Domino
W parku na ławce obserwowałam łabędzie,
jednak moje myśli zbłąkane gdzie indziej.
Na betonie usiadł chłopiec z babcią,
Nie zmarzną, jest lato.
Chłopiec wyciągnął z plecaka domino.
Układa.
Pomyślałam o tym jak wszystko jest skrajne.
Myśli natarczywe prowadzą do zmartwień.
Uczucia zranione, nieopanowane reagują przesadnie,
przejmując kontrole nad ciałem,
Konsekwencji nie boją się wcale.
Skrajnie,
jak domino popychając jedno reszta spadnie
Patrzę sobie jak każda kostka dotyka kolejnej
Tworząc historie, która nie istniałaby bez tej poprzedniej.
I widzę w tym piękno.
Paradoksalnie dziwnie jest widzieć piękno, gdy coś upadnie
Ciężko zrozumieć, lecz w każdej kostce tkwi sedno
To tak jak z myślą niepotrzebną, a po niej kolejną i jeszcze jedną
Bo, gdy jedna kostka się zatrzyma
Domino od nowa trzeba zaczynać
Trochę jak myśli, które próbuje odsunąć
Myśli, których przeznaczeniem jest jak domino runąć.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania