na obłok. Za pomocą swojego ogona, ulepił piękny zamek z chmur, który był tak wielki, że niezwykły, zmodyfikowany genetycznie przez nieznane czynniki ssak morski, a odtąd: ssak powietrzno-morski, mógł bez problemu zmieścić się we wnętrzu swojej niezwykłej, wspaniałej, podniebnej budowli.

 

Ludzie stali na plaży i, z podziwem oraz niedowierzaniem, obserwowali te wszystkie niezwykłe, niecodzienne, iście fantazyjne oraz odlotowe zdarzenia i zjawiska, dziejące się już dosłownie wszędzie dookoła nich. Och, zaraz, nie tylko ludzie, bo jeszcze kilka innych istot. Dosłownie przy samym brzegu, zaledwie na głębokości kilku albo kilkunastu centymetrów, relaksowały się krab, homar, małż i rozgwiazda. One również pragnęły być gwiazdami opowiadań, podobnie jak inne zwierzaki: figlarna małpka i wesoła papuga.

 

— Jeśli będzie kontynuacja tego opowiadania, to zagramy w niej? Dobry pomysł? — spytała rozgwiazda.

— Dokładnie tak! Myślimy, że to całkiem przebojowy pomysł! — odpowiedziały krab, homar i małż.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Fantastyczno-surrealne opowiadanie z motywami podróży, rekreacji, wypoczynku i przyrody.
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Piotrek P. 1988↔Znowu utonąłem w świecie, który w swoim stylu, kreujesz. Gdyby wszystko to, faktycznie się pojawiało, te owe światy, ludzie, dziwności i zdarzenia, to miałbyś na swój sposób problem. Gdzie to wszystko pomieścić. No chyba, że razem z nimi, byś w tym świecie zaistniał. A tyś kto? – by zapytali.
    Ja? Autorem jestem tego wszystkiego, więc proszę mi nie nadeptywać na odcisk międzyświatowy:))
    Tańczące domy!↔Też chciałbym zobaczyć:)?:)
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    A tak a propos↔bardzo rzadko pamiętam chociaż skrawki moich snów. Ale dzisiaj zapamiętałem więcej.
    Najpierw szedłem z kołdrą na plecach, przez zielone, wiosną zdobione, pofałdowane pola, na których stała drewniana wieża... cała w śniegu. Nagle byłem na jej czubku, lecz drabinka ledwo wystawała ze zmrożonego lodu... i nagle
    byłem świadkiem zawalenia się krzywej wieży w Pizie. Widziałem, jak się przewraca, a zaś ruiny.
    Jaki dziwny mózg człowieczy. Wkłada człeka w wydarzenia, w których nigdy nie był.
    Może z równoległego świata, śnimy sanami naszych innych "kopi" gdzie takie coś, właśnie miało miejsce?
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Lubię pomagać, poprzez pisanie opowiadań, ludziom w marzeniu o inny, alternatywnym, pozytywniejszym świecie. Jednym z moich największych marzeń jest spełnienie wszystkich pozytywnych marzeń wszystkich ludzi. To dla mnie niemożliwe i nieosiągalne, ale pomarzyć można. Osoba, której te wszystkie marzenia by się udało zrealizować, zapewne byłaby okrzyknięta superbohaterem. Być może, kiedyś ktoś taki w końcu nadejdzie, ale to chyba dopiero po końcu świata. Pożyjemy, zobaczymy co przyniesie ze sobą przyszłość. Oby coś pozytywniejszego dla całej ludzkości. Na przykład lepszy świat.

    Może jednego dnia będzie możliwe przekształcanie pozytywnych marzeń w prawdziwe rzeczy. Myślę, że to byłoby ciekawe i dobre. Wyobraź sobie wycieczkę do świata lub wszechświata, wymyślonego przez siebie, lub przez inne osoby piszące na Opowi.pl.

    Zwiedzanie swoich własnych, wymyślonych wszechświatów byłoby zapewne totalnie przebojowym, pozytywnym, czadowym, odlotowym i epickim doświadczeniem ?

    Dziękuję i pozdrawiam ?
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Dekaos Dondi Co do snów, to przytoczyłeś tu bardzo ciekawą teorię. Być może, kiedyś ludzkość dowie się, jak to jest z tymi snami. Ostatnio prawie codziennie miewam sny, które w całości lub częściowo zapamiętuję. Efekt tego jest taki, że niejedno z moich opowiadań jest inspirowane dwoma, lub nawet trzema snami jednocześnie.
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Piotrek P. 1988↔Dla mnie najbardziej uciążliwa, bywa moja własna wyobraźnia, nawiązująca do życia. Czasami mam ochotę wyzwolić się z niej, raz na zawsze:)
  • Dementor Biały dwa lata temu
    Poter!?
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Jeśli moje utwory-wytwory nawiązują do przebojów z nurtu dark fantasy, to jest to niezamierzony przypadek.
  • Atriskel dwa lata temu
    "Dach płaski jak naleśnik" -gdy już zaczęłam odpływać w świat wyobraźni to te słowa wybiły mnie z rytmu i gdy czytałam dalej smak naleśnika czułam i widziałam go taki ogromny na własnym domie ,do tego przypomniało mi się ciasto, które ostatnio mi z formy wykipiało. Za fantastyką nigdy nie przepadałam, ale to opowiadanie ciekawe- a ten naleśnikowy dach pobił wszystko ;-)))
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Lubię moimi opowiadaniami zaskakiwać, urozmaicając je różnymi detalami, albo niespodziewanymi motywami.

    Dziękuję i pozdrawiam ?
  • Atriskel dwa lata temu
    Piotrek P. 1988 Czasem fajnie zatopić się w świat fantazji i oderwać się od codzienności :-)
  • Taviani dwa lata temu
    Twoje opowiadania zabierają nas w podróż w nieznane i nieodkryte nikomu wcześniej krainy 
    Uwalniają ludzi od szarej, ponurej rzeczywistości pozwalając przy tym wierzyć w piękno i magię takiego świata.
     W którym każdy  człowiek chciałby żyć i spotykać na swojej drodze osoby podobne do siebie które są inspiracją i wsparciem dla drugiego człowieka.t 
    Potrafią cieszyć się z życia każdego dnia i tak samo wierzyć, że to życie może być dla nich wspaniałą, niekończącą się przygodą 
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Podczas pisania opowiadań, podróżuję w wyobraźni po innych, pozytywniejszych światach, bo to jest miłe i przyjemne. Lubię dzielić się z ludźmi wrażeniami z tych wypraw, pisząc opowiadania. Mam dużo pięknych wspomnień, marzeń i snów. Lubię je ze sobą mieszać, jednocześnie przerabiając na opowiadania.

    Lubię, w miarę moich możliwości i zdrowego rozsądku, tworzyć i rozprzestrzeniać pozytywną energię, której tak bardzo brakuje współczesnemu światu. Co kolejnych kilka lat czasu, to wydaje się, że tak ogólnie, brakuje jej coraz bardziej i bardziej.

    Zwykle staram się tworzyć opowiadania tak, aby za ich pośrednictwem dążyć do poprawiania ludziom nastroju i pozytywnie inspirować do życia i tworzenia. Do spróbowania odkrycia w sobie, a następnie rozwijania, zasobów twórczości, radości, pozytywności i nadziei na lepsza przyszłość.

    Twój komentarz napawa optymizmem i pozytywnie inspiruje do dalszego pisania.

    Dziękuję i pozdrawiam ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania