Donia

Wzloty i upadki w życiu zawodowym były do niedawna mało istotne, ponieważ to rodzina była tym najważniejszym, co mnie trzymało na powierzchni wartkiego strumienia życia. Jednak nie zawsze można dostawać ciepło od najbliższych. Bywają takie dni, że i z tamtego kierunku powieje chłodem. Jeżeli jest to chwilowe, na zapas nie trzeba się martwić, lecz gdy się nasila, wtedy różnie bywa. Coś takiego mnie nawiedziło niczym zmora nocą i nagle dostałem klapsa w twarz i kopniaka w tyłek. W pierwszej chwili nie wiadomo, które miejsce bardziej boli i jakie jest godniejsze, czy mocniej wpływające na poczucie utraty dumy.

Córeczka od przyjścia na świat była oczkiem w głowie i radością w sercu. Tylko w ciągu jednego dnia przeszła przemianę i już nic nie było takie samo. Nagle przestałem ją rozumieć, a ona mnie. Jakbyśmy zaczęli rozmawiać różnymi językami. Akcja w domu rozgrywała się niczym w czeskim filmie. Niestety nie wiedziałem, o co jej chodzi i w roli tłumacza wystąpiła żona.

- Co się dziecka czepiasz, to nastolatka.

Magiczne słowo miało mi wszystko wyjaśnić, a skończyło się tym, że przeliczyłem lata i wyszło mi czternaście. Kilkakrotnie próbowałem zniwelować dzielące nas różnice zdań, lecz za każdym razem było jeszcze gorzej, niż przed negocjacją. Chcąc mieć spokój w domu musiałem rejterować i zając się pracą zawodową gdzie nie wyglądało różowo. Nowy szef nastał i zaczął sprawdzać zaangażowanie każdego pracownika. Nigdy nie należałem do grona faworytów bezpośredniego kierownictwa i miałem świadomość, że w przypadku redukcji wylecę jako pierwszy. Pocieszałem się najniższym bezrobociem od ćwierćwiecza i tym, że wcześniej czy później jakąś pracę znajdę.

Nie przetrawiłem jeszcze poprzedniego dnia, a zwłaszcza różowych włosów mojej latorośli i kilkunastu kolczyków powbijanych dość swobodnie w widoczne miejsca, gdy zaproszono wszystkich pracowników na spotkanie z zarządem. Nigdy wcześniej takiej masówki nie było, oprócz corocznych spotkań opłatkowych i z tego powodu niewiadomo było, co nastąpi. Kiedy z ociąganiem pojedynczo wchodziliśmy do sali konferencyjnej, szef stał naprzeciwko przy mikrofonie blisko ściany. Każdy w momencie przekroczenia progu przyśpieszał kroku i zmykał w lewo albo w prawo starając się zachować jak największy dystans od szykującego się do wygłoszenia swoich mądrości. Gdy wszyscy stłoczyli się w pomieszczeniu, rozpoczęło się przemówienie. Mowa rozpoczęła się wychwaleniem siebie i negowaniem działań poprzedników, czyli niczym nowym. Ględzenie trwało dość długo i zamiast skończenia przemowy, nastąpiła deklaracja nagrodzenia premią najlepszego pracownika. Wcześniej zawsze kierownicy działów, lub ich zastępcy byli najlepszymi w firmie. Niespodziewanie zostałem wywołany na środek i dostałem sporych rozmiarów czek, żeby pozostali mieli powód do zazdrości i zawiści. Pomimo uzasadnionych obaw o niemiłą atmosferę w pracy i dokuczanie na wszelki możliwy sposób w przyszłości, byłem uszczęśliwiony gratyfikacją finansową przesłaną do mojego banku. Odruchowo zacząłem planować wydanie nagrody i zastanawiałem się, czy wymieniać wysłużony samochód, czy podzielić się sprawiedliwie z najbliższymi. Niestety nie było mi to dane, ponieważ aplikacja banku była znacznie szybsza od moich myśli i powiadomiła o wypłacie z konta. Pieniądze na rachunku osobistym długo nie przebywały i zanim się nimi nacieszyłem cała kwota została zagospodarowana. Szybkość z jaką mała fortuna opuściła mnie, sugerowała kradzież z wykorzystaniem karty małżonki. Chcąc mieć pewność przedzwoniłem do niej i usłyszałem.

- Wydałam na naszą córkę.

Koniecznie chciałem wyjaśnienie, na co konkretnie poszła cała kasa, dlatego o to zapytałem.

- Na hasztag back to school.

Zielonego pojęcia nie miałem, co to za szkoła i czy ona jest koniecznie potrzebna córce

w roku zdublowanego pierwszego rocznika w liceach. Zawsze była najmłodsza w klasie i po latach zmagań już nie jestem taki pewny jak kiedyś, żeby sześcioletnie zdolne dziecko rozpoczynało edukację, tym bardziej, że w ostatnim czasie jej średnia ocen dość mocno spadła. Pragnąłem żeby to się zmieniło i ktoś odpowiedzialny z dużą wiedzą pomógł jej opanowywać przeładowany program. Może dzięki dodatkowym lekcjom zalęgłości zostaną nadrobione, więc będzie jej w przyszłości łatwiej. Przyznam się szczerze, że cieszyłem się zainwestowania mojej nagrody w przyszłość dziecka. Radość moja trwała do powrotu żony z córką do domu.

Wygląd dziecka wzbudził mój jeszcze większy niepokój niż dzień wcześniej. Nawet ja, typowy abnegat, dostrzegłem metamorfozę, po której moja córka stała się znacznie starsza niż wcześniej.

- Córeczko coś ty z siebie zrobiła?

- Będąc nastolatkiem 3.0, trzeba dbać o swój wizerunek.

Wszelkie moje argumenty i negowanie potrzeby przeobrażania się zostały skwitowane.

- Ty się nie znasz, więc nie odzywaj się.

Następnego dnia udałem się do gabinetu kosmetycznego, by tam pogłębić swoją wiedzę

o zabiegach upiększających stosowanych na nastolatkach. Potrzebę oczyszczenia cery trądzikowej rozumiałem, lecz depilacja woskiem, paznokcie hybrydy albo żelowe, natryskowe opalanie, polegające na spryskaniu ciała barwnikiem, nakładki wybielające na zęby z diodami LED, które można podłączyć do smartfona by z śnieżnobiałym uśmiechem zrobić sobie selfie czy makijaż permanentny już nie.

Radosny i szczęśliwy do domu nie przyszedłem, jednak siląc się na spokój próbowałem spokojnie porozmawiać z dzieckiem o potrzebie dokonywania na sobie tak drastycznych zmian.

- Influencerzy z You Tuba i Instagrama wiedzą lepiej.

Jaki ma dar przekonywania oponent reklam firm kosmetycznych skierowanych do najmłodszej młodzieży wykorzystujących opłacanych twórców internetowych kanałów, skoro mamusia chcąc zadowolić dziecko wydaje zgodę na zabieg? Gdzie w takim przypadku jest klauzula sumienia?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • bogumil1 23.01.2020
    Ach ta dzisiejsza młodzież!!!
  • Bożena Joanna 25.01.2020
    Każde młodsze pokolenie jest niepokorne. Pozdrowienia!
  • Pasja 26.01.2020
    Jak w kalejdoskopie nie nadążamy z mijającym czasem. A nasza latorośl wzrasta w szybkim tempie. Trzeba niestety przystanąć i złapać oddech bo możemy się przewrócić.

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania