Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Domek z ludzkich kości 2
Kiedy Marzenka miała jedenaste urodziny, to jej rodzice zostali brutalnie zamordowani skalpelem przez potworne istoty. Na szczęście to był, tylko zły sen. Jednak koszmary powracają niczym rzucony mocno bumerang. Tak będzie również w tej krótkiej historii…
Nasza bohaterka już ma trzydzieści dwa lata. Ma kochającego męża Mariana oraz dwójkę dzieci. Jej pociechy, to synek Jaś, który ma dziewięć lat i córka Alicja. Dzisiaj będzie miała jedenaście lat. Córeczka poprosiła mamę, by zagrała jej na pianinie wesołą melodię. Marzena spełniła życzenie solenizantki.
Gdy zagrała kolejny akord, to stało się coś przerażającego. Wszystkie palce kobiety nagle zaczęły się nienaturalnie i boleśnie wyginać. Zostały wygięte tak bardzo, że aż doszło do otwartych złamań kości. Pianistka poczuła przeszywający ciało ból. Cierpienie było tak wielkie, że zakrzyczała. Pobiegł do niej mąż.
- Co się stało kochanie? – spytał zaniepokojony Marian.
- Mam połamane palce. Boli! Boli!
Nagle kobieta popatrzyła na swoje palce. Wszystkie były niepołamane, lecz normalne.
- Przepraszam. Chyba za dużo wypiłam. Muszę się na chwilę położyć.
- Ale mamusiu, poczekaj. Musisz zobaczyć prezenty jakie od was dostałam.
Niecierpliwa Alicja z przyjemnością odpakowywała prezenty. Dostała od brata pluszowego misia. Natomiast rodzice sprezentowali jej domek dla lalek. Ojciec zrobił zdjęcie.
Nagle Marzena zobaczyła, że lalki w domku są obdarte ze skóry i mają wydłubane oczy. Ponadto chodziły po nich robaki. W tym momencie wróciły koszmarne wspominania, gdy też miała jedenaste urodziny. Kobieta odwróciła wzrok i popatrzyła znowu na domek. Był normalny. Podobnie było z lalkami.
- Przynajmniej nie jest ten domek z ludzkich kości – stwierdziła ze spokojem matka.
Solenizantka przytuliła się mocno do rodziców i młodszego braciszka. Powiedziała bardzo wzruszona, że ich bardzo kocha. Wszyscy bawili się i świętowali oprócz zmęczonej Marzeny, która poszła na piętro do sypialni. Była bardzo zmęczona i zaniepokojona halucynacjami.
Marzenę obudził ze snu przeraźliwy krzyk. Dobiegał z pokoju dzieci. Z przerażeniem zobaczyła, że nie ma obok niej męża. Tam gdzie spał Marian była wielka i czerwona plama. Niestety była to krew. Zaniepokojona żona wyciągnęła z szuflady obok łóżka pistolet. Wstała i podeszła powoli i ostrożnie do drzwi sypialni, by je otworzyć.
Nagle coś na nią wskoczyło. Kobieta upadła na podłogę i przy upadku wystrzeliła z trzymanej broni, która upadła na podłogę. Zaklęła, gdy zorientowała się co się stało.
- Rex, ty durny owczarku. Przestraszyłeś mnie.
Po tych słowach złapała psa za szyję i na jej ręce była krew. Rex przewrócił się na bok i Marzena zobaczyła krwawy ślad na szyi pupilka. Pies skonał w agonii.
Trzydziestu dwulatka podniosła upuszczoną broń i wyszła z sypialni. Znajdowała się na korytarzu. Widziała ślady zakrwawionych stóp. Prowadziły do łazienki. Złapała mocniej pistolet i powoli zbliżała się do zamkniętych drzwi łazienki. Serce biło jak szalone. Złapała klamkę i otworzyła pewnym ruchem ręki drzwi.
Co zobaczyła w środku? Coś co spowodowało, że wróciły złe wspominania. Marzena myślała, że śmierć rodziców, to był koszmar. Jednak okaleczone ciało Mariana nie było złym snem. To była rzeczywistość.
Ciało męża leżało w wannie, w której było pełno krwi. Na plecach widać było ślady jak po jakimś ostrym narzędziu. Żona zabitego mężczyzny pomyślała od razu o skalpelu. Marian miał ślady na nadgarstkach, jakby przed torturami ktoś go spętał ciasno drutem kolczastym. Zabity i okaleczony miał wydłubane oczy, z których zaczęły wychodzić wijące się robaki.
- Co jest kurwa? Znowu to samo. Ale to nie pojebany koszmar! – zaklęła Marzena.
W tym momencie ktoś złapał mocno kobietę za ramię. Ta myśląc, że to napastnik szybko i gwałtownie strzeliła do bandyty. Jednak to nie był żaden zbir o złych zamiarach, tylko dziewięcioletni i bezbronny Jaś. Pocisk trafił synka w prawe oko, które w tym momencie eksplodowało. Krew ochlapała cierpiącą matkę, która przypadkowo zabiła niewinnego syna.
Jaś upadł na podłogę i w kilka sekund skonał. Matka z rozpaczy tuliła ciało swego dziecka. Bez przerwy powtarzała, że nie chciała tego i bardzo przeprasza.
Nagle rozpaczająca kobieta usłyszała kolejny krzyk z pokoju dziecięcego, w którym spała Alicja. Matka zaczęła biec i kopniakiem otworzyła drzwi. Gdy to zrobiła, to zastygła w bezruchu. Na podłodze widać było narysowany pentagram i na jego wierzchołkach płonęły zapalone świeczki. Po ścianach spływała krew.
Domek na lalek był znowu z ludzkich kości. Lalki były obdarte ze skóry. Nie miały rąk lub nóg. Ich ciała były zmasakrowane. Niektóre były obwiązane drutem kolczastym. Pozostałe nie miały gałek ocznych czy żuchwy. Koszmar powrócił!
Na łóżku leżała naga i związana Alicja. Była cała we krwi. Nad jej klatce piersiowej siedział pluszowy miś. Ten sam, który został sprezentowany przez Jasia siostrzyczce. Zadawała zła i opętana przez demony maskotka ból Alicji. Ta z kolei krzyczała z bólu. Wredny miś obdarł ją ze skóry i skalpelem zaczął odcinać kawałek po kawałeczku małe piersi torturowanej dziewczynki.
Matka wpadła w szał. Wycelowała w głowę maskotki i wystrzeliła. Trafiła pluszowemu misiowi w główkę. Jednak zamiast pluszu z głowy pluszaka trysnęła krew i całe pomieszczenie było ochlapane krwią. Na podłodze i łóżku zamordowanej dziewczynki były kawałki mózgu misia.
Wtedy Marzena straciła przytomność. Ocknęła się w szpitalu psychiatrycznym. Jej ręce i nogi przywiązano do łóżka pasami bezpieczeństwa. Przywiązana kobieta krzyczała, ale nikt jej nie pomógł. Sanitariusze i psychiatrzy myśleli, że ich nowa pacjentka znowu majaczy.
Ale to nie były halucynacje obłąkanej kobiety. Marzena zobaczyła stojące na szpitalnej szafce zdjęcie. Takie same, które zrobił Marian swoim dzieciom i żonie. Było widać również na fotografii domek dla lalek.
Marzena widziała, że jest z ludzkich kości. Wie, że zostanie w szpitalu psychiatrycznym na dłużej. Ale kto jej uwierzy? Koszmary wracają…
Komentarze (29)
Moron znowu rządzi❗️
🤣🤣🤣
mocno bumerang. - mocniej czy lżej i tak wraca
Tak będzie również w tej krótkiej historii… - niepotrzebne dopowiedzenie po sugestii z użyciem bumerangu - nikt nie jest debilem z nielicznymi wyjątkami.
To dla nich piszesz..
Poczytaj:
Mervyn Peake "Tytus Groan" (to jest oczywiście szczyt a przynajmniej ja nie znam większego kunsztu w plastyczności opisu i jego wizualizacji)
Podsumowując, pewne elementy estetyki mi się podobają, acz forma i wykonanie padają na pysk. Jeśli piszesz dla zabawy to spoko, ale jednak na portalu jak ten ludzie będą Cię oceniać. Możesz mieć na to wywalone, ale jednocześnie piszesz, że chcesz pracować nad swoim warsztatem. W takim wypadku poradzę po raz kolejny, zacznij czytać książki. Inaczej może po prostu zacznij tworzyć gry? Aczkolwiek do zrobienia gry z dobrą fabułą również trzeba dobrze pisać.
https://www.opowi.pl/marg-witch-project-a94355/
A poważnie: niezależnie od tego, kto stoi za tym nickiem, pisze w ten sposób dla jaj. Tak uważam.
Wampiś, pytanko takie - jak to jest, że komentarze potrafisz pisać bardziej ładnie i składnie niż prozę kierowaną do szerszej publiczności? Takie zdania jak "Zadawała zła i opętana przez demony maskotka ból Alicji. Ta z kolei krzyczała z bólu." czy "Wycelowała w głowę maskotki i wystrzeliła. Trafiła pluszowemu misiowi w główkę. Jednak zamiast pluszu z głowy pluszaka trysnęła krew i całe pomieszczenie było ochlapane krwią." nie rażą Cię szykiem czy powtarzaniem (w sumie niepotrzebnych nawet) słów? Wycelowała, wystrzeliła, trafiła, w głowę, w główkę, a z głowy pluszowego pluszaka, zamiast pluszu trysnęła krew, która obryzgała cały pokój (już uprzednio będący we krwi) krwią.
Czytelnik czyta taki tekst raz (w teorii) i w oczy rzucają się bardzo takie "niedociągnięcia", więc jak to jest, że Ty, jako autor, czytając to paru- czy parunastukrotnie, nie wychwytujesz/nie poprawiasz ich w jakiś sposób?
Zabrzmi moja odpowiedź na Twoje pytanie dziwnie, ale nie umiem wyczerpująco wyjaśnić Ci to, że „komentarze piszę bardziej ładnie i składnie niż prozę”. Podejrzewam, że pisanie komentarzy wychodzi mi lepiej z dwóch powodów. Po pierwsze są krótsze od opowiadań. Po drugie czuję presję, bo wiem, że nie można na naszym portalu zmieniać/edytować/poprawiać napisanych postów.
P.S.
Bardzo się cieszę, że wróciłeś na Opowi. Myślałem, że wszystkich opuściłeś. Nie będę pytał Ciebie dlaczego zrobiłeś sobie dłuższą przerwę, bo to nie moja sprawa. RXA, witaj z powrotem na portalu😉😉😉
Po tych słowach złapała psa za szyję i na jej ręce była krew. Rex przewrócił się na bok i Marzena zobaczyła krwawy ślad na szyi pupilka. Pies skonał w agonii."
Okropne, nie cierpię gdy nawet w opkach pisanych dla zabawy męczą psy! "Pies skonał w agonii." to już w ogóle ! Łażenie po chacie z naładowaną, lekki spust posiadającą giwerą, po ciemku na dokładkę też średnio sensowne mi się zdaje a to że babka ma majaki i to nie real jakoś słabo wyszło w sensie nastroju (no bo w śnie/majakach to rozumiem że nie zauważasz pewnych rzeczy).
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania